Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty Six

Obudził mnie budzik ustawiony na godzinę ośmą. Wstałam z łóżka. Wyciągnęłam z walizki białą bluzkę i szare spodnie z dziurami na kolanach. Weszłam do łazienki. Założyłam czyste ubrania, a następnie wykonałam najpotrzebniejsze rzeczy. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Opuściłam łazienkę, a na moje miejsce weszła Lena. Nałożyłam na bluzkę jeszcze jakiś sweterek oraz płaszcz i szalik. Na stopy założyłam białe superstary. Bliźniaczka po chwili była już gotowa, na co się zdziwiłam. Schowałam komórkę i wyszłyśmy z pokoju. W holu czekała na nas Ewa. Śniadanie postanowiłyśmy zjeść na mieście, ponieważ dzisiaj niestety wracamy. Ewa leci do Polski, a my do Finlandi. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy do Mc Donalda. Zamówiłam jak to zwykle kanapkę i sok pomarańczowy. Blondynki zamówiły to samo. Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy na miasto. Zwiedziłyśmy prawie cały Londyn, gdy już musiałyśmy się zbierać, ponieważ o piętnastej mamy z Leną lot do Lahti, a jeszcze musimy się spakować i ogarnąć w pokoju. Weszłyśmy do pomieszczenia i od razu zabrałyśmy się za sprzątanie i dopakowywanie ubrań i innych pierdoł. Po godzinie byłyśmy już na lotnisku. Ewa leci o szesnastej do Polski. Pożegnałyśmy się i skierowałyśmy się w stronę odprawy. Po niecałych dziesięciu minutach siedziałyśmy już na pokładzie samolotu do Finlandi.

**

Około osiemnastej trzydzieści byliśmy już na miejscu. Na lotnisku miał na nas czekać Małysz, ponieważ skoczkowie są na przygotowywaniach do konkursu. Wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy najpierw pod hotel, gdzie zostawiłyśmy w naszym tymczasowym pokoju walizki, a następnie pojechałyśmy na skocznie. Zdążyłyśmy akurat na skok Kamila. Usiadł na belce, a my czekałyśmy na niego obok miejsca dla lidera, na którym aktualnie stał Kraft, a obok niego Wellinger. Stoch wylądował, a następnie odpiął narty. Gdy nas ujrzał od razu na twarzy pojawił mu się uśmiech.

- Jak lot? - zapytał z uśmiechem, jednocześnie przebierając się.

- W miarę dobrze. - odparła Lena.

Nagle obok nas pojawił się Tande razem z Peterem.

- Wróciłyście! - krzyknął uradowany Tande.

- Drzesz się jakbyś zobaczył czekoladę. - powiedział jakiś głos, który dobrze znam. Domen. Podeszłam do niego i zaczęłam się śmiać.

- Widzisz podeszłam do ciebie i nie zesrałam się w gacie na twój widok. - odparłam, cały czas się śmiejąc, a on tylko przewrócił oczami. Koło niego pojawił się plastik.

- Lilunia brzydunia do nas wróciła. - uśmiechnęła się, znaczy próbowała, bo tyle botoksu ona ma w sobie, że nie wiem co.

- Zamknij ryj pusta dziwko. - warknęłam. - Obraź mnie albo kogo kolwiek z mojego Teamu, prócz tego kradzieja hotek Wellinger'a, a twój ryjek już nie będzie taki uśmiechnięty. - uśmiechnęłam się i odeszłam od nich. Przybiłam piątek z Leną.

- Tak trzymaj siostrzyczko. - przytuliła mnie.

Wróciliśmy do hotelu, a trenerzy stwierdzili, że zrobią jakiś maraton filmowy i każdy ma przyjść, łącznie ze mną i Leną. Weszłam do pokoju, a za mną blondynka. Zdjęłam odzież wierzchną, a następnie wyciągnęłam z walizki szare dresy i białą bluzkę z napisem Lelinator. Lena ubrała to samo tyle, że bluzka była szara. Włosy związałam w kucyka. Telefon schowałam do kieszeni dresów. Obie z siostrą opuściłyśmy nasz pokój. Weszłyśmy do dużego pomieszczenia, gdzie wszyscy się zbierali. Usiadłam obok Leny i Maćka. Gdy każdy już był trenerzy postanowili, że obejrzymy Szybcy i Wścielki 7. Każdy był zadowolony z wyborów trenerów. Nagle poczułam jak ktoś kopie mnie w plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego byłego, który całował się z Weroniką.

- Kopnij mnie jeszcze raz, a nie skoczysz już nigdy. - warknęłam i pokazałam mu środkowego palca.

Patrzyłam się na ścianę, na której był wyświetlany film. Nagle zauważyłam jak noga Weroniki kopie Lenę, a noga Domena mnie. Odwróciłam się napięcie i wstałam, a Lena za mną. Pociągnęłam siedemnastolatka na korytarz. Bliźniaczka wyciągnęła tak samo plastika.

- Nie rozumiesz prostego słowa nie kop mnie, idioto? - zapytałam, a on kiwnął głową na nie z chytrym uśmiechem. - Nie? To zaraz ci pomogę. - walnęłam go z całej siły z liścia, a on aż prawie upadł. Złapał się za obolały policzek. - A tobie radzę nie zbliżać się do mnie i do Leny, bo skończysz gorzej. - uśmiechnęłam się, a następnie pociągnęłam Lenę do sali, w której odbywa się maraton filmowy.

***
Obiecany ROZDZIAŁ dla WAS ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro