Rozdział 3
Porozmawiałam potem jeszcze trochę z Ciera i Alise, w sumie o żadnych konkretnych sprawach, ale miło było pogadać z kimś o błahostkach, tak po prostu. Chwilę później otworzyły się drzwi klasy i Alisa od razu na nie spojrzała, przyciągnięta niczym magnes. Miałam wrażenie, że połowa dziewcząt przebywających w sali zerknęły w tym momencie w tamtym kierunku.
Do sali weszła grupa chłopaków, a mi aż zabrakło dech w piersiach. Nie na sam widok chłopaków, w końcu nie raz ich widywałam, tylko widok tego jednego, wyróżniającego się z pośrodku nich, na którego gapiły się te wszystkie dziewczyny.
- Konstantin – powiedziała Ciera patrząc w tym samym kierunku co ja. - Rozpoznawany w całej szkole, do którego dziewczyny kleją się jak muchy do miodu, nie jedna straciła dla niego głowę, główny rozgrywający w rugby i największe cicho jakie przekroczyło próg tego budynku. Pożądanie w ludzkiej skórze - jej głos był pełen zachwytu.
Nie dziwiłam się, że miał takie powodzenie wśród płci przeciwnej. Był niewiarygodnie przystojny. Jasne, blond włosy opadały mu na oczy kiedy rozmawiał o czymś ożywiony z przyjaciółmi. Miał idealnie widoczne kości policzkowe i nawet z tej odległości wiedziałam zieleń jego oczu. Wargi miał pełne, a jego sylwetka wskazywała, że jest dobrze umięśniony. Ciera nie przesadzała.
- Niestety on nie jest wcale zainteresowany podlizującymi mu się dziewczynami - wtrąciła Alise, nie odrywając nawet na chwile wzroku od chłopaka. - Nie ma dziewczyny, nie chodzi na randki, nie flirtuje, totalnie nic. Kiedy jakaś dziewczyna go zagada, odpowiada grzecznie, lecz z dystresem, nie okazując żadnego zainteresowania. Jest tajemniczy i nie mówi wiele o sobie. Jest niedostępny.
- Co sprawia, że jest jeszcze bardziej pociągający. Oddała bym śledzionę, by na mnie spojrzał – westchnęła rozmarzona Ciera, czym wywoła rozbawiony uśmiech na mojej twarzy.
- Dlaczego taki jest? Czemu zbywa wszystkie dziewczyny? - spytałam z ciekawością. Przecież musiał być jakiś powód jego totalnego braku zainteresowania płcią przeciwną, coś musiało na to wpłynąć, bo na pewno zdawał sobie sprawę z tego jak wpływa na dziewczyny i jak one go pożądają. Czemu więc je olewał?
- Nie wiadomo. Odkąd zaczął liceum taki jest, a nie znamy jego wcześniejszej historii. Otacza go zagadkowa mgła tajemnicy.
Pokiwałam głową. Chłopak rozsiewał wokół siebie pewną aurę tajemniczości, która czyniła go jeszcze bardziej atrakcyjnym. To że był taki skryty i jednocześnie niesamowicie piękny, sprawiło, że dziewczyny aż podały mu do stóp i nie wątpiłam, że jest popularny w całej szkole. Lecz on nie spojrzał na żadną z nich. Całkowicie pochłonięty swoimi przyjaciółmi, z którymi jak się wydawało ma dobry kontakt, usiadł w swojej ławce i skupił się na nauczycielu, który właśnie wszedł do klasy.
Rozmowy w klasie ucichły, kiedy profesor staną na środku sali. Był już dawno po czterdziestce, a jego włosy były lekko siwe. Ale mimo to uśmiechnął się do nas i z zapałem zaczął prowadzić swoją lekcje. Widziałam, że kilka osób rzuca mi zagadkowe spojrzenia, zapewne zastanawiając się kim jestem i co robię w ich klasie.
- Nie zwracaj na ich uwagi, w końcu się przyzwyczają, że tu jesteś – powiedziała do mnie cicho Ciera. Alisa w końcu wyciągnęła zeszyta, lecz bardziej ciekawiło ją rysowanie po nim niż wykład nauczyciela.
Uśmiechnęłam się do mojej sąsiadki z ławki dziękując za jej słowa wsparcia, dobrze było mieć kogoś przy boku w tym nowym mieście, kto wziął mnie w opiekę. Siedząca przed nami Alise też nie była szczególnie zafascynowana lekcją, zamiast tego spoglądała ukradkiem na chłopaków, zapewne w głowie układając różne scenariusze. Za to ja postanowiłam skupić się na wykładzie, nie chciałam się narażać na nie zadowolenie nauczycieli już pierwszego dnia. Profesor opowiadał różne dzieje i wydarzenia z historii Rzymu. Dla większość klasy ten temat były nudny, lecz nauczyciel opowiadał o tym z prawdziwą pasją, totalnie olewając niesłuchających go uczniów.
- Ciekawe o co chodziło z tymi Rzymianami – powiedziała Alisa, ale nie podniosła wzroku znad swoich rysunków. Czyli jednak słuchała wywodu profesora i tylko sprawiała wrażenie, że tak nie jest - Czemu nie możemy mówiąc o czymś ciekawszym? - powiedziała cicho uważając by nauczyciel nas nie usłyszał. - Na przykład o tym jak przetrwać w współczesnym świecie i nie zwariować?
- Bo to nie za wiele ma wspólnego z historią - powiedziałam, a Ciera mi przytaknęła, na co Alisa westchnęła pokonana.
- Jak było w twoim stary mieście? - pyta zamiast tego.
- No cóż... - zaczęłam, bo nie bardzo wiem co mam powiedzieć. - Całkiem inaczej niż tutaj. Mieszkałam w centrum dużego miasta, tam wiecznie było słychać szum aut, wszędzie były tłumy spieszących się dokądś ludzi, a powietrze było o wiele bardziej zanieczyszczone niż tutaj. Stały tam duże wieżowce i no same wiecie jak wygląda życie w wielkim mieście. Było całkiem inaczej niż tutaj.
Dziewczyny pokiwały twierdząco głowami. Lekcja toczyła się dalej spokojnie swoi torem. Nauczyciel dalej zagłębił się w temacie, z błyskiem w oku omamiając dzieje Rzymian. Większość klasy, albo bazgrała coś w zeszycie lub przysypiała. Atmosfera była spokojna i leniwa. Co jakiś czas z dziewczynami wymieniałyśmy między sobą przyciszonym głosem rożne komentarze. Czułam się dobrze, bo przecież zawsze mogło być gorzej. Następnych kilka lekcji minęła podobnie jak historia, a ja cały czas trzymałam się Ciery i Alisy, które miedzy czasie oprowadziły mnie po szkole i ewidentnie wzięły pod swoje skrzydła. Cieszyło mnie to.
Kiedy po jednej z lekcji zadzwonił dzwonek na przerwę obiadową, musiałam iść do łazienki, więc odłączyłam się od dziewczyn na chwilę.
Kiedy przyjrzałam się sobie w lustrze nad umywalką stwierdziłam, że prezentuje się dość dobrze, nie wyglądałam na bladą czy bezradną lub zagubioną. Najwyraźniej przeprowadzka nie wpłynęła na mnie tak źle jak myślałam, a to dobra nowina. Wracając z toalety zatrzymałam się przy tablicy ogłoszeń, ciekawa co na niej pisze. Pewna dziewczyna obok mnie, o włosach tak jasnych, że prawie białych, wieszała właśnie na niej nowe ogłoszenie.
- Może chcesz dołączyć? - zapytała mnie wskazując na plakat, który dopiero co przywiesiła. Spojrzałam na niego uważnie.
- Kółko teatralne? - przeczytałam.
- Zgadza się - odparła białowłosa, była ode mnie niższa oraz mówiła cicho i spokojnie. - Potrzebujemy nowych aktorów do sztuki którą będziemy wystawiać.
Przemyślałam to co powiedziała. Rodzice zapewne chcieliby bym spróbowała sobie znaleźć nowe zajęcie i zadomowić się w tym mieście, a nie siedzieć cały czas w domu. Może przyłączenie do kółka pozwoliłoby mi się zintegrować z innymi uczniami i znaleźć nowych przyjaciół nie było by takie złe. W końcu przecież nie muszę od razu grać głównej roli, a to pozwoliło by mi oderwać od spraw o których nie chciałam myśleć.
- Mogłabym spróbować – mówię.
Dziewczyna się uśmiechnęła.
- Próby mamy w czwartki po lekcjach w auli, przyjdź – mówiąc to, odeszła.
Poruszała się nienaturalnie chicho, tak jakby nie chciała zawracać na siebie niepotrzebnej uwagi. Już po chwili straciłam ją z oczu w tłumie uczniów.
- Tu jesteś – usłyszałam za sobą głos Ciery, więc odwróciłam się do niej. - Już myślałam, że utonęłaś w muszli klozetowej. Choć – złapała mnie za ramię i pociągnęła w stronę stołówki na obiad.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro