Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

💜 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟖 💜

💜

Upewnij się, że przeczytał*ś dwudziesty siódmy rozdział książki "Sen o Miłości"

— Możemy odstąpić mu jeden z wolnych pokoi, których jest w naszym domu masa...— dodała Kenzie, widząc delikatną niepewność w oczach swoich rodziców.

— Musimy się zastanowić.— oznajmił Nicky po chwili, zerkając na córkę oraz na Riko, który w końcu uniósł głowę, wyciągając ją z dłoni.

Szczerze mówiąc, Kenzie trochę zszokowało. Była pewna, że jej rodzice od razu się zgodzą, jak zawsze. Gdy usłyszała słowa, że musi poczekać, trochę się zestresowała. Zaczęła bać się, że nie uda jej się pomóc chłopakowi, choć teraz wszystko leżało w rękach jej rodziców.

— Chcemy się naradzić.— dodała Madeline, a następnie po kryjomu puściła oczko w stronę córki. Kobieta doskonale wiedziała, że Nicky ma pewne wątpliwości co do wspólnego mieszkania, gdyż ciągle traktował Kenzie jako swoją małą córeczkę, ale przecież nie była już mała. Była w pełni dorosła i mogła sama o sobie decydować.

Kenzie i Riko bez słowa wstali, a następnie udali się na górę, gdzie zamknęli się w pokoju Kenzie. Madeline spojrzała na Nicky'ego, który również zaszczycił ją swoim spojrzeniem.

— Co o tym myślisz?— spytał nagle, choć blondynka myślała, że to ona pierwsza będzie musiała rozpocząć rozmowę.

— Myślę, że skoro i tak robimy za opiekunki wszystkich, powinniśmy pozwolić im spróbować.— stwierdziła Madeline i zachichotała krótko.— Pomyśl. Jeżeli zamieszkają razem, będą żyli ze sobą całymi dniami. Wtedy wyjdzie na jaw, czy naprawdę się kochają. Gdyby zamieszkali ze sobą po jakichś zaręczynach, czy nawet ślubie, rozstanie bolałoby bardziej. Dajmy im spróbować żyć ze sobą, bo przecież dla nas to nie żadne obciążenie, a Riko nie ma gdzie mieszkać... Muszą przyzwyczaić się do wspólnego życia.

— Masz rację.— westchnął Nicky.— Ale Kenzie jest jeszcze–

— Nie jest dzieckiem, słońce.— przerwała mu Madeline, dokładnie wiedząc, co chce jej powiedzieć.— Kenzie ma dwadzieścia lat i jest dorosła. Riko ma dwadzieścia siedem. Jest dorosłym mężczyzną i doskonale wie, co robi, po prostu w życiu trochę się pogubił. Przecież pracuje i zarabia... Może miał cięższy miesiąc pod względem wydatków? My tak naprawdę nigdy nie przekonaliśmy się, jak to jest ledwo wiązać koniec z końcem. Nie możemy zostawić go samego, bez pomocy...

— Rozumiem.— westchnął Nicky, przecierając twarz rękoma.— W takim razie... może tutaj zamieszkać.

— Na to liczyłam.— oznajmiła Madeline z uśmiechem, a następnie ujęła twarz Nicky'ego w swoje zgrabne dłonie i ucałowała krótko jego usta. Chwilę później jednak zeszła z kanapy, ruszając na górę. Zapukała do drzwi pokoju córki, a ta otworzyła jej dosłownie kilka sekund później.

— Zgodził się?— spytała niemal natychmiast brunetka, patrząc na matkę wielkimi oczami.

— Tak.— oznajmiła Madeline, a Kenzie biegiem ruszyła w stronę ojca. Rzuciła się na niego, owijając ręce wokół jego szyi, a Nicky z chichotem uniósł ją do góry.

— Kocham cię, tatku.— powiedziała podekscytowana, ujmując twarz ojca w dłonie i całując jego policzek. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

— Nie zdążyłem dopowiedzieć, że musimy jeszcze coś omówić.— oznajmił po chwili Nicky, Riko skinął głową, a Kenzie wyplątała się z ramion ojca. Wszyscy ponownie usiedli na kanapie.

— Obiecuję, że gdy tylko stanę na nogi, znajdę odpowiednie dla siebie mieszkanie i wyprowadzę się.— powiedział szybko Riko, bojąc się unieść wzrok na Nicky'ego.

— Rozumiemy to, Riko. Pomożemy ci zawsze, gdy będziesz potrzebował pomocy.— oznajmił Nicky tak, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.— Dopóki będziesz potrzebował, możesz tutaj mieszkać. Mogę pomóc ci również znaleźć lepiej płatną pracę.

— To, co dla mnie robicie...— wyszeptał chłopak, kręcąc głową z niedowierzaniem, a na jego oczach zaczęły ciążyć krystaliczne łzy, jednak szybko to powstrzymał. Kenzie objęła go ramieniem.— Nie wiem, jak wam dziękować.

— Po prostu opiekuj się odpowiednio Kenzie i traktuj ją dobrze.— odrzekł Nicky, a wtedy Riko podszedł do państwa Harperów i mocno ich uściskał. Jakby był ich synem.

— Oczywiście.— odparł chłopak od razu. Po chwili się od siebie odsunęli.

— Może pojedziemy do twojego mieszkania, żeby zabrać twoje rzeczy, zanim właściciel zamknie ci drzwi przed nosem?— zaproponował po chwili Nicky, a Riko pokiwał głową. Jego grzywka opadła mu wtedy na oczy, ale on poprawił ją jednym ruchem nadgarstka.

— A my z mamą pojedziemy do galerii i kupimy wszystkie potrzebne meble i akcesoria do nowego pokoju Riko!— krzyknęła podekscytowana Kenzie i objęła ramieniem Madeline, która również zarzuciła swoją dłoń na jej ramię.

— W porządku.— odpowiedział Nicky.— Może zadzwońcie do Tommy'ego, żeby wziął swój samochód i pomógł wam wszystko przetransportować? Później w skręcaniu mebli też się przyda.— stwierdził brunet.

— Jasne, pójdę po niego.— oznajmiła ucieszona Kenzie i wybiegła z domu, będąc odprowadzona wzrokiem przez rodziców, którzy również byli zadowoleni, widząc córkę w takim stanie.

Niedługo później Nicky i Riko wsiedli do czarnego samochodu starszego mężczyzny, a później pojechali pod kamienicę, w której znajdowało się mieszkanie Riko. Obaj weszli do środka, a po schodach weszli na piętro, na którym mieściły się drzwi prowadzące do spokojnego zakątka Riko.

— Mało tutaj miejsca.— zauważył Nicky, rozglądając się, gdy już weszli, a młodszy zamknął za nimi drzwi.

— Wiem, wiem...— westchnął Riko, a następnie przeszedł do małego pokoju, który robił za jego sypialnię, w której niestety nie dał rady wcześniej posprzątać.— Przeważnie nie ma tutaj takiego syfu, przepraszam...

— W porządku, rozumiem.— odpowiedział od razu Nicky.— I więcej się nie krępuj, daj spokój.— zachichotał i poklepał Riko przyjacielsko po ramieniu.

— Dziękuję.— odparł tylko, a następnie z pomocą ojca Kenzie zaczął pakować wszystko do walizki. Niestety niektóre rzeczy nie zmieściły się w walizce, dlatego posunęli się do tego, żeby spakować pozostałe akcesoria do worków na śmieci, które z chwilą później zanieśli do samochodu.

Po drodze niestety natknęli się na mężczyznę, który wynajmował Riko mieszkanie.

— To znowu ty...— wymamrotał pod nosem, a Nicky zdążył ogarnąć, że mężczyzna ten nie jest zbyt sympatycznym człowiekiem.

— Zrywam umowę o najem.— oznajmił tylko Riko, dalej schodząc po schodach. Nicky zatrzymał się i obdarzył starszego mężczyznę spojrzeniem.

— Zapłacę czynsz za poprzednie dwa miesiące. A potem możemy się rozstać.— wtrącił Nicky, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech, jednak facet, wyglądając na niezadowolonego, minął ich i poszedł do swojego mieszkania.

Już następnego dnia wszystkie meble były poskładane. To wcale nie tak, że Nicky, Mason, Tommy i Riko skręcali meble przez całą noc, a Madeline i Kenzie malowały ściany, dlatego już w południe następnego dnia wszystko było całkiem gotowe. Gdy Riko poszedł na zmianę na godzinę dwunastą, a miał wrócić o dwudziestej drugiej, Kenzie i Madeline układały jeszcze poduszki i wieszały obrazki, które dodawały uroku nowemu pokojowi.

Podłoga pomieszczenia, już wcześniej ułożona, była z białego drewna tak jak w całym domu. Ściany pomalowane były na kolor granatowy, a jasny sufit zdobiła granatowa lampa ze srebrnymi elementami. Okna zasunięte były ciemnoniebieską firanką, a szeroki parapet wyłożony był poduszkami w identycznych kolorach. Pośrodku pokoju, przy jednej ze ścian, stało duże i zdecydowanie wygodne łóżko wykonane z białego drewna. Pościel i poduszki były w ciemnych odcieniach koloru niebieskiego ze srebrnymi elementami, a nieopodal stał szary, okrągły dywan. Nad łóżkiem wisiały obrazki i ramki ze zdjęciami, które do tej pory Kenzie i Riko zdążyli sobie zrobić. Oczywiście były tam również ich pamiątkowe zdjęcia z Malediwów. Obok łóżka stała metalowa szafka nocna z lampką, a naprzeciwko miejsce znajdowało ogromne, białe i drewniane biurko z fotelem tego samego koloru. W kącie pokoju stała duża, przesuwana szafa z lustrem na jednej części, w której zostały wyłożone już ubrania Riko.

Na dodatek jego pokój również był połączony z własną łazienką, do której drzwi znajdowały się po lewej stronie biurka. W łazience znajdowała się wanna z prysznicem, oczywiście toaleta, granatowy dywanik i biały, połyskujący blat ze srebrnym kranem i podświetlanym lustrem wiszącym na ścianie koloru szarego.

— Tutaj jest cudownie.— stwierdziła podekscytowana Kenzie, poprawiając jeszcze wgniecenia w pościeli, aby wszystko było idealnie na powrót chłopaka.

— A my wszyscy tworzymy naprawdę świetny team.— wtrącił Mason, z uśmiechem opierając się o framugę z założonymi rękami. Miał na myśli oczywiście siebie, Tommy'ego, Kenzie, Riko, Nicky'ego i Madeline. Team marzeń.

— Oj, zgadzam się.— oznajmił Tommy z równie szerokim uśmiechem.

— Idzie!— powiedziała Madeline, która wcześniej poprawiała jeszcze ułożenie ubrań w szafie. Usłyszeli trzask drzwi wejściowych i głos chłopaka:

— Jestem!

Gdy już wszyscy wyszli, Nicky położył na pościeli łóżka jakieś granatowe pudełko obwiązane srebrną, połyskującą wstążką.

— A my mamy dla ciebie niespodziankę!— oznajmiła podekscytowana Kenzie, zbiegając po schodach, niemal się nie wywracając. Bez słowa pociągnęła chłopaka za sobą, kierując się z nim w stronę pokoju, który stał obok starego pokoju Tommy'ego.

— O cholibka...— wymamrotał Riko, zakrywając usta dłonią, gdy już zobaczył swój nowy pokój. Rozszerzył oczy, kręcąc głową.

— Podoba ci się?— spytała uśmiechnięta Kenzie, kiedy reszta obserwowała jego reakcję ze śmiechem.

— Jest... obłędnie.— stwierdził Riko, rozglądając się po całym pokoju, zerkając także do łazienki. Z chwilą później zobaczył na łóżku pudełko, które zostawił Nicky.— A to co?

— Pamiętasz, gdy rozmawialiśmy o twojej nowej pracy, której mógłbyś się podjąć?— spytał Nicky, a Riko skinął głową.— Obmyśliłem cały plan, na którego podstawie możemy pomóc ci z Madeline otworzyć twoją własną firmę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro