♪ Dart. ♪
Pewnego wieczoru
Zabrałeś mnie do klubu.
Mieliśmy wolne.
Chcieliśmy bawić się
Jak normalne pary.
Nie tańczyliśmy dużo,
Za to usiedliśmy przy stole
Niedaleko tarczy do darta.
Zaproponowałeś,
Żebyśmy zagrali.
Pożyczyłeś lotki i zacząłeś rzucać.
Zdjąłem swoje okulary,
Męczyłem się w nich.
Od dawna wiedziałem, że pora je zmienić.
Rzuciłeś kilka lotek.
Miałem wrażenie, że do końca życia
Zapamiętam Twoje skupienie.
Czerpałeś radość ze zdobywania punktów,
Wyciągania rzutek i zaczynania od nowa.
Przyszła moja kolej.
Trafiłem poza tarczę.
Śmialiśmy się.
Spędziliśmy miły wieczór,
Gdy w końcu przyszła pora na opuszczenie klubu.
Wyszliśmy na tłoczną ulicę.
Minęliśmy kilka domów,
Gdy zdałem sobie sprawę, że
Zapomniałem okularów.
Obiecałeś, że poczekasz.
Wróciłem się do klubu sam.
Jednak gdy z niego wyszedłem,
Już nie czekałeś.
Leżałeś na ziemi
Jak dziesiątki innych obok Ciebie.
A on jechał.
Widziałem go.
Widziałem bardzo dokładnie
Jego ciemne oczy.
Widziałem jego bezwzględny wyraz twarzy.
Słyszałem
Krzyk i pisk opon.
To nie był wypadek.
Dlaczego to spotkało Ciebie?
Czy to dlatego,
Że nie nosisz okularów?
Że nie miałeś po co się cofać?
Że akurat stałeś na tej drodze?
Że na mnie czekałeś?
Teraz po latach
Gdy jestem przy tym samym stole,
Gram w darta sam.
I jakoś
Nie mogę przypomnieć sobie Twojego skupienia.
Nie pamiętam, jak wyglądałeś,
Jaki miałeś głos.
Ale za każdym razem, gdy zamykam oczy,
Mam przed sobą jego.
Jego nieporuszony wyraz twarzy.
I lotkę,
Którą trzymał w ręku,
Celując w kolejne miejsce na Ziemi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro