Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟑𝟎 💜

💜

Upewnij się, że przeczytał*ś dwudziesty dziewiąty rozdział książki "Tylko z Tobą"

Kenzie niemal natychmiast zesztywniała, czując, jak jej serce zaczyna bić dwa razy szybciej i mocniej. Poczuła to, zaciskając ręce w pięści. Była wściekła na samą siebie za to, że nie potrafiła wyrzucić z głowy tego okropnego chłopaka, który na dodatek pojawił się teraz w Californii.

— Wszystko w porządku?— spytała zaniepokojona Ashley, odwracając się w stronę drzwi wejściowych, gdy Kenzie siedziała z otwartymi ustami. Milo uśmiechnął się w jej stronę, pomachał, a następnie podszedł do lady, ignorując ją.— O cholera.

— Nie... nie spodziewałam się tego.— wymamrotała zdenerwowana dziewczyna, próbując uspokoić kołatanie serca.— Przepraszam.

— Wszystko w porządku.— odpowiedziała Ashley i machnęła lekceważąco dłonią.— Też bym tak zareagowała, gdyby mój ex z impetem wszedł do kawiarni, uśmiechnąłby się do mnie i mi pomachał.

— Może po prostu zapomnijmy o obecności tego dupka tutaj.— zaproponowała przyciszonym głosem dziewczyna.

Późniejsze rozmowy, szczerze mówiąc, nie miały sensu. Milo przysiadł się przy stoliku tuż obok ich miejsca, dlatego dziewczyny rozmawiały tylko o błahych tematach, które na nic nie mogłyby się zdać Milo. Kenzie wyszła z kawiarni pół godziny później, dzwoniąc do Tommy'ego, który z chwilą później przyjechał po nią swoich pomarańczowym samochodem.

— Jak ci opowiem, co się odwaliło, to się zesrasz.— oznajmiła z westchnieniem Kenzie, wsiadając do samochodu. Tommy zachichotał.

— Coś z Ashley?— spytał całkiem nieświadomy.

— Nie.— odparła poważnym tonem.— Z Milo.

— Co?— Tommy niemal zachłysnął się powietrzem, zerkając na nią, zanim wyjechał z parkingu.— Co się stało?

— Siedziałam sobie spokojnie z Ashley i gadałyśmy, a tu nagle do kawiarni wszedł Milo. Z dupy pojawił się w Californii, a na dodatek uśmiechnął się w moją stronę i pomachał.— wyjaśniła Kenzie, przesadnie gestykulując, zapinając pasy.

— Żartujesz sobie.— stwierdził Tommy z prychnięciem, jadąc w stronę najbliższego sklepu z dekoracjami. Dziewczyna siedziała cicho.— Żartujesz, tak?

— Nie, nie żartuję, Tommy. Nawet bym o nim nie wspominała, jest mi obojętny, ale ja ewidentnie mu nie.— stwierdziła Kenzie, wzruszając ramionami.

— Myślisz, że cię śledzi?— spytał Tommy, marszcząc brwi.

— Nie mam zielonego pojęcia, ale jeżeli tak, to wiem tyle, że mam przesrane.— wymamrotała dziewczyna, pocierając skronie.— Głupi ciul musi dalej mieszać się w moje życie...

— Spokojnie, Nicky na pewno nie dopuści, żeby stała ci się jakaś krzywda.— stwierdził Tommy, a dziewczyna skinęła głową.

— Miejmy nadzieję.— wymamrotała, odwracając głowę i obserwując piękne Los Angeles zza szyby.

Około piętnastu minut później byli już w sklepie z dekoracjami. Wzięli żółty koszyk, a następnie ruszyli w głąb pomieszczenia, który znajdował się w galerii handlowej.

— Pójdziemy jeszcze do „Victoria's Secrets”.— oznajmiła Kenzie, gdy zaczęli przeglądać dekoracje.

— Po co?— spytał z zaciekawieniem Tommy, zerkając na przyjaciółkę.— Czyżbyś chciała kupić nowy zestaw bielizny dla swojego kochanka zwanego Riko?

— W sumie nie wiem, co odpowiedzieć, bo masz rację. Reszta bielizny mi się znudziła, więc poszukam czegoś nowego.— oznajmiła dziewczyna z uśmiechem, a Tommy zachichotał.

— W porządku.— odparł.

Z galerii wyszli dopiero około godziny szesnastej, załadowani kilkoma papierowymi torbami z dekoracjami. Wsiedli do samochodu Tommy'ego, a już dwadzieścia minut później znaleźli się w domu Harperów.

— Cześć wam.— powiedziała Kenzie, zauważając Nicky'ego i Madeline na tarasie.— Jak zakończenie roku szkolnego?

— Całkiem dobrze.— odparła Madeline, która leżała na leżaku w różowym, wykrojonym i skąpym stroju kąpielowym i się opalała. Obok niej na drugim leżaku leżał Nicky w samych czarnych kąpielówkach.

— Wymyśliłam, że możemy przygotować imprezę na cześć otwarcia firmy przez Riko.— oznajmiła dziewczyna, stojąc w progu.— Wynajęłam restaurację, idziemy teraz z Tommym przygotowywać dekoracje. Impreza będzie w niedzielę.

— To świetny pomysł.— odpowiedział z zadowoleniem Nicky.

— Wiem, w końcu to ja go wymyśliłam.— odrzekła dziewczyna i zachichotała krótko.— No to się opalajcie, ale grzecznie.

Dodała ze śmiechem, po czym szybko czmychnęła na górę, zanim usłyszała cokolwiek ze strony rodziców. Razem z Tommym weszli do jej pokoju i zamknęli drzwi, zajmując się dekoracjami.

W sobotę wieczorem Kenzie i Tommy wraz z Masonem do pomocy mogli jechać już do wynajętej restauracji, by przygotować ją do imprezy. Wtargali na trzecie piętro wszystkie pudła z dekoracjami, rozglądając się po sali, w której głównie dominował kolor złoty.

— Pięknie tutaj.— zauważył Tommy, oglądając stoły w kształcie koła.

— Masz rację, ale ze względu, iż będzie nas tylko kilka osób, bo ja, Riko, ty, Mason, Nicky, Madeline i Rylee, możemy przestawić wszystkie stoły na bok, a jeden większy pozostawimy pośrodku.— wyjaśniła z uśmiechem Kenzie, a chłopcy jęknęli tylko z niezadowoleniem.

Przesuwanie stolików i krzeseł zajęło im dobre piętnaście minut. Wszystkie niepotrzebne drewniane meble ustawili w kącie sali, a jeden, największy stół ustawili na samym środku. Wzięli odpowiednią ilość krzeseł, po czym nakryli do stołu granatowymi serwetkami. Pośrodku stolika ustawili wysoki kielich z niebieskimi kwiatami, obok którego stały dwa mniejsze specjalnie do ułożenia w nim świeczek.

Resztę sali udekorowali nadmuchanymi balonami w kolorach złotych i niebieskich, a naprzeciwko wejścia na dwór filarach zawiesili napis: „Wszystkiego najlepszego z okazji otwarcia firmy!”.

Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu, kładąc dłonie na biodrach, zadowolona z siebie.

— Ślicznie tutaj.— powiedziała z uśmiechem Kenzie, a następnie całą trójką przybili piątki.

Po powrocie do domu Madeline oznajmiła Kenzie, że Nicky i Riko poszli nadzorować budowę nowego biura młodszego chłopaka na ulicy Harper, dlatego brunetka miała pełne pole do popisu, żeby wybrać Riko jakąś ładną kreację na jutrzejszy dzień.

— Co ubierasz, mamo?— spytała z zaciekawieniem dziewczyna, kiedy weszła do garderoby matki, a później z tego pomieszczenia następnymi drzwiami do pokoju makijażowego kobiety.

— Jeszcze nie wiem.— odparła blondynka, która zmywała właśnie makijaż płynem do demakijażu i wacikami.

— Jak myślisz, czarna koszula i czarne spodnie będą git?— spytała Kenzie, opierając się o framugę.

— Jasne.— odparła z uśmiechem Madeline, a brunetka ruszyła do pokoju chłopaka. Wiedziała, że to trochę głupio wchodzić do jego pokoju, gdy nie ma go w domu, ale w końcu było to dla dobra sprawy. Podeszła do szafy, a gdy otworzyła pierwsze drzwi, coś wypadło jej prosto pod nogi.

— Huh?— schyliła głowę, a następnie przykucnęła, chwytając do rąk opakowanie prezerwatyw.— No to trochę klops.

Szepnęła, a następnie szybko wpakowała opakowanie prosto do szafy. Wyciągnęła jedną z czarnych koszul, tego samego koloru spodnie, a następnie wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Odetchnęła z ulgą, że nie została przyłapana, a następnie ruszyła do siebie.

Około pół godziny później, gdy była już godzina dwudziesta trzecia, dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi.

— Proszę!— krzyknęła, wyłączając serial, który właśnie oglądała na laptopie, kładąc urządzenie na szafce nocnej. Do środka wszedł Riko z ogromnym uśmiechem.

— Chciałabyś zobaczyć moje nowe biuro?— spytał, a dziewczyna niemal jak oparzona zerwała się z łóżka, biegnąc za chłopakiem, który wyprowadził ją z domu i skierował się z nią w głąb ulicy.

W końcu ujrzała biały, nieduży budynek, którego pierwsze piętro było całkiem przeszklone za pomocą okien. Miał płaski dach, a budynek i nieduży ogród otoczony był białym, wysokim płotem. Furtka była drewniana, a po wejściu na posesję, można było zobaczyć wyłożoną kostkę brukową i lampki wbite w ziemię. Ścieżka prowadziła aż do drzwi, nad którymi widniał złoty napis: „Riko Walker – usługi ogrodnicze”. Po wejściu do środka budynku można było zobaczyć małą poczekalnię: znajdowały się tam dwie białe, eleganckie kanapy, ustawione naprzeciwko siebie, pomiędzy nimi stał przeszklony stolik, a w kącie ogromny kwiat w doniczce. Po prawej znajdowała się mała łazienka, w której była tylko muszla klozetowa i blat z umywalką oraz lustrem, a naprzeciwko wejścia do budynku znajdowały się białe schody, które prowadziły do gabinetu chłopaka. Po wejściu do środka można było zobaczyć białą, drewnianą podłogę oraz tego samego koloru ściany. W pomieszczeniu znajdowało się białe biurko, identycznego koloru fotel, a na nim komputer. W kącie stał także mały stolik z fotelem, a w drugim rogu znajdowała się biblioteczka.

— I jak?— spytał z uśmiechem Riko, za którym stali Nicky i Madeline, którzy się obejmowali.

— Jestem z ciebie przeogromnie dumna.— odpowiedziała zachwycona dziewczyna, a następnie pokonała dzielącą ich odległość i złożyła gorący pocałunek na jego ustach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro