Forty three
Wróciłam do hotelu. Domen kazał mi się ładnie ubrać, bo o dwudziestej po mnie przychodzi, a jest dziewiętnasta trzydzieści. Lena leżała na łóżku, ale nie sama. Pogodziła się z CENE?!
- Nareszcie! Kto zarobił stówę? - zaśmiałam się, a para patrzyła na mnie jak na idiotę. - Założyłam się z Kamilem za ile do siebie wrócicie i wygrałam. Ale nie po to tu przyszłam. Masz jakąś sukienkę w walizce?
- A mam. - powiedziała i wyciągnęła z walizki bordową sukienkę z dłuższym tyłem.
- Jezus maria kocham cię. - przytuliłam ją i wparowałam do łazienki, wcześniej zabierając bieliznę i rajtuzy. Wzięłam szybki prysznic. Założyłam bieliznę, a na to sukienkę. Na nogi założyłam czarne rajtuzy. Włosy rozczesałam. Poprawiłam makijaż i opuściłam pomieszczenie. Na stopy założyłam buty na koturnie. Nałożyłam kurtkę i szalik, a do torebki schowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Akurat do pokoju wszedł mój chłopak. Uśmiechnęłam się i wyszłam z pokoju. Poszliśmy do pobliskiej restauracji. Zajęliśmy miejsce. Zamówiliśmy jedzenie. Gdy przyszedł deser, Domen wstał. Uklęknął przede mną.
- Liliano Stoch, jesteś moim największym skarbem w całym życiu. Gdy nie ma ciebie przy mnie to nie mam sensu, żeby żyć. Kocham cię. Wyjdziesz za mnie? - zapytał z nutką nadzieji. Uśmiechnęłam się i niepewnie kiwnęłam głową. On szczęśliwy założył mi pierścionek zaręczynowy na palec. Dokończyliśmy posiłek i wróciliśmy spacerkiem do hotelu. Weszliśmy do jadalnii, gdzie wszystko było ładnie udekorowane. Skoczkowie i ich żony lub dziewczyny tu byli. Zaczęli klaskać. Kamil podszedł do nas.
- Niech mi tylko przyjdzie z płaczem to wykastruję cię. - powiedział groźnie, a później przytulił mnie. Następnie przyszła Lena z Cene.
- Widzę, że niespodzianka się udała. - odparła Lena. ONA WIEDZIAŁA!
- Małpa! Nie powiedziałaś mi! - oburzyłam się.
- I teraz miałaś niespodziankę. - uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- Masz szczęście. - zaśmiałam się.
Usiedliśmy do stolika. Wszyscy się śmiali i wygłupiali. W końcu do tańca poprosił mnie Andreas. Domen spojrzał na niego wzrokiem mordercy, a później się zaśmiał.
- No i teraz nie będzie Liliana Stoch, tylko Liliana Stoch-Prevc. - zaśmiał się i ja również. Przetańczyliśmy razem około cztery piosenki. Wróciłam do stolika i zabrałam Lenę na parkiet. Zaczęłyśmy się śmiać i tańczyć jak szalone.
- Ale my jesteśmy pierdolnięte. - powiedziała bliźniaczka. Wróciłyśmy do stolika. - No i teraz po waszym ślubie Demon mi ciebie zabierze i z kim ja będę chodziła wyrywać facetów do klubów? - Domen i Cene spojrzeli na nas jak na idiotki.
- Czasami się zastanawiam czy ty masz chociaż trochę mądrości, ale jak widać wariat w stu procentach. - powiedziałam, a ona pokazała mi język. - Tak, tak też cię kocham.
- Ja ciebie też, ale... Demon mi ciebie zabiera! - krzyknęła i przybrała minę jak dziecko, któremu zakazało się czegoś.
- Przecież będę do ciebie przyjeżdżać. - uśmiechnęłam się.
- Raz na ruski rok.
- Nie marudź. Jak się ożenisz z Cene to będziesz mieszkała niedaleko mnie.
- Co? - spytała. - Ja będę mieszkała w Polsce. W końcu ktoś musi pilnować Kamila razem z Ewą.
- Umcia, umcia pękła gumcia będzie synek albo córcia. - szepnęłam do Leny, ale Kamil to usłyszał.
- Piłyście coś? Bo odwala wam. - powiedział najstarszy z Stochów. - A ciebie Domen to ja będę pilnował.
- To jest Demon, a nie Domen. - wtrąciła się Lena.
***
Zaczęło się dziać 😚 może jtr albo pojutrze pojawi się następny rodział, a epilog w piątek 🐒
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro