Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟖 💜

💜

Upewnij się, że przeczytał*ś siódmy rozdział książki "Sen o Miłości"

Kiedy Nicky poruszał biodrami we wcześniej ustalony rytm, zachwycając się czasem, który spędzał z Madeline, usłyszał głośny dzwonek swojego telefonu, który leżał na szafce nocnej obok łóżka.

— Przepraszam...— wymamrotał z westchnieniem Nicky, zaprzestając ruchy, pochylając się i podnosząc telefon.

— Jak zwykle.— mruknęła Madeline i wywróciła oczami, a następnie odepchnęła mężczyznę, podniosła z podłogi swoją bieliznę, zakładając ją. Następnie założyła szlafrok, wychodząc z sypialni. Romantyczny nastrój prysł jak mydlana bańka.

— Tak?— spytał Nicky, odbierając, odprowadzając Madeline zmartwionym wzrokiem.

— Kenzie do mnie dzwoniła. Na pewno była pod wpływem czegoś. Był z nią jakiś chłopak.— oznajmił zdenerwowany Riko.

— O jeju...— mruknął Nicky, przecierając twarz.— Wiesz, gdzie była?

— Mam jej lokalizację na Snapchacie. To klub niedaleko. Zaraz ci wyślę.— odpowiedział szybko Riko, a brunet skinął głową.

— Dziękuję, że tak szybko zareagowałeś. Już tam jadę. Dam ci później znać, jak Kenzie będzie już w domu bezpieczna.— odparł Nicky z cichym westchnieniem.

— W porządku.— wymamrotał chłopak, a następnie się rozłączył. Nicky odłożył telefon, szybko się ubrał, a następnie wyszedł z domu, wsiadając do wynajętego samochodu. Pojechał do klubu, gdzie przebywała Kenzie.

Zauważył ją od razu, kiedy podjechał na parking. Siedziała na krawężniku, z głową na kolanach. Nicky natychmiast do niej podszedł, biorąc ją na ręce i pakując do samochodu. Dziewczyna spała.

Po powrocie do domu od razu zaniósł ją do jej łóżka oraz napisał do Riko, że jest już w domu cała i zdrowa. Udał się w poszukiwania Madeline, która jak gdyby nigdy nic poszła sobie na plażę tuż przy ich domu. Leżała na kocu, prawdopodobnie obserwując liczne gwiazdy na niebie.

— Jesteś zła?— spytał Nicky, powoli podchodząc do koca. Później się na nim położył, leżąc tuż obok niej.

— Nie zamierzam robić ci problemów.— westchnęła kobieta, wciąż patrząc się w gwiazdy.

— Przepraszam za to. Naprawdę. Po prostu Kenzie–

— Nie tłumacz się.— przerwała mu nagle Madeline.— Przyzwyczaiłam się, Nicky. Możemy po prostu o tym zapomnieć?

— Wpadłem na pomysł.— oznajmił szeptem Nicky.— Dawno nie odwiedzaliśmy Madeline, prawda?

— Zdecydowanie.— zachichotała kobieta, od razu rozumiejąc, że chodzi o ich wyspę.

— Pojedziemy tam zaraz po powrocie do Californii, w porządku?— spytał Nicky, Madeline skinęła głową i wtuliła się w jego klatkę piersiową, a ten objął ją ramieniem i ucałował w czoło.

Kenzie obudziła się o godzinie dziesiątej z mocnym bólem głowy. Wygramoliła się z łóżka, po czym wyszła z pokoju i zeszła na dół, gdzie Nicky znów kroił jakieś warzywa na sałatkę.

— Cześć, tato.— wymamrotała dziewczyna, podchodząc do blatu i nalewając sobie szklanki wody, szukając jakiejś tabletki.

— Cześć.— warknął Nicky, nie odwracając się nawet w jej stronę.

— Jesteś zły, czy coś?— spytała cicho Kenzie, unosząc brew i patrząc na niego.

— Nie, wcale.— prychnął Nicky.

— O co ci chodzi?— spytała brunetka, marszcząc brwi i rozkładając ramiona.

— Na przykład o to, że przez twoją nieumyślność, ciągle stawiam mamę na drugim miejscu. Kiedy spędzamy czas razem, nagle ktoś do mnie dzwoni, muszę ją zostawiać i ratować ci tyłek!— krzyknął Nicky, odwracając się w jej stronę.— Mam dość tego, że zachowujesz się jak dziecko.

— Wcale nie musisz mi pomagać.— odpowiedziała Kenzie, stając naprzeciwko niego, będąc o wiele niższa.

— Czy ty siebie słyszysz?— prychnął Nicky, kręcąc głową.— Problem nie leży we mnie, tylko w tobie. Prosiłem, żebyś była ostrożna.

— Dobra, przepraszam!— wrzasnęła wściekła, rozkładając ramiona i odchodząc.— W takim razie będę siedzieć w domu no i dobrze!

— To siedź!— odkrzyknął Nicky, odprowadzając ją wzrokiem, kiedy ta wróciła do swojego pokoju.

— Nie kłóćcie się.— powiedziała stanowczo Madeline, stojąc na samej górze schodów. Kiedy usłyszała trzask drzwi od aktualnego pokoju córki, podeszła do nich i zapukała.

— Zostawcie mnie!— krzyknęła zdenerwowana Kenzie, rzucając się na łóżko.

— Chcę z tobą porozmawiać.— oznajmiła Madeline spokojnym głosem, opierając się o framugę.

— Też chcesz mnie posądzać?— spytała Kenzie, podchodząc do drzwi i otwierając je.

— Oczywiście, że nie, Kenzie.— odpowiedziała Madeline, wzdychając i kręcąc przecząco głową.— Uważam, że powinniśmy się wszyscy zjednoczyć i przestać w końcu kłócić. Zapomnieć o przeszłości i żyć teraźniejszością.

— Myślę, że masz rację.— westchnęła Kenzie, a Madeline uśmiechnęła się w jej stronę, podchodząc bliżej niej i obejmując ją.

— No dobrze.— mruknęła Madeline po chwili i odsunęła się od córki, wychodząc z jej pokoju.— Wszyscy natychmiast na dół!

— Zaczynam się bać.— szepnęła Kenzie pod nosem, a następnie wraz z matką zeszła po schodach. Niedługo później już cała piątka (wliczając w to Rylee, która niespodziewanie przyjechała w odwiedziny do Masona) siedziała na dole na kanapie.

— Teraz każdy będzie mógł się wyżalić.— oznajmiła Madeline z tajemniczym uśmiechem.— Możecie powiedzieć drugiej osobie, co was w niej denerwuje, a później razem to rozwiążecie. Potem o wszystkim zapominamy i żyjemy teraźniejszością.

— Super.— odpowiedział Nicky, biorąc od Madeline różowy kapelusz, który przyniosła. Założył go sobie na głowę z westchnieniem.— Denerwuje mnie w Kenzie to, że jest nieodpowiedzialna.

— Musisz zrozumieć to, że to nie moja wina, że ktoś wsypał mi coś do szklanki.— odpowiedziała Kenzie z założonymi rękami, siedząc naprzeciwko ojca. Madeline siedziała z boku po jej prawej, a z boku po lewej siedział Mason z Rylee.

— Ostrzegałem cię, że musisz pilnować swojej szklanki jak swojego telefonu.— mruknął Nicky, również z założonymi rękami.

— Ja wyszłam tylko do łazienki!— krzyknęła Kenzie, rozkładając ramiona.

— Ale co mnie to interesuje?!— odkrzyknął Nicky, wzruszając ramionami.

— Możesz się wcale nie interesować! Możesz mnie sprzedać na targu jak jakiegoś osła lub królika!— wrzasnęła wściekła Kenzie.

— Gdybym mógł, to bym właśnie to zrobił!— krzyknął Nicky, a po chwili poczuł pięści córki na swojej klatce piersiowej.

— Stop!— wrzasnęła Madeline, widząc, jak oboje spadają z fotela i lądują na podłodze.

— A tak się kochali...— mruknął Mason, kręcąc głową z niedowierzaniem.

— To on zaczął!— krzyknęła Kenzie, powoli podnosząc się z podłogi, patrząc na ojca.

— Nie interesuje mnie, kto zaczął!— krzyknęła Madeline swoim mocnym głosem.— Usiądźcie i porozmawiajcie na spokojnie.

Dodała cicho, a Nicky podniósł się z podłogi, wracając na swoje miejsce. Kenzie znów usiadła naprzeciwko niego, wzdychając.

— Przepraszam, że byłam nieodpowiedzialna.— wymamrotała Kenzie.— To się już więcej nie powtórzy, a przynajmniej się postaram.

— A ja przepraszam, że zawsze ci tak wszystko wypominam. To twoje życie, będziesz robiła, co tylko ci się żywnie podoba.— odpowiedział Nicky i wzruszył ramionami.

— W porządku. Cieszę się, że jesteście już pogodzeni.— powiedziała z uśmiechem Madeline.— Jakieś zażalenia, Mason?

— Jak będziecie się następnym razem bić, to chcę dostać nagranie.— powiedział ze śmiechem chłopak, patrząc na siostrę i ojca.— I w sumie to wszystko. Możemy już iść?

— Jasne.— odpowiedziała Madeline, a Mason złapał Rylee za rękę, po czym oboje wyszli z pomieszczenia, wychodząc także z domu.

— Oni są razem, czy coś?— spytała Kenzie, marszcząc brwi, a Nicky wzruszył ramionami.

— Nie mam zielonego pojęcia, ale podejrzewam, że tak.— mruknął Nicky, obserwując ich przez okno.

— Chyba też się już zmyję.— oznajmiła Kenzie, wstając z fotela, jednak zanim odeszła, odwróciła się w stronę Madeline.— A czy ty masz jakieś zażalenia? Też musimy cię wysłuchać.

— Nie mam żadnych zażaleń.— odpowiedziała z miłym uśmiechem Madeline, a brunetka podeszła do niej, pochyliła się i mocno ją objęła.

— Kocham cię.— powiedziała z uśmiechem.— Jesteś najwspanialszą kobietą, jaką znam, wiesz?

— Dziękuję. Też cię kocham.— odpowiedziała Madeline, delikatnie się rumieniąc, oddając uścisk, a Nicky stojący w kuchni mocno się rozczulił.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro