Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Forty Two

Dzisiaj mamy wylot z Krakowa do Engelbergu. Wczoraj wróciłam z Wisły od Justyny. Musiałam spakować się do walizki, czego mi się nie chciało, ale no cóż. Ewa ma lecieć z nami, więc Kamil będzie szczęśliwy, że mamy opiekę, chociaż, że mamy osiemnaście lat to i tak jesteśmy jebnięte, gorzej niż dziesięciolatek. Weszliśmy właśnie na pokład samolotu. Siedziałam od okna, a Lena obok mnie. Z kolei Ewa siedziała za nami z jakąś panią.

***

Lot minął spokojnie, bo obydwie spałyśmy. Zabrałam moją walizkę i poszłam w stronę wyjścia. Razem z moimi towarzyszkami wsiadłyśmy do taksówki, która ma nas zawieść do hotelu. Droga minęła szybko, więc już po czterech minutach byliśmy pod hotelem. Odebrałyśmy nasze klucze z recepcji. Poszłam razem z blondynką do naszego pokoju. Odłożyłam walizkę i położyłam się na łóżku. Skoczkowie narazie mają trening, więc przyjdą za jakąś godzinę. Nagrałyśmy z Leną za ten czas musicale. Później stwierdziłyśmy, że pójdziemy zrobić chłopakom niespodziankę. Założyłam na siebie kurtkę, szalik, a na stopy buty. Wyszłyśmy z hotelu. Po chwili byłyśmy przed skocznią. Skoczkowie już prawie kończyli trening. Gdy nas zobaczyli rzucili się w naszą stronę.

- Przyszłyście same? - zapytał Wellinger, przytaknęłyśmy.

- Nic sobie nie zrobiliście?! - podbiegł do nas Kamil i zaczął nas oglądać.

- Jestem cała zdrowa. - zaśmiałam się.

- My się przebierzemy, a wy macie tu czekać. - powiedział Kot i poszedł razem z chłopakami do szatni. Natomiast ja usiadłam na ławce. Lena bawiła się śniegem. Nagle oberwałam śnieżką. Spojrzałam w stronę siostry, a ona głupio się uśmiechała. Złapałam trochę śniegu, z którego ulepiłam kulkę. Rzuciłam. Lena dostała prosto w twarz. Wybuchnęłam śmiechem. Siostra zaczęła biec w moją stronę. Zerwałam się szybko z ławki i uciekłam, gdzieś się schować. Schowałam się za drzewem. Usłyszałam głosy skoczków, którzy nas wołają. Koło mnie pojawiła się bliźniaczka.

- A może by tak wojna? My na nich? - zapytała Lena, a ja przytaknęłam. Ale po chwili zmądrzałam. My we dwie na ich kilkudziesięciu?! A dobra. Raz się żyje. Zrobiłam kulkę ze śniegu. Skradałyśmy się w stronę skoczków. Stanęłam za Kamilem. Szturchnęłam go, a on się odwrócił i dostał w twarz. Spojrzał na mnie. Już wiedziałam, że zaraz oberwę. Zaczęłam biec ile sił w nogach. Schowałam się za dużą zaspą śnieżną. Usłyszałam szepty koło mnie. Zrobiłam dwie kulki. Licząc do trzech rzuciłam w przeciwników, którymi były Ewa i Justyna.

- Przepraszam was bardzo. - powiedziałam.

- Czyżby wojna na skoczków? - zaśmiała się Aga. Kiwnęłam głową na tak. - Dołączamy do was. Poszłyśmy do Wioski Skoczków, gdzie było pusto. Przynajmniej mi się tak wydawało. Z ukrycia wyskoczyli skoczkowie, lecz nie wszyscy. Zauważyłam w tej grupce Kamila, Andreasa, Fannemela, braci Prevc, Kota i paru innych.

- Chyba czas na oberwanie co nie Lilianko? - zaśmiał się Stoch.

- Żebyś zaraz ty nie oberwał, Kamilku. - odezwał się Małysz, który przyszedł z trenerami. - Jesteśmy z wami dziewczyny. - posłałam złowieszczy uśmiech do mojego braciszka. Rzuciłam w ich stronę śnieżką.

***

Bitwa skończyła się dwie godziny później. Wróciliśmy na trochę do hotelu, żeby zjeść coś, a później na konkurs. Weszłam do pokoju. Przebrałam się w cieplejsze ubranie. Nałożyłam na to kurtkę, szalik i czapkę. Na stopy timberlandy. Razem z siostrą poszłyśmy na skocznie. Zajęłyśmy swoje miejsca i czekałyśmy na rozpoczęcie konkursu.

Konkurs indywidualny w Engelbegeru zakończył się wygraniem Fannemela. Drugie miejsce miał Freitag, a trzecie mój brat. Czekałam na niego przed wejściem do domku Polaków. Nagle ktoś zakryl mi oczy. Zdjęłam ręce z moich oczu. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego sloweńskiego chlopaka.

- Moja kochana Poleczko o dwudziestej przyjdę po ciebie. Masz być ładnie ubrana. - posłał mi uśmiech. Pocałowal w policzek i poszedł. Wleciałam jak poparzona do domku Polaków.

- Kamil zbieraj manatki szybciej! - krzyknęłam.

- Kamil już poszedł. - powiedział Piotrek.

- Nie no, zrobię mu coś kiedyś. - odparłam i wyszłam z domku.

***

Z okazji, że dzisiaj ostatni dzień 2017 roku, wstawiam rozdział. Jutro pojawi się kolejny ❤
Jeszcze raz szczęśliwego nowego roku 🎆

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro