Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟔 💜

💜

Upewnij się, że czytał*ś piąty rozdział "Sen o Miłości"

Już kilka dni później cała czwórka wyjeżdżała na wakacje, przez co w domu był naprawdę ogromny bajzel, gdyż każdy (oprócz Nicky'ego) musiał zapakować się sam (pakowała go Madeline).

Madeline jak to Madeline – jechali na tydzień, a ona zapakowała się do dwóch dużych, różowych walizek. Nicky zmieścił się natomiast w jednej małej.

— Kenzie, spakowałaś się już?— zagadnął Nicky, kiedy jedli kolację kilka godzin przed odlotem samolotu.

— Yyy... Oczywiście, że tak.— odpowiedział z niezręcznym uśmiechem, jedząc swoją sałatkę ze sałatą lodową.

— W porządku.— odpowiedział Nicky, doskonale wiedząc, że dziewczyna kłamie. Zawsze robiła wszystko na ostatnią chwilę, taka już w była – jednak teraz spakowanie się kompletnie wyleciało jej z głowy.— Może zaniosę już twoją walizkę do samochodu?

Spytał dla żartów Nicky, próbując nie wybuchnąć śmiechem na jej minę.

— Jeszcze nie, muszę dopakować kilka rzeczy.— odparła, a już z chwilą później pobiegła na górę do swojego pokoju, idąc do swojej garderoby, wyciągając z niej swoją fioletową walizkę.

Riko 😎❤️
Cześć, Kenzie. Co tam ciekawego porabiasz?

Dziewczyna usłyszała powiadomienie dochodzące z jej telefonu, dlatego odwróciła się w jego stronę, biorąc go do rąk. Odblokowała go za pomocą kciuka, a następnie weszła w dymek czatu, zauważając małe zdjęcie Riko. Uśmiechnęła się na sam ten widok.

Kenzie 💜😸
Hej, Riko. Właśnie ogarnęłam, że za jakieś dziesięć godzin mamy samolot, a ja się nie spakowałam 🥲
Więc robię to na szybko.

Riko 😎❤️
To może ja nie będę przeszkadzał.

Kenzie 💜😸
Daj spokój, mam pomysł.

Nacisnęła kamerę w górnym rogu swojego telefonu, wsadziła go w stojak, a następnie ustawiła się przed telefonem.

— Cześć, Riko.— powiedziała z uśmiechem, machając w stronę chłopaka, który również uśmiechnął się na jej widok.

— Cześć, Kenz. Stęskniłem się.— wymamrotał chłopak, ustawiając się przed telefonem, a na jego głowie spoczywał kaptur od jego czarnej bluzy.

— Ja również się stęskniłam.— odpowiedziała dziewczyna.— A nie widzieliśmy się tylko dwa dni.

— No widzisz.— powiedział ze śmiechem.— Tak w ogóle, to gdzie jedziesz? I z kim?

— Lecę z rodzicami i Masonem na Zanzibar.— oznajmiła Kenzie.— To taka wyspa na Oceanie Indyjskim. Jest największą wyspą Archipelagu Zanzibar.

— Oczywiście, że wiem, co to.— powiedział ze śmiechem.— Ja tam się nigdy za granicę nie wybierałem...

— Wiesz, moi rodzice ciągle gdzieś lecą, więc ja i Mason latamy z nimi.— westchnęła Kenzie.— Jest świetnie, ale czasami to trochę męczące.

Wypowiadając to, zniżyła głos, aby przypadkiem Nicky lub Madeline tego nie usłyszeli.

— Rozumiem.— odpowiedział Riko, posyłając jej współczujący uśmiech.— Jak dobrze, że ja mieszkam sam.

— Nie wyobrażam sobie zbytnio mieszkać bez rodziców. Wiesz, no taka trochę rutyna, ciągle jesteśmy razem. Razem przebywamy no i wiesz, o co chodzi...— wymamrotała Kenzie, a Riko tylko skinął głową.

— Jasne, rozumiem.— odpowiedział Riko, a przez chwilę towarzyszyła im cisza, dopóki Nicky nie wszedł do pokoju Kenzie, nie wiedząc, że córka rozmawia z chłopakiem.

— Spakowana?— spytał Nicky, podchodząc do niej, przez co było widać go w kamerze telefonu.

— Dobry wieczór, panie Harper.— powiedział radośnie Riko, a kiedy Nicky go usłyszał, natychmiast odwrócił się w stronę telefonu.

— Dobry wieczór, Riko. Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać.— powiedział Nicky, zerkając na Kenzie, to na Riko, po czym udał się w stronę drzwi od pokoju.

— Nie przeszkadza pan.— usłyszał Nicky, przez co uśmiechnął się delikatnie pod nosem.— Rozumiem, że wspólny wypad na mecz dalej aktualny?

— Oczywiście.— odpowiedział z uśmiechem Nicky, po czym pomachał w jego stronę, posłał mu szeroki uśmiech i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi, idąc do Madeline.

— Przepraszam bardzo, jaki znowu mecz i dlaczego ja o niczym nie wiem?— spytała zdenerwowana Kenzie, podchodząc bliżej telefonu i zakładając ręce na krzyż.

— No... po prostu umówiłem się z twoim ojcem na mecz. No wiesz, chcemy lepiej się poznać.— oznajmił Riko.— To świeża sprawa.

— A to ty chodzisz ze mną, czy z moim ojcem?— spytała wściekła, ciągle mając ręce założone na piersi, gryząc wargę ze zdenerwowaniem.

— Z tobą, ale–

— Nie ma żadnego „ale”. Jak zwykle.— warknęła Kenzie, a następnie rozłączyła się i wściekła wyszła z pokoju.— Dlaczego wciąż mi to robisz?! Nie masz kuźwa swojego życia?!

— Kenzie, dlaczego krzyczysz?— spytała zdenerwowana Madeline, która dopakowywała ostatnie rzeczy do walizki, przebywając w sypialni.

— Ponieważ tata jak zwykle wpiernicza się w moje życie! Umówił się z Riko na mecz!— wrzasnęła Kenzie, a Nicky, który stał tuż obok Madeline, się wzdrygnął.

— To chyba lepiej, że polubił Riko, a nie tak, jak było z Milo.— wymamrotała Madeline, nie dając nawet dojść Nicky'emu do słowa.

— Ale najpierw powinien porozmawiać chyba ze mną, no nie?!— krzyknęła Kenzie, rozkładając ramiona.

— Po pierwsze, przestań krzyczeć na mnie w moim własnym domu.— warknął Nicky.— Po drugie, powinnaś przestać tak agresywnie na wszystko reagować.

— Ja reaguję na wszystko agresywnie?— spytała z niedowierzaniem, kręcąc głową.— Niezły żart. To przez was mam takie życie, jakie mam!

— Czyli jakie?!— krzyknął Nicky, rozkładając ramiona, a Kenzie prychnęła.

— Myślicie, że mając takich rodziców mam idealne życie, co?— Kenzie parsknęła śmiechem, kręcąc głową.— Jest całkiem odwrotnie. Mając idealnych rodziców, ciągle ktoś mi coś wypomina. Że powinnam osiągnąć taki sukces jak wy, że powinnam w wieku dwudziestu dwóch lat założyć rodzinę, że powinnam zostać miliarderką i najsławniejszą osobą na świecie. Nie wiecie, jak to jest być mną!

— Masz rację, nie wiemy, ale jak ty to mówisz, to twoje życie i nie powinniśmy się wtrącać.— powiedział Nicky, zerknął na Kenzie, po czym wyszedł z pomieszczenia.

Kenzie tylko pacnęła się w czoło, wzdychając ciężko i idąc do siebie.

Oczywiście minęła godzina, a Nicky, Madeline i Kenzie się pogodzili. Budzik zaczął budzić dziewczynę o około piątej rano, gdyż o szóstej trzydzieści ich samolot odlatywał.

Kenzie bardzo nie chciało się wstać, ale w końcu po kilku drzewkach wygramoliła się z łóżka. Założyła wcześniej wybrane ubrania (jeansowe spodnie, biały podkoszulek i fioletowa, długa bluza), zrobiła makijaż i odpowiednią fryzurę, po czym zeszła na dół, gdzie jej rodzice jedli już wczesne śniadanie.

— Cześć, Kenzie.— powiedzieli jednocześnie Nicky i Madeline, a blondynka podała swojej córce talerz z kanapkami.— Smacznego.

— Dziękuję.— odpowiedziała Kenzie i posłała im uśmiech. Po zjedzeniu śniadania znów ruszyła do swojego pokoju, a konkretniej do łazienki, aby umyć zęby.

Swoją walizkę niedługo później zaniosła na dół, a Nicky wsadził ją do bagażnika swojego czarnego samochodu. Wszystkie walizki ledwo co się tam zmieściły, bo przecież było ich aż pięć, ale w końcu się to udało.

Wszyscy wsiedli do samochodu, oczywiście po upewnieniu się, że wszystkie drzwi i okna są pozamykane, mimo iż Tommy miał wprowadzić się na czas, kiedy ich nie było.

— No to zaczynamy wakacje.— powiedziała podekscytowana Kenzie, kiedy wyjechali z placu, jadąc na lotnisko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro