16
Jestem już 28 tygodniu ciąży, czyli siódmy miesiąc. Dziś ja i michael lecimy do domu. Michael bardzo się cieszy że jedziemy do domu. Usłyszałam jak michael mruczy coś pod nosem, więc postanowiłam że pójdę do niego.
- Co się dzieje kochanie? - zapytałam
- Nie mogę znaleźć jednej rzeczy
- Jakiej?
- Tego złotego zegarka
- Widziałam go w łazience
- A no tak, dziękuję kochanie - podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek
- Nie ma za co
Usiadłam nas łóżku i czekałam kiedy michael powie że jedziemy.
- Gotowa jesteś?
- Tak
- No to jedziemy
- No wrecie!
Ja i Michael wyszliśmy z pokoju,
a ochroniarze wzięli nasze walizki. Kiedy byliśmy w aucie odrazu pojechaliśmy na lotnisko.
- Wiesz że już pierwszy grudzień, a piętnastego mamy gale - odezwał się Michael
- Co ja ubiorę? Przecież nie mam nic
- W domu jest kilka sukienek i sobie wybierzesz
- No dobrze
Po półtorej godzinie byliśmy już w samolocie i czekaliśmy aż będziemy w Kalifornii.
- Mam dla was niespodziankę
- Jaką
- Zobaczysz w domu - uśmiechnął się
- Zaniedługo się o nas dowiedzą, każdy myśli że jesteśmy przyjaciółmi
- To są błędzie, ponieważ ta piękna kobieta obok mnie jest moją żoną
- Przepraszam kochanie, ale zmęczona jest
- Nie masz za co przepraszać, chcesz koc?
- Nie
Nie wiem ile minęło czasu, ale poczułam że ktoś mnie szturcha.
- Kochanie wstajemy, jesteśmy już na miejscu
Otworzyłam delikatnie oczy i spojrzałam na mojego uśmiechniętego męża, rozciągnęłam się na co on się zaśmiał.
- Co cię bawi? - zapytałam
- Nic, jesteśmy już na miejscu więc wychodzimy
- Pomożesz mi wstać?
- Oczywiście że tak
Michael podał mi rękę i pomógł mi wstać. Przez ten brzuch już ledwo chodziłam, a jeszcze dwa miesiące mi zostały, zastanawia mnie to jak ja wytrzymam. Kiedy wyszliśmy z samolotu był wieczór, na szczęście nie było paparazzi. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w stronę domu.
- Nigdy nie byłam w twoim domu
- Teraz on jest nasz
- Mamy coś tam do jedzenia?
- Tak
Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy już pod domem. Michael odrazu przybiegł do mnie i pomógł mi wysiądź z auta, kiedy byliśmy już pod drzwiami michael wziął mnie na ręce.
- Michael!
Otworzył drzwi i przeniósł mnie przez próg.
- Witam w domu pani jackson
Usłyszeliśmy brawa że strony pracowników i michael postawił mnie na podłogę.
- Witaj Michael w domu - odezwała się starsza kobieta - Ta piękna dziewczyna to twoja żona?
- Tak - odpowiedział uśmiechnięty
- Witaj nazywam Susan
- Diana, miło mi panią poznać
- Jak widzę przyprowadziłeś do Neverlandu dwie niespodzianki, chłopczyk czy dziewczynka? - zapytała uśmiechnięta
- Chłopczyk - odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech
- Przypomniałaś mi że mam dla was niespodziankę
- Myślałam że pierw coś zjemy, ale pokazuj
Każdy się zaśmiał. Michael chwycił mnie za rękę i wchodziliśmy na drugie piętro.
- Nie możemy mieć windy? Albo nie ma jakiegoś pokoju na dole?
- Spokojnie dasz radę
Byliśmy już pod drzwiami.
- Gotowa? - zapytał
- No otwieraj! - nie mogłam się doczekać
Otworzył drzwi i weszłam do pokoju, nie mogłam nic powiedzieć, to był pokój dla naszego synka. Podeszłam do michaela przytuliłam się i na sam koniec rozpłakałam się.
- Nie płacz kochanie
- Ten pokój jest piękny
- To prawda, ale już nie płaczemy dobrze?
- Dobrze - uśmiechnęłam się delikatnie
Wytarł mi łzy kciukami. Oderwałam się z uścisku i podziwiałam pokój naszego synka.
- Pewnie jesteś zmęczona po tej podróży samolotem - odezwała się susan
- Wie pani że właśnie nie
- Jak przespałaś cały lot to się nie dziwę - zaśmiał się Michael
- Jeśli mogę wiedzieć kim pani jest? - zapytałam
- Proszę tylko nie pani tylko susan, jestem waszą gosposią
- A co taka gosposia robi? - zapytałam, bo na serio nie wiedziałam
- Sprzątam, gotuje i jeszcze różne rzeczy robie
- Przecież ja mogę sprzątać i gotować
- Jak będziesz pracować to chyba nie - odezwał się Michael
- A no tak praca, no to będę czasami tobie pomagać
- Jeśli będziesz chciała to ci przecież nie zabronie, bo to też twój dom
- No to kiedy przygotowania świąteczne?
- zapytałam
- Przygotowania świąteczne? - odezwał na się Michael
- Nie obchodzisz świąt? - zapytałam
- Nie, ale dla was mogę zacząć obchodzić
- uśmiechnął się delikatnie i dotknął mój brzuch
- No to jutro Susan jedziemy na zakupy
- Dobrze pani jackosn
- Pani? Przecież jesteś starsza odemnie
- Przepraszam, ale miałam bardzo nie przyjemne sytuacje z byłymi partnerkami michaela
- Do mnie możesz mówić po imieniu - uśmiechnęłam się do kobiety
- Dobrze - kobieta odwzajemniła uśmiech
- Michael gdzie jest kuchnia?
- Coś się stało? - zapytał delikatnie zmartwiony
- Tak, twoja ciężarna żona jest głodna - Zaśmiałam się
- To ja może zrobię wam coś do jedzenia, a wy pójście do sypialni i odpocznijcie, jak zrobię jedzenie to was zawołam - powiedziała susan i poszła
- Dobrze
- No to teraz pokaże ci naszą wspólną sypialnię - uśmiechnął się szeroko
- Jak pokój naszego synka jest piękny, to boję się jak będzie wyglądała nasza sypialnia
- Nie bój się - zaśmiał się
Wyszliśmy z pokoju naszego synka i skierowaliśmy się do wielkich podwójnych dębowych drzwi. Michael cały czas się uśmiechał, otworzył delikatnie drzwi, weszłam do sypialni.
- To twoja sypialnia? - Zapytałam
- Teraz nasza - uśmiechnął się - podoba ci się?
- Jest piękna
- Będziesz chciała dać łóżeczko do sypialni?
- Nie
Podszedł do mnie i złączył nasze usta w pocałunek. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi, odrazu się oderwaliśmy od siebie.
- Proszę! - krzyknął Michael
Do sypialni weszła susan.
- Kolacja już gotowa - powiedziała susan
- Już idziemy - odezwał się Michael
Michael chwycił moją dłoń i szliśmy w stronę schodów, schodziliśmy powoli to znaczy ja powoli schodziłam na dół, a Michael już był na dole.
- Zaraz będę więc czekaj na mnie
- Przecież bez ciebie nigdzie nie pójdę
Zeszłam wrecie na dół poszliśmy do pięknej jadalni, gdzie czekało na nas jedzenie.
- O spaghetti - powiedziałam cicho, ale susan usłyszała bo się uśmiechnęła
Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść, jedzenie było pyszne, nigdy nie jadłam takiego dobrego spaghetti. Oczywiście jedzenie zjadłam pierwsza i czekałam aż michael zje, kiedy skończył jeść, wstaliśmy oboje i on podszedł do mnie.
- Chciała by pani pójść zemną na spacer?
- Oczywiście że z panem pójdę
Poszliśmy w stronę drzwi wejściowych, michael pomógł mi założyć płaszcz, a on założył marynarkę. Wyszliśmy z domu i chodziliśmy powoli po pięknych alejkach.
- Tu jest naprawdę piękne
- To prawda, nie wiem jak ty, ale nie mogę się doczekać, kiedy nasze maleństwo się urodzi
- Ale on kopie, czuć że to twoje dziecko
- Mogę? - chciał położyć dłoń na moim brzuchu
- A jest tu jakaś ławka?
- Tak, zmęczyłaś się już?
- Tak, no cóż takie uroki ciąży - zaśmiałam się
- To choć poszukamy jakieś ławki
Długo ławki nie szukaliśmy ponieważ znaleźliśmy ją po jakiś pięciu minutach, usiedliśmy i zaczęliśmy spokojnie rozmawiać. Michael położył dłoń na moim brzuchu.
- Nie kopie
- Przy tobie udaje grzecznego synka
- Może zaraz będzie kopać
Zauważyłam że ktoś idzie w naszą stronę.
- Michael, czy ktoś do nas idzie? Czy mi się wydaje
Michael przestał się interesować moim brzuchem i zaczął patrzeć tam gdzie ja.
- William? Bill? - odezwał się po chwili
- Tak to my - zaśmiał się Bill
- Co wy tu robicie? - zapytałam
- Zauważyliśmy że ktoś się tu kręci, ale chyba to wy
- Może Diano pójdziesz do domu - zaproponował michael
- A czemu nie razem?
- Chce porozmawiać z chłopakami
- Nie możesz jutro?
- No dobrze
- To my was lepiej odprowadzimy - odezwał się William
- Dobrze
Michael pomógł mi wstać i szliśmy powoli w stronę domu, a chłopaki szli za nami.
- Ja chyba nie dam radę pójść na gale michael
- Czemu?
- Ledwo chodzę, stać dam radę, ale chodzić i jeszcze w obcach to już nie
- Dasz radę, wynagrodze ci to jakoś
- Kupisz mi za to dużego kebaba?
- Jeśli będziesz chciała dużego kebaba to ci go kupię
- Mówiłam ci jak bardzo ciebie kocham?
- Tak - uśmiechnął się
- A co z imieniem? Bo jeszcze nie mamy imienia dla niego
- Zaniedługo pomyślimy nad imieniem
- Michael, ja nie chce szukać imienia na ostatnią chwilę
- Jutro pomyślimy, dobrze?
- No dobrze
Dotarliśmy już do domu. Michael normalnie wszedł na górę, a ja się męczyłam żebywejść na górę.
- Schody to będzie mój największy wróg
Usłyszałam głośny śmiech mojego męża.
- Z czego się śmiejesz?
- Z twojego nowego wroga, a przez ciążę masz ich teraz dużo
Nie odpowiedziałam mu. W końcu weszłam na górę.
- Gdzie jest łazienka?
- W sypialni
Poszłam do naszej sypialni, podeszłam do mojej nie rozpakowanej walizki I wyciągnęłam koszulę michaela i majtki, odrazu skierowałam do łazienki, miałam do wyboru wanne albo prysznic, oczywiście wybrałam prysznic, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę i namoczyłam włosy, nalałam na dłoń żel pod prysznic o zapachu brzoskwini i pochwili nałożyłam na włosy szampon. Zmyłam z siebie żel i szampon do włosów. Wyszłam z pod prysznica, ubrałam majtki i koszulę michaela, byłam już gotowa żeby pójść spać, kiedy wyszłam z łazienki michael już spał, położyłam się obok niego i zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro