Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

thirty nine

Siedzimy tutaj już prawie pięć godzin. Teraz przesłuchują Kamila. Po chwili wychodzi z pokoju, a za nim policjant. Do mężczyzny podeszła kobieta i coś szeptała.

- Nie jaki Walter Hofer wpłacił za was kaucję. Jesteście wolni. - odparł, a ja odetchnęłam z ulgą.

Przed komisiaratem czekał na nas Hofer.

- Co wyście narobili?!

- To ich wina! - wskazałam palcem na Niemca i Polaka.

- Do auta, wszyscy się o was martwią.

***

Dojechalismy pod hotel. Hofer kazał nam iść do jadalnii. Wszyscy tam byli. Polacy razem z Niemcami, Słoweńcami i Norwegami chcieli na nas się rzucić ze szczęścia, ale Hofer im nie pozwolił.

- Będziemy rozmawiali o waszym wybryku po obiedzie. - pogroził nam palcem i poszedł do stolika dla trenerów.

- Ugh, to wszystko przez was! - warknęłam i wyszłam z hotelu. Skierowałam się w stronę szpitala pech chciał, że trafiłam akurat na tego ochroniarza.

- Już was wypuścili? Myślałem, że jeszcze tam posiedzicie. - zaśmiał się.

- To się pan mylił. - uśmiechnęłam się złośliwie. - Przepraszam, ale idę do siostry. - poszłam na odział, na którym leżała Lena. Weszłam do sali, a ona spojrzała na mnie zdziwiona, a zarazem zła.

- Wiesz o tym, że skoczkowie was szukają? - spytała, a ja kiwnęłam glową.

- Nie pytaj się o co chodzi, bo ci nie powiem. Nie chcę, żebyś się złościła. - uśmiechnęłam się delikatnie, a mój telefon zaczął dzwonić. - Tak zaraz będę. - rozłączyłam się. - Muszę iść.

Wyszłam ze szpitala, a po chwili byłam już w budynku. Weszłam do pokoju Hofera.

- Dlaczego dostaliście się na komendę?

- Bo... - zaczął Kamil.

- Niech ich pan nie kara. To był mój pomysł, a oni mi w tym pomogli. Co najwyżej ja mogę dostać ochrzan. - odparłam, a Hofer zaniemówił. Nie spodziewał się takiego obrotu akcji.

- Liliana..

***

Wyszłam z pokoju Hofera. Niby nie był na mnie bardzo zły, ale karę dostałam. Mam roznosić posiłki dla skoczków przez tydzień. Lepsze to niż wyjazd do domu. Poszłam do swojego pokoju, a w nim siedzieli chyba wszyscy skoczkowie. Oni są, aż tacy ciekawscy?

- Więcej was matka nie miała? - uniosłam brew, a oni kiwnęli głową na nie.

- Przyszliśmy na ploteczki. - zaśmiał się Tande. - No więc jak tam rozmowa z Walterem Hoferem?

- Gówno cię to obchodzi. - warknęłam. - Nie musicie wiedzieć wszystkiego! - nagle rozbrzmiał mój telefon. - Co jest Lena?

- Dzień dobry, z tej strony pielęgniarka. Lena jest aktualnie reanimowana, ponieważ serce się zatrzymało i przestała oddychać. - na te słowa łzy pojawiły mi się w oczach.

- Za chwilę bedę. - odpowiedzialam i się rozłączyłam. Zabrałam kurtkę i wybiegłam z hotelu. Skoczkowie biegli za mną, a ja nie zwracałam uwagi na nic. Wbiegłam do środka, a później podeszłam do sali, gdzie leżała bliźniaczka.

- Tam nie można wejść. - odezwała się kobieta.

- Co z nią jest? - szepnęłam.

- Akcja toczy się od jakiś trzydziestu minut, nic więcej nie wiem... - nagle ujrzałam ciemność i nic więcej.

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Podpięta pod kroplówkę. Przetarłam oczy i chwyciłam telefon. Siódma rano. Do sali weszła pielęgniarka.

- Jak się nazywasz?

- Lil-liana Stoch. - odparłam niepewnie.

- Za chwilę przyjdzie lekarz i cię zbada. - powiedziała i wyszła z sali. Za kilka minut przyszedł lekarz i zaczął mnie badać.

- Proszę pana, co jest z Leną Stoch? - zapytałam.

- Dziewczyna ma się już dobrze. - uśmiechnął się. - Jesteście siostrami prawda? - przytaknęłam. - Za chwilę będziesz mogła do niej pójść. - rzekł i dalej mnie badał.

Gdy wykonał wszystkie czynności, kiwnął głową, że mogę iść do blondynki. Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz, gdzie byli skoczkowie. Domen, Kamil i Andreas rzucili się na mnie i przytuliliśmy się w grupowym uścisku. Do tego doszli pozostali przedstawiciele kadry niemieckiej, słoweńskiej, norweskiej i polskiej.

- Nigdy więcej tak nam nie rób. - uśmiechnął się Kamil, a wtedy usłyszałam jej głos. Odsunęłam się od nich. Stała tam, uśmiechnięta. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.

***

Myślałam nad tym i w sumie jeszcze pare rozdziałów ( może 5 albo 6 ) i epilog 😟

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro