22
Dziś wstałam o szóstej rano.
Spojrzałam na Michaela który spokojnie spał. Postanowiłam że nie będę go budzić. Poszłam na dół sprawdzić czy Susan już jest.
Zeszłam na dół i odrazu zauważyłam że Susan już jest.
- Zrobiłaś być mi kawy? - zapytałam
- Siadaj, a ja idę ci zrobić kawe - uśmiechnęła się
Usiadłam i po chwili piłam pyszną kawę.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytała
- Nie wiem - zaśmiał się
- A jak się czujesz? - znowu zapytała
- Dobrze - odpowiedziałam
Usłyszałam że mój mąż schodzi na dół.
- Idzie - szepnęłam, na co Susan się zaśmiała
Zauważyłam że na stole jest szklanka z wodą. I postanowiłam że rozbudzę mojego męża. Wziąłam szklankę z wodą i uśmiechnęłam się do Susan. Wstałam i szybko wylałam wodę na podłogę.
- O mój Boże - krzyknęła Susan
Obrazu przybiegł Michael.
- Co się stało - zapytał
- Wody jej odeszły - krzyknęła
- Co!? - krzyknął
- Głuchy jesteś? Mówię że Dianie wody odeszły - znowu krzyknęła
- Ale jak to? Przecież termin ma za trzy tygodnie - był przerażony
Nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Michael spojrzał się na mnie pytająco. Biedak już nie wiedział o co chodzi.
- Diana wszystko zepsułaś - Zaśmiała się Susan
- Bardzo śmieszny żart - powiedział nie zadowolony Michael
- Przepraszam kochanie - powiedziałam
- Nie rób tak więcej - powiedział cicho
Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Dziś kawa nie będzie ci potrzebna - uśmiechnęłam się
- Żebyś wiedziała - Zaśmiał się
Ja i Susan spędziliśmy cztery godziny w pokoju Prince'a żeby wszystko było idealne może wczoraj to robiłam, ale potrzebowałam czyjeś pomocy.
Ponieważ bardzo szybko się męczę.
Ja składałam ubranka, a Susan wkładała do szafy i trochę poprawiała jak mi coś nie wyszło.
Sprawdziliśmy razem czy wszystkie ważne rzeczy i spakowałam do toreb. Później Susan ogarniała łóżeczko, a ja siedziałam i patrzyłam.
Zauważyłam że mam skurcze, ale pomyślałam że to są skurcze przedporodowe. I postanowiłam że nikomu nie powiem.
- Wiesz co Susan, ja idę się położyć - powiedziałam, gdy poprawiała jakieś rzeczy
- No dobrze - odezwała się
Wstałam i odrazu skierowałam się do sypialni. Michael do mnie przyszedł i powiedział że idzie z pracownikiem nakarmić zwierzęta. Więc napewno trochę to im zajmie nakarmić wszystkie zwierzęta. Minęły jakieś dwie godziny.
Zauważyłam że coraz częściej mam skurcze. Trochę się nie zapokoiłam i odrazu zawołałam Susan.
- Susan - krzyknęłam
Odrazu przybiegła
- Co się stało? - zapytała
- Ja mam skurcze od kilku godzin teraz mam je coraz częściej. Ja nie wiem co robić - Byłam przerażona
- Gdzie masz telefon? - zapytała
- Na szafce - odpowiedziałam
- Zadzwoń do niego. Bo on mi nie uwierzy - powiedziała
Podała mi telefon. Szybko wybrałam numer Michael. Pierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Czwarty sygnał...
- Halo Kochanie? Co się stało? - zapytał
- Michael przychodź tu jak najszybciej
- Czemu? - zapytał
- Skurcze mam - Krzyknęłam
- Zaraz będę czekaj tam na mnie - powiedział szybko
Rozłączył się.
- Boli? - zapytała
- Tylko jak mam skurcze - odpowiedziałam
Po chwili wbiegł Michael cały zdyszany.
- Jedziemy do szpitala - krzyknął - nawet nie chce słyszeć słowa nie
Zauważyłam że za nim jest ochroniarz.
Michael wziął mnie na ręce.
- Bill weź te torby co leżą w salonie - powiedział Michael
Po chwili byliśmy już w aucie i jechaliśmy do szpitala.
- Michael - odezwałam się
- Tak kochanie? - spojrzał na mnie z troską
- Wstąpimy do KFC? Jestem głodna - zapytałam
- No chyba żartujesz... - przerwałam mu
- Już znam odpowiedź - powiedziałam
Po chwili byliśmy pod szpitalem, ale za tylnym wejściem. Czekali już na nas z wózkiem. Michael otworzył drzwi wysiadł, a ja po nim. Usiadłam na wózku i zaczęli mnie wieść na sale porodową. Jak sprawdzili to powiedzieli że to są skurcze porodowe, ale jeszcze nie będę rodziła. Kiedy ja się przebierałam w jakieś szpitalne ubranie, to Michael w tym czasie zaczął dzwonić do moich i jego rodziców i jeszcze do Janet. Kiedy się ogarnęłam to Michael już był w pokoju. Położyłam się i zaczęliśmy się śmiać że sobie poczekamy aż go zobaczymy.
Przyszła do sali uśmiechnięta pani doktor.
- No to co sprawdzamy czy dziś przywitacie nowego członka rodziny? - zapytała kobieta
- Tak - odrazu się odezwał Michael
Zaśmiałam się. Pani doktor wszystko sprawdziła.
- Dziś nie przywitacie nowego członka rodziny - uśmiechnęła się delikatnie kobieta
Jeszcze chwilę z nami porozmawiała i wyszła. Michael cały czas się na mnie patrzył z troską.
- Chcesz coś do picia? - Zapytał
- Nie - odpowiedziałam
- Bardzo ciebie boli? - znowu zapytałam
- Trochę, ale bardzo się boję - powiedziałam ze strachem w głosie
- Nie bój się, będę cały czas przy tobie. A niech tylko spróbują mnie wygonić - Zaśmiał się
Do sali wszedł jakiś lekarz.
Michael wstał i poszedł do lekarza.
- Witaj John - przywitał się i podał mu dłoń
- Witaj Michael, słyszałem że zaraz ojcem zostaniesz - powiedział uśmiechnięty
- Lekarz mówił że dziś Diana nie urodzi - Uśmiechnął się delikatnie
Zauważyłam że cały czas się na mnie patrzył ale i też na jakiś monitor.
- To już nie od Diany zależy - powiedział John
- To mogę coś zjeść? - Zapytałam
- Nie - odpowiedział mi John
- Mówiłaś nie dawno że to ja nie słucham lekarza - powiedział Michael
Zaśmiał się John
- Chcesz się teraz kłócić? - Zapytałam
- Nie - odpowiedział
- To ja was zostawiam. Michael nie denerwuj jej - Odezwał się John
Usłyszeliśmy dzwonek telefonu.
- To mój - mruknęłam
Michael podszedł do szafki, wziął mój telefon i mi go podał. Dzwonił do mnie mój tata. Odebrałam.
- Halo? - powiedziałam niepewnie
- To prawda że... - przerwałam mu
- Tak, nawet jestem już w szpitalu - powiedziałam
- Jak się czujesz? - zapytał
- Bywało lepiej - zaśmiałam się
- Michael będzie przy porodzie? - zapytał
- Oczywiście że tak. Komuś muszę wyrwać kłaki z łba - usłyszałam że mój tata się zaśmiał
- Tylko go tam nie zabij - znowu się zaśmiał
- Spokojnie, będzie żywy - spojrzałam na michaela i się zaśmiałam
- Ja już nie będę wam przeszkadzał. Musicie spędzić te ostatnie chwile jeszcze we dwoje - powiedział
- Pa tato - pożegnałam się z nim
- Pa - odpowiedział mi
Rozłączył się.
- Komu będziesz wyrywała włosy? - zapytał Michael
- Tobie - Uśmiechnęłam się szeroko
Już się biedny nie odezwał.
Minęło kilka godzin. Już była pierwsza w nocy. Michael zaczął motywować Prince'a żeby już był znami. A ja się z niego śmiałam i się nie dziwiłam naszemu synowi dlaczego nie chciał tak szybko się przyjść na świat. Później zaczął mu śpiewać i nawet czytał jakąś książkę dla dzieci. Jak było już po drugiej w nocy. To już zaczęłam rodzić. Krzyczałam na Michaela że już nie wytrzymam.
- Zostań tu. Ja pójdę po jakiegoś lekarza - powiedział spokojnie
- Ciekawe gdzie bym miała pójść jak mnie cholernie boli! - krzyknęłam
Michael wyszedł sali i szybko pobiegł po jakiegoś lekarza. Po chwili Michael przybiegł z jakimś lekarzem.
Lekarz zaczął sprawdzać czy mogę już zacząć rodzić.
- Prince jest już gotowy żeby przyjść na świat - powiedział lekarz
Spojrzałam przerażona na Michaela.
Na co on pocałował mnie w czoło.
- Dasz radę kochanie - powiedzia cicho
Nie odezwałam się. Podał mi swoją dłoń i mocno ją ścisnełam. I zaczęłam krzyczeć wniebogłosy.
- Ja nie dam rady - krzyknęłam
- Dasz radę - powiedział Michael
- Zamknij się - znowu krzyknęłam
Robiłam wszystkie polecenia jakie mówił lekarz.
- Mamy go! - krzyknął lekarz
Spojrzałam szczęśliwa i zmęczona na Michaela. Lekarz podał mi Prince'a i wiedziałam że to była moja najlepsza decyzja w życiu. Prince pojawił się na świecie trzynastego lutego.
- Tylko was kocham - powiedział Michael
Odpowiedziałam mu uśmiechem
- Zabiorę Prince'a na badania - powiedział lekarz
Lekarz wziął odemnie Prince'a i wyszedł z nim.
- Myślałem że złamiesz mi rękę - powiedział
Zaśmiałam się
- Komuś musiałam - uśmiechnęłam się delikatnie
Kiedy lekarz wrócił z Princem, odrazu poprosiłam żeby mi go dał. Kiedy trzymałam Prince'a na rękach, to Michael postanowił że zrobi nam zdjęcie.
- Chcesz go potrzymać? - zapytałam
- A mogę? - powiedział
- Możesz przecież to też twoje dziecko - uśmiechnęłam się
Michael wyciągnął ręce i podałam mu Prince'a. Był taki szczęśliwy. Nigdy go nie widziałam takiego szczęśliwego jak teraz. Widziałam że coś mu mówi, ale nie słyszałem co. Bo byłam bardzo zmęczona. Michael zauważył że powoli zasypiam.
- Idź spać, a ja się nim zajmę - powiedział cicho
Uśmiechnęłam się delikatnie. I po chwili zasnęłam.
Obudził mnie płacz dziecka. Udało mi się jakoś stać i podejść do niego. Wzięłam go na ręce
- Głodny jesteś? - zapytałam
Poszłam z nim na fotel i go karmiłam. Jest taki malutki, bardzo się cieszyłam że mam go już przy sobie.
Spojrzałam na jego ciemno brązowe oczy, ma takie same oczy jak Michael, tylko to ma po nim. Prince jest bardzo podobny do mnie, tylko nie ma moich oczu. Kiedy już się uspokoił, próbowałam go uśpić. Po jakieś godzinę Prince już spał. Zaczęłam się patrzeć czy tu nie ma jakieś rzeczy Michaela i odrazu spojrzałam na malutką sofę na której spał mój mąż. Zaśmiałam się pod nosem. Zauważyłam że się budzi.
Odrazu jak wstał spojrzał na mnie.
- Nie śpisz już? - zapytał
- Prince płakał - powiedziałam
- Nie słyszałem - powiedział dziwiony
Zaśmiałam się
- Idź już spać - powiedział
- No dobrze
Położyłam się na łóżku. Michael wstał podszedł do mnie i szczelnie mnie przykrył kołdrą. Przybliżył się do mnie i pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc kochanie - powiedział cicho
- Dobranoc
Po chwili byłam już w krainę snów.
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°
Do następnego rozdziału!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro