Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ten

Obudziłam po godzinie ósmej dwadzieścia trzy. Wstałam z łóżka i podeszłam od razu do walizki, z której wyciągnęłam jeansy i szarą bluzkę, na to postanowiłam założyć czarno-czerwoną koszulę. Zabrałam rzeczy i zniknęłam za drzwiami łazienkowymi. Wzięłam szybki prysznic, a później założyłam czyste ubrania oraz bieliznę. Wykonałam poranną rutynę, zrobiłam makijaż i rozczesałam włosy, które później wyprostowałam. Gdy wyszła z pomieszczenia, jako następna poszła Lena. Założyłam na stopy timberlandy. Zabrałam kurtkę i szalik, bo stwierdziłam, że po śniadaniu od razu pójdę do samochodu kadrowego zająć sobie miejsce, ale nie w bagażniku. Zabrałam komórkę i zeszłam na dół do jadalni. Gdy byłam w drzwiach zauważyłam, że nic nie zostało dla mnie i Leny, która dopiero co schodziła z góry. Założyłam kurtkę, szalik i wyszłam przed budynek. Czekałam, gdy łaskawie zjawią się Polacy. Z hotelu nagle wyszli Polacy, Słoweńcy oraz Norwedzy. Szeptali coś między sobą, aż w końcu zaatakowali mnie jedyną jak palec. Nawet Lena była przeciwko nim. Założyłam kaptur od kurtki na głowę i poszłam przed siebie. Zemsta będzie słodka. Dobrze wiedziałam, że już na skoczni będą Niemcy i Austriacy. Gdy byłam już na miejscu podeszłam do Wellingera.

- Andreas, sprawa jest. - powiedziałam po angielsku. - Pomożecie mi wraz z Austriakami w zemście na Polakach, Słoweńcach i Norwegach. Plan jest taki... - przedstawiłam im cały plan.

Teraz czas wcielić plan w życie. Wellinger zadzwonił do Stocha, a ten po chwili odebrał.

- No co jest stary? - spytał Kamil.

- Lilianie coś się stało, przyjeżdżajcie tu szybko! - krzyknął do słuchawki i się rozłączył.

Kamil P.O.V.

Powiedziałem reszcie, co Andreas mi powiedział i każdy z nas wsiadł do samochodu kadrowego. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy do Wellingera, który stał koło domków.

- Co jej się stało? - spytałem poddenerwowany.

- Źle stanęła i ma coś z kostką... - odparł i podrapał się po karku.

Liliana P.O.V.

Andreas dał nam znak. Wzięłam swoją amunicję, czyli dwie śnieżki i podeszłam od tyłu wraz z Austriakami i Niemcami do skoczków. Szturchnęłam Kamila i Lenę i rzuciłam im w twarz śnieżką.

- WIEJCIE! - krzyknął Andreas, a każdy rozbiegł się w inną stronę.

Pobiegłam wraz z Wellingerem do poczekalni, gdzie skoczkowie czekają, żeby oddać swój skok. Schowałam się za kombinezonami, a blondyn w schowku, tuż obok mnie. Nagle usłyszałam jak drzwi się otworzyły. Andi dał mi znak, który oznaczał, że atakujemy. Wyszłam z ukrycia i walnęłam śnieżką prosto w twarz trenera Polski. Z kolei Wellinger trafił w twarz Małysza. Uciekliśmy stamtąd. Daliśmy skoczką znak, żeby uciekali. Do Horngachera i Małysza przyłączyli się inni trenerzy. Pobiegłam do jakiegoś lasku niedaleko skoczni. Za mną przybiegł Tande, Stoch, trójka Prevców i Lena.

- No to siostrzyczko, czas na zemstę. - powiedział Stoch, lepiąc z białego puchu, śnieżkę.

- No Lena, nie spodziewałam się, że będziesz przeciwko mnie i ty Domen też. - odparłam.

- Tak się składa, że wszyscy przegraliście. - powiedział Adam, a reszta trenerów rzuciła śnieżką, w każdego z nas, po kolei. - Liliana, powiedz mi gdzie jest Wellinger, czas jemu przywalić śnieżką.

- Widziałam go jak biegł z Markusem obok domków. - odparłam, a on pobiegł w tamto miejsce, które wcześniej wspomniałam. Spojrzałam na trenera Polski, a on pogroził mi tylko palcem.

- Co wyście z Andreasem wykombinowali? - spytał mój brat.

- On walnął Małysza, a ja trenera. - powiedziałam, patrząc na buty, a on machnął tylko ręką i odszedł.

(...)

Drugi dzień konkursu w Oberstdorfie zakończył się trzecim miejscem mojego braciszka, drugim - Andreasa i pierwszym Krafta. Po dekoracji każdy wrócił do hotelu. Wszyscy stwierdzili, że urządzą maraton filmowy u Stocha. Weszłam do pokoju i zdjęłam od razu kurtkę, szalik i buty. Postanowiłam, że przebiorę się w coś bardziej luźnego. Wyciągnęłam z szafy szare dresy i biały t-shirt. Chciałam już wchodzić do łazienki, lecz była ona zajęta przez moją siostrę, bliźniaczkę. Stwierdziłam, że nie będę czekać tylko przebiorę się w pokoju. Założyłam dresy i już miałam zakładać, koszulkę, gdy ktoś wszedł do pokoju. Założyłam pośpiesznie t-shirt i odwróciłam się w stronę drzwi, w których stał najmłodszy z braci Prevc.

- Wiesz, że nie musiałaś tak szybko zakładać tej bluzki? - spytał z chytrym uśmieszkiem.

- O nie, nie. Nie ta pora. - przygryzłam wargę i musnęłam jego usta.

Postanowiłam, że nie będę zakładała butów, tylko pójdę w skarpetkach, ale jak to Domen, stwierdził, że się przeziębię i wziął mnie w stylu panny młodej. Lena szła za nami i robiła nam zdjęcia, uśmiechając się przy tym głupkowato. Gdy weszliśmy do pokoju mojego brata, każdy skierował swój wzrok na nas. Prevc, postawił mnie na podłogę, a ja zajęłam sobie miejsce. Po mojej lewej siedział Domen, a po prawej Lena. Gdy nawet jeszcze film porządnie się nie zaczął Domen zaczął już gadać.

- Mogłabyś przytyć troszeczkę. - odparł, bawiąc się moimi włosami.

- Okej, przytyję sto kilo, pasuję? - spytałam, patrząc na niego.

- To ja wolę zostać przy tej Lilianie, która skradła moje serce. - powiedział, a ja dałam mu znak, żeby był cicho, bo zaczął już się film.

W połowie filmu, zaczęło robić mi się zimno i chciało mi się spać. Zauważył to skoczek i objął mnie ręką, a ja oparłam głowę o jego ramię. W końcu zasnęłam...

***

Pytałam was się o kim chcecie następną książkę i zdecydowałam, ale pozostanie to tajemnicą dopóki nie opublikuję książki, taka niespodzianka dla WAS!
DOBRANOC KOCHANI!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro