Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

*Michael*

Obudziłem się około 7 rano, diana jeszcze spała więc postanowiłem że zrobię jej niespodziankę. Podeszłem do szafy wziąłem koszule w kratkę, czarne spodnie i oczywiście białe skarpetki, kiedy się ubrałem poszedłem do pokoju davida, sprawdzić czy wszystko jest z nim porządku. Poszłem do łóżeczka i zobaczyłem uśmiechniętego davida
- Głodny jesteś? Albo zmienić tobie pieluszkę? - wiedziałem że mi nie odpowie ale, uwielbiam mieć  kontakt z dziećmi od małego nawet od nie mówią.
Sprawdziłem czy nie trzeba zmienić pieluchy, no i okazało się że muszę. Udało się zmienić davidowi pieluchę, może były jakieś małe komplikacje ale, najważniejsze że się udało
- Idziesz zemną do kuchni? Żeby zrobić dla cioci śniadanie - zaśmiał się, więc uznałem to jako tak
Wziąłem małego na ręce i poszedłem na dół do salonu, odłożyłem davida do kołyski, a ja poszedłem do kuchni. Spojrzałem na zegar było kilka minut po 8, więc szybko poszedłem do lodówki bo bałem się że zaraz się obudzi. Postanowiłem że zrobię naleśniki, wziąłem wszystkie potrzebne składniki i po chwili były gotowe, wziąłem szklankę z szafki i nalałem soku pomarańczowego. Poprosiłem mamę diany żeby zajęła się davidem, oczywiście się zgodziła bo powiedziała że nie ma co dziś robić. Wziąłem talerz z naleśnikami i szklankę soku i poszłem do pokoju diany. Kiedy byłem już na miejscu otworzyłem delikatnie drzwi nogą i zauważyłem że diana jeszcze śpi, więc naleśniki i sok położyłem na biurku i udałem się do ciemno włosej. Patrzyłem się na nią jak na anioła, było mi jej tak żal, marzy o tym jedynym, nie wymaga za dużo, nie chce śniadań do łóżka, kwiatów i prezentów, ona poprostu chce żeby przy niej był. Postanowiłem że podejdę do niej, ukucłem i pocałowałem w policzek
- Diana, wstajemy - powiedziałem cicho - szkoda zmarnować takiego pięknego dnia
Zauważyłem że ciemno włosa, otwiera delikatnie oczy. Popatrzyła się na mnie i uśmiechnęła, chciała wstać ale, nie pozwoliłem jej na to
- Nie wstawaj - powiedziałem szybko - mam coś dla ciebie
Wstałem i poszedłem do biurka, wziąłem naleśniki i sok pomarańczowy, odwróciłem się do ciemno włosej i poszedłem do niej. Na twarzy diany pojawił się szeroki uśmiech
- Dziękuję - powiedziała diana
- Nie masz za co dziękować
Na policzku diany zauważyłem łzę, odrazu pocałowałem te miejsce gdzie znajdowała się łza
- Zabieram ciebie do moich rodziców - powiedziałem

*Diana*

Usłyszałam że ktoś wchodzi do pokoju ale, to zignorowałam, chciałam pospać do 10
- Diana, wstajemy - Usłyszałam cichutki głos - szkoda zmarnować takiego pięknego dnia
Otworzyłam delikatnie oczy, zauważyłam że michael jest  uśmiechnięty. Chciałam wstać ale, michael mi zabronił
- Nie wstawaj - Powiedział szybko - mam coś dla ciebie
Wstał i poszedł do biurka, zauważyłam że wziął talerz i szklankę, odwrócił się do mnie, a ja się uśmiechnęłam
- Dziękuję
- Nie masz za co dziękować
Na moim policzku pojawiła się łza ze wzruszenia, nigdy nikt mi nie zrobił śniadania do łóżka. Michael zauważył moją łze i pocałował miejsce gdzie znajdowała się łza
- Zabieram ciebie do moich rodziców- powiedział Michael, nie mogę uwierzyć - Ubierz się ładnie. Dobrze?
- Dobrze - nie wiem czy to dobry pomysł - No to wynocha jackson
Zaśmiał się i poszedł. Zjadłam szybko śniadanie które było pyszne. Poszłam do szafy, wzięłam czarne stuczne futro ale, wyglądało jak prawdziwe, długą czarną sukienkę na krótkich ramiączkach i wysokie buty na obcasie. Wzięłam wieszaki z ubraniami do łazienki, zaczęłam się malować zrobiłam trochę mocny makijaż ale, przy takim czuję się dobrze, zakręciłam trochę włosy, założyłam sukienkę a na koniec, czarne futro. Ostatni raz  zobaczyłam się w lustrze i wyszłam z łazienki. Szłam powoli na dół, michael był na dole bo słyszałam braci i tatę. Michael mnie zauważył i odrazu podszedł do mnie i podał mi rękę
- Ładnie wyglądasz- powiedział Michael
- Dziękuję, ty też ładnie wyglądasz
- Dzięki
Moi bracia i tata nam się przyglądali
- Nie no siostra wystroiłaś się jak na bal - powiedział levi
- Zamknij się - gdyby nie michael, który trzymał mnie za rękę już by dostał
- A gdzie wy idziecie? - zapytał tata
- Do michaela rodziców - odpowiedziałam
- Tylko pamiętaj zabezpieczaj się! -  krzyknął Levi, odrazu puściłam rękę michaela i zaczęłam gonić tego głupiego geja
- My jutro wrócimy, zostaniemy na noc u moich rodziców - powiedział Michael do mojego taty - Diana, idziemy!
Szybko pobiegłam do Michaela, który czekał w przedpokoju. Wyszliśmy z domu, michael chwycił mnie za rękę i poszliśmy stronę auta, michael otworzył mi drzwi, a on kierował
- Jaki dżentelmen - zaśmiałam się, michael tylko się uśmiechnął

*dwie godziny później*

Byliśmy pod domem państwa Jacksonów, zauważyłam też że jest kilka drogich aut
- Będzie ktoś oprócz nas? - zapytałam
- Tak, będą jeszcze moi bracia i siostry - odpowiedział, no super
Wyszliśmy z auta, poszliśmy stronę drzwi. Michael zapukał, otworzyła nam starsza kobieta
- Michael! Boże dziecko jak ja się dawno nie widziałam - odezwała się kobieta, później zauważyła mnie - Dzień dobry, katherine
- Dzień dobry, diana miło mi
- Dzieci wejście do środka, michael zaprowadz diane do jadalni - powiedziała starsza kobieta
- Dobrze
Michael zaprowadził mnie do jadalni, przy stole był każdy oprócz pani katherine, która była w kuchni. Przywitaliśmy się i usiedliśmy do stołu
- Jak się poznaliście - zapytała Janet
- Zadzwonił do mnie michaela menadżer, zapytał się czy mogę przyjechać za tydzień na próby, oczywiście że się zgodziłam, tylko nie wiedziałam u kogo będę tańczyć. Minął tydzień i poznałam michaela, znamy się dwa tygodnie a jesteśmy bardzo dobrymi...- Michael mi przerwał
- Dobrym związku - popatrzyłam na michaela, a on się tylko uśmiechnął
- To prawda diano? - zapytał się joseph
- Tak - odpowiedziałam
- Coś musiało się stać że jesteście tak szybko w związku - powiedział joseph - Diana jest w ciąży?
- Co? Nie! Jak już to dopiero po ślubie - odezwał się Michael - a jak by była w ciąży, to mama by już dawno wiedziała
- Po co braciszku czekać aż do ślubu - odezwał się jermaine
- Jermaine nie denerwuj michaela, jeśli chce mieć dzieci po ślubie, to będzie miał po ślubie - odezwała się mama michaela
- Jakby się nie zabezpieczał, to by miał wiele dzieci przed ślubem - odezwał się Marlon
Spojrzałam na michaela, był już wkurzony
- Dość! Czy możecie nie rozmawiać ile bym miał dzieci jakbym się nie zabezpieczał? Narazie boję się starać o kolejne dziecko - kiedy mówił ostatnie słowa w jego oczach zbierały się łzy
Michael wstał i odszedł od stołu, postanowiłam że pójdę za nim, wszedł do jakiegoś do pokoju, chciałam wejść ale michaela się zamknął, każdy poszedł za mną i się patrzył, noi musiałam udawać że jesteśmy w związku
- Michael! Kochanie, proszę otwórz te drzwi, porozmawiamy. Jeśli coś sobie zrobisz to ja też!
Usłyszałam delikatnie kroki, otworzył drzwi, jak mnie zauważył odrazu mnie przytulił, miał całą twarz w łzach, dla niego to bardzo trudny temat, jeśli ktoś wspomni żeby starał się dziecko
- Choć porozmawiamy - powiedziałam do michaela
Chwyciłam jego rękę i weszliśmy do łazienki w której się zamknął. Wiedziałam że rodzina michaela będzie  nas podsłuchiwać
- Ja już mam tego dość, ile razy można wspominać żebym starał się o dziecko - michaelowi znowu zbierały się łzy
- Rozumiem że masz tego dość, twoi bracia zauważyli że to jest twój słaby punkt, i będą to wykorzystywać
- Staram się tego nie pokazywać - odpowiedział smutny
- Michael
- Tak?
- Jakby twoja przyjaciółka by ci powiedziała że może starać się z tobą o dziecko, zgodził być się? - Boże, co ja mówię. On jeszcze pomyśli że chce mieć z nim dzieci ale, nie powiem że fajnie by było, mieć takie swoje małe maleństwo
- Zależy kto, jakbyś ty zaproponowała to bym się zgodził - na jego twarzy pojawił się banan 
Michael cały czas na mnie patrzył, podszedł do mnie, nasze twarze były bardzo blisko, przytulił mnie. Oddaliłam się, michael się na mnie patrzył
- Choć już do stołu, bo jeszcze pomyślą że robimy małego Jacksona
- Bardzo chętnie bym się postarał o małego Jacksona, z taką piękną kobietą
- Może kiedyś panie Jackson - uśmiechnęłam się - choć na dół.
Michael chwycił mnie za rękę i poszliśmy na dół do jadalni.

*Wieczór*

Tak jak mówiliśmy zostaliśmy na noc u rodziców michaela, leżałam sobie na łóżku i czytałam jakąś książkę od mojego "chłopaka", michael wszedł do pokoju, spojrzałam na niego i wróciłam do książki
- Diana
- Tak? - nawet nie spojrzałam na niego
- Może jak wrócimy po trasie koncertowej, zamieszkasz u mnie? Bo trochę nudno mieszkać samemu
- Nie wiem, zastanowię się, mam na to rok
- Dobrze
Podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, delikatnie się uśmiechnęłam ale, nie spojrzałam na niego, wolałam czytać książkę. Przeczytałam książkę, i poszłam do łazienki. Po chwili się wykąpałam ale, zdałam sobie sprawę że nie mam piżamy, trudno będę spać w bieliźnie. Wyszłam z łazienki, owinęłam się ręcznikiem, musiałam znaleźć jakiś szlafrok
- Michael! Gdzie jesteś? - krzyknęłam
- W kuchni!
Poszłam na dół w ręczniku, a tam był tito, jermaine, marlon i joseph. Każdy się na mnie patrzył. Jeszcze musiałam udawać że jesteśmy związku
- Kochanie, masz może szlafrok? - zapytałam
- Tak mam, zaraz ci go dam kochanie - uśmiechnął się
Podszedł do mnie i położył ręce na moje biodra
- Pięknie wyglądasz - powiedział uśmiechnięty - może pójdziesz do pokoju?
- Nie, zaczekam na ciebie - uśmiechnęłam się
Michael się odsunął i wziął mnie i przezucił przez ramię, każdy się zaśmiał.
- Michael! Zosatw mnie, ja chcę być na dole!
- Nie będziesz tutaj, w samym ręczniku
- To nie moja wina że nie mam piżamy!
Weszliśmy na góry i skierował się w stronę pokoju, kiedy wszedł że mną do pokoju postanowił że położy mnie na łóżko, i pocałował w czoło, przykrył mnie ciepłą kołdrą i poszedł gdzieś a ja powoli zasypiałam. Po chwili przyszedł z szlafrokiem i małą torbą. Podszedł do mnie.
- Proszę - podał mi szlafrok i małą torbę
- To ja pójdę do łazienki
Michael tylko się uśmiechnął. Poszłam do łazienki, zdjęłam z siebie ręcznik i otworzyłam torbę, a tam była bielizna,  założyłam ją i jeszcze do tego założyłam szlafrok, przyglądałam się bieliźnie którą na sobie miałam na pewno nie była to tania bielizna. Wyszłam z łazienki i zauważyłam że michael leży już w łóżku w samych bokserkach.
- Ty kupiłeś mi tą bieliźne?
- Tak
- Oddam ci pieniądze
- Nie trzeba
- Choć pójdziemy do nich - uśmiechnęłam się
Szlafroka nie miałam zawiązanego więc było widać nową bieliźne od Michaela. Wstaliśmy i trzymaliśmy się za dłonie. Poszliśmy na dół i byli te same osoby co wcześniej. Michael usiadł obok Joseph, a ja usiadłam na michaela kolanach.
- Kochanie, mamy w aucie wino?
- Wyjąłem kiedy byliśmy u twoich rodziców, mogłem pomyśleć żeby kupić jak byłem w sklepie
- Czyli byłeś w sklepie
- Nie pozwolę żebyś spała w dzisiejszych ubraniach
- Mogłam się spakować, a nie odrazu będziesz kupywał nowe ubrania, tylko marnujesz pieniądze na mnie
- Nic nie marnuje kochanie
- Planujecie dzieci? - przerwał nam joseph
- Czasami rozmawiamy o dziecku, ale kiedy będziemy je mieć to nie wiem, narazie nie mamy czasu na dziecko - odpowiedział Michael
Do pomieszczenia weszła pani jackson
- Co to znaczy michael, że nie macie czasu na staranie się o dziecko - zapytała pani jackson
- No mamy trasę koncertową, a obiecałem sobie że nie wyjadę nigdzie i będę cały czas przy kobiecie która nosi moje dziecko - odpowiedział
- Przecież może być u nas
- Nie mamo, to ja mam być przy niej, jak dowie się o ciąży, pozna płeć dziecka, kiedy zacznie kopać i być przy niej przy porodzie, to nie ma tak wyglądać że ja zrobię dzieciaka i wyjadę na kilka miesięcy w trasę koncertową, a wy będziecie się nią zajmować
- Michael, ty nie będziesz cały czas młody
- Niech pani się nie boi, doczeka się pani wnuków od Michaela - uśmiechnęłam się do kobiety
- Obiecujesz? - zapytała
- Obiecuję
- Powiedz mi dziecko, ile ty masz lat?
- W czerwcu skończyłam osiemnaście lat
- To ty pewnie nawet dzieckiem nie umiesz się zajmować  - powiedział joseph
- Wychowuję dziecko mojego brata, ma pięć miesięcy, więc chyba umiem się opiekować dzieckiem
- Jak ty gówniarą jesteś i chcesz sobie zmarnować życie dla dziecka?
- Jest mi bardzo przykro że pan tak o mnie sądzi, ale jestem gotowa zmarnować całe swoje życie na ciążę i wychowywać swoje dziecko - na moim policzku pojawiły się kilka łez
- Nie będziesz tak się odzywał do Diany! - krzyknął
- Mogę mówić co chce
- Choć Diana idziemy
Wyszliśmy z pomieszczenia i odrazu skierowaliśmy się do michaela pokoju, położyliśmy się i po jakimś czasie zasnęliśmy razem wtuleni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro