Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

18

Naszedł ten dzień 15 grudnia, cały świat miał się dowiedzieć że Michael Jackson ma żonę i dziecko w drodze. Byłam od rana na nogach, musiałam wyglądać idealnie jako żona Michaela Jacksona. Robiłam sobie makijaż nie za mocny makijaż, kiedy skończyłam robić makijaż, zaczęłam kręcić włosy.
- Michael! - Krzyknęłam
- Nie mogę przyjść - Krzyknął mój mąż
- Susan! - znowu krzyknęłam
- Już idę Diano - powiedziała susan
Po chwili przyszła Susan.
- Co się stało Diano? - zapytała
- Pomożesz mi założyć sukienkę?
- Tak
Kiedy miałam już sukienkę na sobie, Susan mi pomogła z suwakiem z tyłu i zaczęła trochę poprawiać sukienkę. Sukienka jest obcisła i zrobiona z czarnej koronki i jest do podłogi.
- Pięknie wyglądasz Diano - powiedziała Susan
- Dziękuję, tylko mam wrażenie że ta sukienka jeszcze bardziej powiększa mi brzuch
- Nie prawda - uśmiechnęła się
Usłyszałam że ktoś wchodzi do pokoju, odrazu się odwróciłam i zobaczyłam mojego męża.
- Cudownie wyglądasz
- Dziękuję, ty też
- Choć już, szofer i ochroniarze czekają na dole
Michael chwycił moją dłoń i zeszliśmy jakoś na dół. Usłyszałam jak szofer i ochroniarze komentują mój wygląd ale, pozytywnym sensie. Wyszliśmy z domu i szliśmy w kierunku czarnej limuzyny, szofer otworzył nam drzwi ja pierwsza weszłam, a Michael po mnie.
Limuzyna ruszyła i czekaliśmy aż będziemy na miejscu.
- Jak się czujesz kochanie? - zapytał Michael
- Dobrze ale, jest mały stres - uśmiechnęłam się lekko
- Nie stresuj się, będzie dobrze
Już się nie odezwałam, tylko czekałam aż szofer powie że możemy wyjść z auta. Po godzinie odezwał się szofer
- Państwo Jackson, jesteśmy już na miejscu
Ochroniarz otworzył michaelowi drzwi i wyszedł pierwszy, a ja z małą pomocą wyszłam zaraz po nim. Jak wyszłam z limuzyny, oślepił mnie blask aparatów. Michael chwycił moją dłoń i szliśmy do jednego dziennikarza.
- Michael, kim jest dla ciebie ta piękna kobieta która stoi obok ciebie? - zapytał młody dziennikarz
- Ta piękna kobieta która stoi obok mnie to jest moja żona z którą spodziewamy się dziecka - uśmiechnął się michael
- Jeśli można spytać który miesiąc? - zapytał
- Siódmy miesiąc - uśmiechnęłam się
- A to chłopczyk czy dziewczynka?
- Tajemnica - odpowiedział Michael - przepraszam bardzo ale, musimy zająć sobie miejsca
Odeszliśmy od dziennikarza i skierowaliśmy w stronę wejścia, kiedy weszliśmy bardzo dużo sławnych osób.
- Michael! - jakaś kobieta krzyknęła
Odwróciliśmy się i przyszła do nas kobieta.
- Witaj Liz - powiedział Michael
- Witaj Diano - uśmiechnęła się kobieta
- Dzień dobry Elizabeth - odezwałam się
- Michael, twoja żona lepiej wygląda od ciebie
- Ktoś musi - zaśmiał się i pocałował mój policzek
- Ej! Pewnie już mi zostawiłeś ślad szminki na policzku
- Przepraszam Liz ale, idziemy usiądź
- Dobrze
Pożegnaliśmy się z Elizabeth i poszliśmy szukać miejsca, kiedy znaleźliśmy nasze miejsca odrazu usiadłam. Obok mnie siedział lionel richie, a obok michaela Brooke. Rozdanie nagród miało się zacząć za jakieś piętnaście minut więc, Brooke skorzystała z tego.
- Michael! Jak ja się dawno nie widziałam - przywitała się kobieta
- Witaj Brooke
- Jak tam u ciebie?
- Bardzo dobrze, a u ciebie?
- Jak po staremu, przyjechałeś tu sam? - zapytała
- Nie, przyjechałem z moją żoną
- Nie wiedziałam że masz żonę - była w szoku
- Od niedawno jesteśmy Małżeństwem
Postanowiłam że przerwę im tą rozmowę.
- Kochanie przynieściesz mi wody? - zapytałam
- Już idę kochanie
Michael poszedł po wodę.
- Radzę ci już planować rozwód - powiedziała
- A to dlaczego?
Zauważyłam że michael stoi za Brooke i podsłuchuje naszą rozmowę
- No cóż długo małżeństwem nie będziecie
- Będziemy bo spodziewamy się dziecka
- Przecież dziecko może być raz u michaela i raz u ciebie
- To jest najgorsze co może być dla dziecka
- Michael woli mnie a nie...
- Dosyć tego - Przerwał michael - Brooke bądź miła i zmień miejsce bo my już nie mamy o czym rozmawiać
- Michael ale... - Przerwał jej
- Żadne ale, dowidzenia Brooke
Poszła sobie.
- Twoja woda
- Dziękuję
Rozdanie nagród już się zaczęło i czekałam aż wypowiedzą michaela imie i pójdzie po nagrodę. Po jakiś dwóch godzinach myślałam że michael nic nie dostanie, dopóki nie wszedł mężczyzna i wypowiedział imię mojego męża.
- Idziesz zemną - uśmiechnął się
- Co?
Chwycił moją dłoń i wstaliśmy, szliśmy w stronę schodów które prowadziły na scenę, ja stanęłam obok michaela, a on zaczął mówić.
- Bardzo dziękuję, chciałbym podziękować mojej rodzinie, moim rodzicą Katherine i Joseph Jackson, siostrą i bracią, osobą które zemną współpracują i zemną wytrzymują, mojemu przyjacielowi i menadżerowi Frankiemu, jeszcze chciałbym podziękować mojej pięknej żonie która stoi obok mnie. Diano bardzo ciebie kocham i dziękuję że przy mnie jesteś, gdyby nie ty to nie wiem co by było zemną dalej.
Kilka łez zaczęły się pojawiać na moich policzkach.
- Kochanie nie płacz
Podszedł do mnie i pocałował krótko w usta, na co był ogromny krzyk i brawa.
Po chwili usiedliśmy na swoje miejsca.
Jeszcze kilka razy michaela wchodził na scenę ale, ja już z nim nie szłam. Kiedy gala się skończyła Michael postanowił że jeszcze prozmawia z Hudsonem.
- Cześć mała - Przytulił mnie
- Hej - uśmiechnęłam się
- Jedziesz do nas? - zapytał Michael
- Oczywiście że tak - powiedział zadowolony
- Jedziesz z nami? - zapytał Michael
- Kurwa jeszcze pytasz
- Slash! - krzyknął ktoś
Zaczęłam się gapić na mężczyznę to był Axl.
- Czego chcesz? - zapytał chamsko
- Jedziesz znami do baru? - zapytał Axl
- Nie, jadę do michaela i młodej
- Tylko później nie miej do mnie pretensji
- O co tobie chodzi? Przecież Slash ma prawo robić co chce - powiedziałam
- Nie wtrącaj się gówniaro
- Jestem pełnoletnia
- I już ciężarna
- To moja sprawa czy jestem w ciąży
- Trzeba było... - Przerwał mu Slash
- Tylko spróbuj to powiedzieć
- Co mi zrobisz?
Całej siły Slash uderzył Axla w nos.
- Ty kurwo!
- Odchodzę z zespołu! - krzyknął - chocie do auta
Kiedy byliśmy w aucie, nikt nie próbował się odezwać.
- Nie musiałeś przez zemnie odchodzić z zespołu - mruknęłam
- Już dawno to planowałem, więc to nie twoja wina młoda  - uśmiechnął się
Odwzajemniłam uśmiech.
- Będzie więcej małych Jacksonów?
Spojrzałam na michaela.
- Nie rozmawialiśmy... - przerwałam mu
- Będą małe Jacksonki - uśmiechnęłam się
Michael był w szoku.
- Pogadamy o tym w domu - powiedział Michael
- No to ja może wysiądę  - powiedział slash
- Nie no zostań - powiedziałam
- Przypomniało mi się że mam żelazko na gazie, Szofer zatrzymaj się! - krzyknął
Szofer się zatrzymał i slash wysiadł.
- Żelazko na gazie? - powiedziałam
- Czasami potrafi tak powiedzieć
Byłam cały czas dziwiona co przed chwilą się stało, po jakiś dwóch godzinach odezwał się szofer.
- Jesteśmy już w Nevelandzie
Podziękowaliśmy i wysiedliśmy z limuzyny i odrazu skierowaliśmy się do domu. Minęło trochę czasu, ja i michael byliśmy już ogarnięci do spania. Michael czytał książkę, a ja patrzyłam widoki za oknem. Później postanowiłam że porzmawiam z nim.
- Co czytasz? - Zapytałam
- Jakieś dramaty - odezwał się
- Jesteś na mnie zły? - Zapytałam
- Nie, dlaczego miał bym być na ciebie zły
- W sprawie kolejnego dziecka  - powiedziałam cicho
- Może trochę, dlaczego mówisz ludzią że chcemy, a skąd wiesz czy ja chcę?
- Jeszcze niedawno mówiłeś coś innego! - krzyknęłam
- Zamknij się wrecie! - Krzyknął
Do moich oczów zebrały się łzy. Usiadłam na łóżku i pozwoliłam łzą płynąć.
- Kochanie przepraszam
Wstałam z łóżka i wzięłam jakiś koc, spojrzałam się na niego.
- Diano
Odwróciłam się plecami w jego stronę i wyszłam z pokoju, kiedy byłam na korytarzu zaczęłam mocniej płakać, postanowiłam że pójdę na dół do salonu, zeszłam powoli na dół i poszłam do salonu, położyłam się na sofie, kiedy się uspokoiłam to postanowiłam że pójdę spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro