Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nineteen

KAMIL P.O.V.

Z bloku operacyjnego, na noszach jechała Lena.

- Co jej się stało? - spytałem lekarza, a on to zignorował.

Walnąłem w ścianę, pięścią. Jak nie Liliana, to Lena... Co się z tym światem dzieje? Następne pielęgniarki, biegły na blok operacyjny. Obawiam się o Lilianę. Wiem, że jest silną dziewczyną i postara się to przetrwać.

(...)

Po sześciu godzinnach, nareszcie z bloku operacyjnego pojawili się lekarze, a obok nich inny lekarze, którzy gratulowali lekarzowi co robił operacje Lilianie. Podszedłem do niego.

- Wie pan co z Lilianą Stoch? - zapytalem.

- Dziewczyna jest po zabiegu, leży w sali po operacyjnej. - odparł i odszedł.

LILIANA P.O.V.

Ujrzałam białe ściany oraz pielęgniarkę. Spojrzałam na nią krzywo, a ona posłała mi uśmiech. Po chwili koło mnie pojawił się lekarz.

- Jak pani się czuje? - spytał.

- W miarę dobrze.

- Ma pani złamaną nogę i stłuczony bark. - odparł, a do pokoju wbiegła pielęgniarka.

- Proszę pana, coś jest z tą blondynką co zemdlała. - powiedziała. - Z jakąś Leną.

Lekarz wybiegł, a ja chcialam wstać, ale po chwili upadłam. Wzięłam kule, które leżały obok łóżka i opuściłam pomieszczenie. Koło sali z numerem 6 stali skoczkowie. Chciałam się przepchać, ale mi to uniemożliwili.

- To nie dla małych dzieci. - odparł Tande, nie odwracając się.

Nerwy mi puściły. Walnęlam go kulą z całej siły. Zlapał się za piszczel, a ja weszłam do sali. Nikt mnie nie rozpoznał. Chyba... Lekarzy tutaj nie było. Na łóżku leżała bliźniaczka. Spojrzała na mnie. Podeszłam do niej i ją przytulilam z całej siły. Czyli nie chodzilo o tą Lene. Lena podniosła się z łóżka. Wyszłyśmy z sali, a skoczkowie podskoczyli na równe nogi. Spoglądali na nas dziwnie.

- To sen czy ja naprawdę widzę dwie bliźniaczki? - spytał Cene, przecierając oczy.

Podeszłam bliżej niego i uszczypnęłam go, a on tylko odskoczył. Rzucili się na nas...

Wtedy obudziłam się. Czyli to był sen, ale snem nie było to, że byłam w szpitalu. Białe ściany, wszystko w tym samym kolorze. Przez okno dostrzegłam to, że była noc. Spojrzałam na szafkę obok łóżka. Leżał na niej mój telefon. Odblokowałam go. Tysiące wiadomości od Domena, Kamila i jedna od Leny. Weszłam w konwersację z blondynką.

Lenka 🍫: Mam nadzieję, że przeżyjesz tę noc w szpitalu! Kocham cię! 💕

Lilianka 🙈: ja ciebie też 💓

LENA P.O.V.

Ze spania wyrwał mnie dźwięk komórki. Sięgnęłam po telefon, który leżał na szpitalnej szafce. Odblokowałam go. Wiadomość od Liliany. Przetarłam oczy, bo nie mogłam uwierzyć. Na wyświetlaczu było napisane Liliana. Czyżby się obudziła z narkozy?

Lenka 🍫: ty żyjesz boziu!

Lilianka 🙈: a miałam nie żyć?

Lilianka 🙈: Czemu nie śpisz?

Lenka 🍫: hospital sister 😂

Lilianka 🙈: żartujesz prawda?

Lenka 🍫: zaraz przyjdę 😂

Zablokowałam telefon i schowałam go do kieszeni dresów. Wstałam z łóżka i po cichu wyszłam z pokoju. Pobieglam na paluszkach do sali, w której jest Liliana. Otworzyłam drzwi. Na łóżku leżała Lilka. Uśmiechnęłam się i ją przytuliłam. Usiadłam na drugim łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać. Koło czwartej nad ranem usnęłam.

KAMIL P.O.V.

Weszliśmy do sali, w której leżała Lena, ale nie było jej tam. Wystarszyłem się. Poszedłem do lekarza.

- Przepraszam, gdzie jest moja siostra? - spytałem.

- Pani Lena? - spojrzał na mnie, a ja kiwnąłem głową na tak. - Powinna być w sali numer 6.

- Ale jej tam nie ma. - do pokoju weszła pielęgniarka.

- Proszę doktora. - zaczęła się śmiać. - Niech pan pójdzie za mną.

Poszedłem za doktorem i blond pielęgniarką. Weszliśmy do sali numer 8. W sali ujrzałem dwie bliźniaczki, które spały. Porozmawiałem jeszcze z doktorem o Lilianie. Stwierdził, że jeśli będzie dobrze się czuła, może dziś wyjść ze szpitala, tak jak Lena. Wszedłem do sali. Bliźniaczki już nie spały. Usiadłem na krzesełku i przytuliłem Lilkę. Po chwili do sali wparował lekarz z wyspisami sióstr. Lena wzięła torbę Lilki i swoją, a ja wziąłem w stylu panny młodej, Lilianę. Opuściliśmy szpital. Wsiedliśmy do samochodu kadrowego i odjechaliśmy. Dziesięć minut później byliśmy na miejscu. Znów wziąłem na ręce Lilianę i weszliśmy do hotelu, a następnie do windy. Na korytarzu nie spotkaliśmy żadnego skoczka, może dlatego, że mają trening. Położyłem Lile na łóżku i opuściłem pokój.

LILIANA P.O.V.

Nakryłam się kołdrą i postanowiłam się zdrzemnąć. Gdy obudziłam się mojej siostry nie było już w pokoju. Był za to Domen. Spojrzałam na niego. Wstałam z łóżka. Z pomocą kuli doszłam do drzwi. Chciałam je otworzyć, ale były zamknięte.

- Nie otworzymy ich dopóki się nie pogodzicie. - odparł Peter.

Zrezygnowana usiadłam na łóżku. Domen usiadł obok mnie.

- Lilka... - złapal mnie za rekę. - Przepraszam... To miał być żart, żebyś przyjechała do mnie, bo za bardzo za tobą tęskniłem...

- Ale, żeby robić taki żart? - spojrzałam na niego. Miałam łzy w oczach.

- Proszę Cię nie płacz. - przytulił mnie.

- Wybaczam Ci, ale jeszcze jeden taki żart, a nie ręcze za siebie... - zaśmiałam się.

Wziął mnie na ręce, w stylu panny młodej. Otworzył drzwi, za pomocą klucza. Spojrzeli się na nas, a po chwili uśmiechnęli.

***
Będe dobra i nie zabiłam  wam Liliany 😂

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro