Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Thirty Six

Wróciłam trzy dni temu ze Stanów Zjednoczonych, a dzisiaj mam lecieć do Słowenii razem z siostrą. Wstałam z łóżka. Leny już nie było w pokoju. Wzięłam do ręki, naszykowane wczoraj ubrania, czyli pomarańczową bluzkę na ramiączkach i jeansowe, poprzecierane spodenki. Weszłam do łazienki. Przebrałam się, a następnie wykonałam poranną rutynę i wyszłam z pomiezczenia. Na dole była już moja i siostry walizka. Zjadłam na szybko płatki z mlekiem. Wzięłam do ręki bluzę, na wszelki wypadek, gdyby było mi zimno i telefon komórkowy.

***

Wylądowałyśmy na lotnisku w Lublanie. Wyszłyśmy przed wyjście z lotniska, a Prevców nigdzie nie było widać. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić. Domen.

- Lilianko, o której wylatujecie z Polski? - zapytał skoczek.

- O dziewiętnastej. - powiedziałam bardzo zdenerwowana. Rozłączyłam się. - Zabiję tego idiotę. Jedziemy autokarem.

Tak jak powiedziałam, tak zrobiłyśmy. Po czterdziestu minutach byłyśmy w Kranjie. Na szczęście miałam adres. Po dziesięciu minutach dotarłyśmy na miejsce. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi matka Prevców. Uśmiechnęła się na nasz widok.

- Dzień dobry, gdzie jest Domen? - zapytałam po angielsku.

- Poszedł spotkać się ze znajomymi, zawołam Petera to was zawiezie. Cene jest z nim. - odpowiedziała na pytanie, a po chwili obok nas był Peter.

Zabrał walizki, a następnie kazał nam wsiąść do samochodu. Po chwili byliśmy w jakiejś restauracji na zewnątrz. Peter dał nam okulary, na szczęście nadal miałyśmy bluzy. Założyłyśmy kaptury i wyszłyśmy z auta. Peter zrobił to samo poszliśmy do stolika przy którym siedzieli bracia i ich znajomi. Miałyśmy przy sobie butelki wody.

- UWAGA! - krzyknął po angielsku, a Prevcowie się odwrócili po czym dostali wodą. - Spierdalamy dziewczyny! - chciałam już wsiadać do auta Petera, lecz ktoś pociągnął mnie za rekę do jakiegoś auta i odjechał.

- Wypuść mn... KAMIL?! - spojrzałam w stronę kierowcy. - Co ty tu robisz?

- Myślałaś, że puszczę was samych do tych matołów? - zaśmiał się.

***

- Lilianę zabrali!!! Jedź za tym autem. - wydałam rozkaz Peterowi.

- Tak jest kapitanie! - zaśmiał się, a ja go spiorunowałam wzrokiem.

Samochód, w którym była Liliana zatrzymał się koło domu Prevców. Wyszłam z auta najstarszego z braci i podeszłam do samochodu oprawcy, z którego nagle wyszedł Kamil. Mój starszy brat. Idiota.

- Zabije cię kiedyś! - warknęłam.

- Zostaw moją szwagierkę! - krzyknął Peter i rzucił się na Kamila. Lecz po chwili otrząsnął się. - O, to ty Kamil.

- Liliana! Ty się zgodziłaś na jakiś ślub?! - wrzasnął Stoch.

- Aż taka głupia nie jestem. - odparła siostra.

- Ups. - odezwał się Peter. - Miałem trzymać gębe na kłótkę.

- Czy ja o czymś nie wiem? Domen chce mi się oświadczyć? - Peter kiwnął głową na tak. - Ja jestem jeszcze za młoda! Mam dopiero osiemnaście lat! - wtedy dołączył do nas Domen, Cene i ich znajomi.

- O wilku mowa. - głos zabrał mój brat.

- Zamknij jadaczkę. - warknęłam do Kamila. - Bo jak nie to sama ci ją zaknebluje!

- Le-ena, ja idę się przejść.. - odparła smutnie siostra.

- Idę z tobą. - odezwał się Domen.

- Nie. Ty zostajesz tu. Ja idę z nią. - powiedziałam i poszłam za siostrą.

Szłyśmy w ciszy przez jakiś czas, dopóki nie usiadłyśmy na ławce w jakimś parku.

- Lena, ja nie chcę się żenić... - odparła smutnie, zerkając na mnie.

***

Weszłyśmy do domu Prevców. Bracia i Stoch siedzieli w salonie.

- Dlaczego wy nie jesteście ubrane?! Dziś ważny dzień! - krzyknął Cene. Liliana spojrzała na mnie i przytuliła. - Powiedziałem coś źle?

- Ona wie. - pogłaskałam ją po głowie. - Ona wie o tym co chce zrobić Domen.

- Co ja chcę zrobić? - zapytał młody skoczek.

- Chcesz się oświadczyć Lilce. - powiedział Peter. A on zaśmiał się na słowa brata.

- Słyszeliście pewnie, że rozmawiałem z Tilenem. Chciałem kupić Lilianie pierścionek, ale nie po to, żeby jej się oświadczyć po prostu jako prezent, ale tego nie zrobiłem, ponieważ kupiłem co innego. - Blondynka oderwała się ode mnie i spojrzała w stronę w swojego chłopaka, który wyciągnął z pudełeczka bransoletkę z zawieszką serduszka. Założył go na rękę Lilki. - Odwróć serce. - tak jak powiedział tak zrobiła. Na tyle serduszka była wygrawerowana data, kiedy Stoch i Prevc zostali parą.

- Jejku, ten prezent jest taki piękny. - uśmiechnęła się Liliana.

- Na marnę cię pocieszałam, ale przynajmniej się opaliłam na tym słońcu. - zaśmiałsm się, a bliźniaczka walnęła mnie w ramię. - Nie pozwalasz sobie czasem za dużo? - kiwnęła głową na nie. - Mam ci przypomnieć, kto pierwszy został siostrą Kamila Stocha?

- LENA. - warknęła młodsza. - To tylko dwie minuty!

- Lena, to tylko dwie minuty... - próbowałam mówić jak mówi Liliana.

- EJ! Zaraz skończysz ze swoim życiem, szybciej niż ci się to wydaje. - posłałam jej sztuczny uśmiech.

***

Drugi tydzień szkoły! Jupii, widzicie jak tryskam radością? Bo ja nie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro