Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Kiedy wyszłam na próg domu, wiatr rozwiał moje włosy, a ja zaciągnęłam się świeżym nadmorskim powietrzem. Plaża znajdowała się raptem kilka przecznic dalej, od naszego domu, więc nie mogłam się doczekać na spontaniczne wypady na nią. Ruszyłam powoli w stronę szkoły, miałam do niej niecałe kilkanaście minut drogi spacerem, a jak bym wzięła rower to dotarłam bym tam jeszcze szybciej.

Idąc drogą rozglądałam się uważnie wokoło, przypatrując się otoczeniu. W tym miasteczku było wiele domków jednorodzinnych, nie było tu dużych osiedli, mieszczańscy wydawali się przyjaźni i wszędzie było dużo zieleni oraz mały sklepików. Miasteczko było urocze i całkowicie inny niż wielkie centrum miasta, w którym mieszkałam do tej pory. Słuchałam śpiewu ptaków, nucąc pod nosem jakąś melodyjkę, która pojawiał się w mojej głowie jakby znikąd, ciesząc się pierwszymi w tym sezonie, promienieniami słońca.

W końcu dotarłam do szkoły. Z oddali prezentowała się całkiem ładnie, miała przestronne okna i była zadbana. Na dziedzińcu było już dużo uczniów, a szkoła była na tyle duża, że nie powinno się rzucać za bardzo w oczy, że jestem nowa. Z duszą na ramieniu, niepewna, przekroczyłam bramę dziedzińca szkoły. Dość szybko wmieszałam się w tłum uczniów, który zmierzał ku głównemu wejściu, więc i ja się udałam w tamtą stronę. Już wcześniej dostałam plan lekcji i rozmieszczenie sal, więc wiedziałam jak mniej więcej się poruszać po budynku. Przyglądając się miajanym uczniom, weszłam do szkoły i skierowywałam się w stronę szafki, która miała być moja. Miałam w plecaku książki, które na razie nie były mi potrzebne i nie uśmiechało mi się cały czas je ze sobą nosić. Zatrzymałam się przy szafkach, po czym sprawdzając która jest na pewno moja, wsadziłam klucz do zamku. Lecz kiedy chciałam go obrócić, zamek się zaciął.

- Co jest? - mruknęłam pod nosem próbując znowu. I tym razem nic to nie dało, zamek ani drgnął. Spojrzała z wyrzutem na zamek, który był przyczyną moich zmagań.

- Musisz uderzyć w szafkę wtedy się otworzy – usłyszałam przyjazny głos obok siebie.

Spojrzałam na bok na źródło dźwięku i zauważyłam, że obok mnie stoi dziewczyna, wpatrując się we mnie z zaciekawieniem swoimi czekoladowymi oczami.

- Zamki tutaj często się tną, jak go klupniesz to się otworzy – powiedziała znowu z uśmiechem patrząc na mnie uważnie.

Zrobiłam tak jak mówiła, kierując się jej wskazówkami. Podziałało, szafka otworzyła się z lekkim zgrzytem. Wróciłam z powrotem spojrzeniem do dziewczyny. Była mojego wzrostu, a jej włosy miały odcień ciemnego blondu. W słońcu zapewne wyglądały jak płynny miód. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, ukazując bialutkie zęby.

- Jesteś nowa? - zapytała mnie. - Bo raczej wszyscy tutaj wiedzą, że zamki szwankują.

- Tak, przeprowadziłam się tu kilka dni temu - odpowiedziałam jej, między czasie chowając książki do szafki.

- Zatem witamy w naszym High Shool. Jestem Ciera, chodzę drugiej klasy w ramach wyjaśnia.

Również się do niej uśmiechnęłam. Może zyskanie koleżanki będzie prostsze niż się spodziewałam? Ta tutaj najwyraźniej chciała mnie poznać.

- Astra – przestawiałam się.

- O jak te małe fioletowe kwiaty – jej oczy rozszerzyły się w zainteresowaniu i szczerym podekscytowaniem.

- Zgadza się, moja mam uwielbia te kwiaty, więc postanowiła dać mi imię od ich nazwy, przez co czasem nazywają mnie chodzącym kwiatem.

- Słodko. Jeśli chcesz oprowadzę cię po szkole, bo ja pierwszego dnia się tu zgubiłam, a wierz mi, nie chcesz powielać moich błędów.

Ciera wydawała się bardzo sympatyczna i przyjazna. Była typem takiej dziewczyny, która zawsze jest optymistką i widzi świat przez różowe okulary. Rozmawiała ze mną tak beztrosko i lekko. Była po prostu pełna ducha i radości, była tym czego w moim domu niestety ostatnio brakowało.

- Jasne, bardzo chętnie – przystałam na jej propozycje, bo przewodnik po szkole bardzo mi się przyda, jeśli mam się tu nie zgubić.

Lecz wtedy naszą rozmowę przerwa nam dzwonek, ogłaszając początek pierwszej lekcji. Dziewczyna ruszyła korytarzem oglądając się przez ramie, by zobaczyć czy idę za nią. Nie wiedząc jak inaczej mogła bym postąpić, poszłam w jej ślady doganiając ją.

- Jaką masz teraz lekcje? - Spytała mnie, kiedy szłyśmy ramię w ramię przez korytarz pełen uczniów spieszących się na lekcje, a ja katem oka próbowałam się im przyglądać.

Zerknęłam na swój plan, który wyciągnęłam z plecaka.

- Historie - odpowiedziałam, spoglądając z powrotem na nią

- Serio? Super, ja też. Możemy razem usiąść, jeśli będziesz chciała, miejsce obok mnie jest wolne.

Mówiąc to zamaszyście otworzyła drzwi do jednej z sal i weszła do środka. Zrobiłam to samo i znalazłam się w klasie już do połowy wypełnionej innymi uczniami. Nauczyciela na szczęście jeszcze nie było, więc nie byłyśmy spóźnione. Ciera skierowała się do trzeciej ławki w środkowym rzędzie, a ja poszłam za nią. Rozsiadła się wygodnie na krześle, zerkając na mnie, po czym wskazała mi miejsce obok siebie. Uśmiechnęłam się na widok jej beztroski i wyluzowania. Zajęłam zatem krzesło obok niej, a jak tylko usiadłam zalał mnie szkolnymi plotkami.

- Widzisz tą blondynę w pierwszej ławce? - zapytała wskazując ją dyskretnie palcem. 

Skinęłam głową, jednocześnie wypakowując przybory potrzebne mi na lekcji. Dziewczyna wskazywana przez Ciere na mój gust miała dość skąpe ubranie, a na twarzy dużo makijażu, ale była ponadprzeciętnie ładna. Wyglądała na pewną siebie i zadziorną, taką która przed niczym się nie cofnie by dopiąć swego. Leniwy uśmieszek błąkał się jej na ustach, kiedy rozglądała się po klasie.

- To Sandra, kieruje i rządzi chyba połową szkoły. Lepiej nie wchodzić jej w paradę, jak się uprze potrafi totalnie zrujnować komuś życie. Wiele osób się jej obawia, a ona to wykorzystuje bym im rozkazywać i wyrobić sobie pozycje. Jest typową gwiazdą i lubi się popisywać, ale nie jest stosunkowo groźna póki nie zajdziesz jej za skórę.

- O kim tak plotujecie? - do naszej ławki podeszła rudowłosa dziewczyna i włączyła się do rozmowy, patrząc w stronę pierwszej ławki i siedzącej tam dziewczyny o której przed chwilą rozwiałyśmy.

- Hej Alise – powiedziała Ciera do nowo przybyłej dziewczyny. Z tego co udało mi się orientować, to były chyba przyjaciółkami czy kimś w tym rodzaju. Ta skinęła nam głową na powitanie, więc odwzajemniłam ten gest.

Alise miała twarz usianą wieloma piegami, lecz dumnie zadzierała podbródek, pokazując światu, że może się wypchać. Ona była raczej typem buntowniczki, o czym świadczył jej ubiór. Byłą ubrana prawie cała na czarno, a jej uszy zdobiło wiele kolczyków i oczy miała mocno obrysowane kreską. Zajęła miejsce w ławce przed nami, niedbale rzucając plecak na krzesło obok, nie trudząc sobie głowy wypakowaniem się, po czym odwróciła się tyłem do przodu klasy i przyjrzała mi się uważnie swoimi zielonymi oczami.

- Nowa co? - zapytała beztrosko hardym głosem, lustrując mnie wzrokiem, choć na jej wągrach błąkał się zadziorny uśmieszek, ale nie wydawało się wrogo nastawiona.

- Tak – odparłam. - Jestem Astra, mieszkam tu od niedawna.

- Ładne imię – odpowiedziała Alise, a miedzy czasie żuła gumę, przez co wydawało się, że rozmawiając z tobą poświęca ci tylko część swojej uwagi. - Zatem witamy cię w naszej budzie zwaną też szkołą, choć moim zdaniem to jeden wielki plac zabaw.

- Alise! - skarciła ją Ciera. - To że ty się nie uczysz, nie znaczy, że musisz wszystkich inny sprowadzać na złą drogę. Może niektórzy przychodzą do szkoły z jakiś celem i nie zbijają bąków tak jak ty.

Rudowłosa uśmiechała się uśmiechem dzikiego kota.

- No co? Ja tylko udzielam jej rad, że nie watro być sztywniarą, ta szkoła oprócz nauki oferuje inne możliwości, o wiele ciekawsze i zabawniejsze. W końcu w życiu trzeba się bawić!

Ciera przewróciła oczami i westchnęła, a ja zaśmiałam się pod nosem. Chyba uda mi się dogadać z tymi dziewczynami i znaleźć z nimi wspólny język, były zabawne i otwarte na nowych ludzi. W końcu wszystko się ułoży, musiałam tylko w to mocno wierzyć i tego chcieć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro