Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sixteen

Poczułam, że łóżko się ugina. Przetarłam oczy i odwróciłam się. Zobaczyłam Domena, który patrzył się we mnie jak w obrazek. Uśmięchnęłam się, a on to odwzajemnił. Przytuliłam się do niego od tyłu.

- Kocham cię. - szepchnęłam mu do ucha.

- Ja ciebie bardziej. - uśmiechnął się i wstał z łóżka.

Przebrał się, a ja postanowiłam iść do siebie. Weszłam do pokoju. Zobaczyłam Lenę, która pakowała z powtorem ubrania do walizki. Uniosłam jedną brew do góry.

- Co robisz? - spytałam.

- Pakuję się. - spojrzała na mnie. Widać było, że płakała. - Musimy wracać do Polski.

- Dlaczego?

- Nauczycielka dzwoniła wczoraj do Kamila. - odparła. - Musimy wracać, bo inaczej nas wywalą.

- Wolałabym żeby mnie wywalili. - prychnęłam, a ona poparła moje zdanie.

W końcu wyciągnęłam z walizki, jakieś ciuchy. Padło na dresy i bluzę. Weszłam do łazienki. Założyłam ubrania. Nałożyłam na twarz tylko puder. Umyłam zęby i opuściłam pomieszczenie. Lena ubierała kurtkę. Dopięłam walizkę i również założyłam kurtkę i szalik. Na stopy założyłam superstary. Schowałam telefon i wzięłam do ręki walizkę. Zeszłyśmy na dół. Weszłam do jadalni z Leną, a wszyscy spojrzeli się na nas. Domen podbiegł do mnie.

- Zostawiasz mnie znowu? - spytał smutny, nawet bardzo.

- Muszę wracać do Polski... - poczułam jak łzy ciekną mi po policzkach. - Wrócę jak najszybciej obiecuję. - musnęłam jego usta.

Podeszłam do Kamila i Maćka.

- Powodzenia młoda w szkole. - odparł Maciek. - dobrze, że ja już skończyłem.

- Zaraz to możesz skończyć w truminie, jeśli powiesz jeszcze jedno słowo o szkole. - warknęłam i przytuliłam ich.

Wyszliśmy z hotelu i od razu wsiedliśmy do taksówki. Dziesięć minut później byliśmy na lotnisku. Przeszliśmy odprawę i wsiedliśmy do samolotu. No to teraz osiem godzin lotu. Oparłam głowę o szybę i zasnęłam.

(...)

Lena obudziła mnie, gdy wylądowaliśmy. Wzięłam walizkę do ręki i wraz z Leną i Ewą udaliśmy się w stronę naszego samochodu, a dokładnie Ewy, która go zostawiła tu na parkingu, jak leciała z nami do Los Angeles. Po dwóch godzinach jazdy z Krakowa do Zakopanego, nareszcie jesteśmy! Wzięłam walizkę do ręki i weszlam do środka domu. Zdjęłam buty, kurtkę i szalik w przedpokoju i poszłam do siebie na górę. Na zegarze widniała godzina dwudziesta trzydzieści. Wzięłam do ręki piżamę i poszlam do łazienki. Zdjęlam brudne ubrania i bieliznę. Wzięłam szybki prysznic. Wytarlam się i założyłam piżamę. Zmyłam makijaż i umyłam zęby. Włosy związałam w kucyka. Opuściłam pomieszczenie. Zeszłam na dół, ponieważ słyszałam jak Ewa mnie wołała. Poszłam najpierw do kuchni i wyciągnęłam z szafki milkę. Poszłam do salonu. Ujrzałam na telewizorze Stocha, który mi machał i mówił coś do mnie.

- Ten telewizor ma kamerkę i ja o tym nie wiedzialam? - spytałam Ewę i usiadłam obok mnie.

- ONA MA MILKĘ! - zaczął drzeć się Andreas, a Lena się na mnie rzuciła.

- ZOSTAW TO! - krzyknęłam, gdy chciała mi wyrwać z rąk czekoladę. - LENA GRUBASIE!

Wtedy do akcji wkroczyła Ewa i zabrała mi z rąk czekoladę.

- Żadna z was jej nie dostanie! - powiedziała i sama, zaczęła się obrzerać.

- Ej, bo ty gruba będziesz i Stoch Cię nie uniesie. - zaśmiałam się, a ona spiorunowała mnie wzrokiem.

- Umcia Umcia pękła gumcia, będzie synek albo córcia. - szpechnęła do mnie Lena, ale trochę za głośno. Ewa z Kamilem spojrzeli się na nas.

- Łóżko mnie wzywa! - krzyknęłam i uciekłam do góry, a Lena za mną.

***
Nowy rozdzialik jej! Możecie być ze mnie dumni 🙈 A tak w ogóle przyznawać się kto był wczoraj na wagarach? 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro