Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Bonus Świąteczny

Dzisiaj wigilia. Kamil razem z Ewą zaprosili do nas rodzinę Prevc. O dziewiątej mają lot z Lublany, więc gdzieś o dwunastej będą w Krakowie. Stwierdziłam, że wstanę już i pomogę szwagierce. Leny już dawno nie było w pokoju. Wyciągnęłam z szafy luźne dresy i t-shirt. Przebrałam się i zeszłam na dół. W salonie Kamil ubierał choinkę razem z Leną, więc ja postanowiłam, że pomogę Ewie.

- Co mam robić? - zapytałam, a blondynka się wystraszyła. Zmierzyła mnie wzrokiem.

- Już miałam mówić, Kamykowi, żeby cię obudził. - zaśmiała się. - Możesz lepić pierogi, a później je ugotujesz.

Jak blondynka, rozkazała tak zrobiłam. Po półtorej godziny, skończyłam. Mój braciszek przed chwilą pojechał do Krakowa po rodzinę Prevc, a ja wzięłam się za gotowanie barszczu. Z kolei bliźniaczka robiła kompot z suszu. Gdy wszystkie czynności kuchenne zostały zakończone, wzięłam się za nakrywanie stołu wigilijnego. Z barku zabrałam jedenaście talerzy, sztuczców, szklanek oraz serwetek. Rozłożyłam wszystko, a następnie rzuciłam się na kanapę, gdzie obijała się starsza siostra.

- Uważaj trochę co? - syknęła i chciała mnie zepchnąć z sofy, a ja pociągnęłam razem ze mną. Bliźniaczka wylądowała tym razem na mnie. Jęknęłam z bólu, gdy Lena upadła na moją ręke. Wstała ze mnie i zaczęła się śmiać. - Świetną aktorka jesteś.

- Kurde, Lena mnie na serio boli! - warknęłam, a ona spojrzała na mój nadgarstek, który był spuchnięty.

- Bierz kurtkę i jedziemy do szpitala. - odparła siostra i pomogła mi wstać. Oznajmiła Ewie o naszym wybryku, a następnie dołączyła do mnie do auta. Odpaliła samochód i ruszyła w stronę szpitala.

Po około dziesięciu minutach byliśmy na parkingu szpitalnym. Weszłyśmy do środka. Od razu lekarz mną się zajął. Usiadłam na krzesełku, a on oglądał mój nadgarstek. Z każdym ruchem bolało coraz bardziej.

- Akurat na święta nabawiła się pani zwichnięcia stawu w nadgarstku. - wyciągnął z szuflady jakąś materiałową opaskę i nałożył mi ją na nadgarstek. - Masz w tym chodzić, a za dwa tygodnie, zapraszam cię na wizytę. - kiwnęłam głową i wyszłam z sali. Na korytarzu była Lena.

- Ewka dzwoniła, że Kamyk już jest i powiedział, że najchętniej to przywiązał by nas do krzeseł z daleka od siebie. - zaśmiała się siostra, a ja razem z nią. Wyszłyśmy ze szpitala i ruszyłyśmy w kierunku domu. Weszłam do środka. Zdjęłam buty i kurtkę.

- Liliana, Lena do salonu raz. - usłyszałam głos mojego starszego brata. Poszłam do salonu, gdzie siedział Kamil, bracia Prevc i ich siostry. Ewa była chyba na górze razem z rodzicami Słoweńców. - Was we dwie same zostawić to się kończy to szpitalem!

- Jak same? Byłyśmy z Ewą. - odezwałam się, a skoczek spiorunował mnie wzrokiem. - Dobrze, już będę cicho. - do salonu wkroczyła Ewa.

- Jezusie, Lila co jest z twoją ręką? - chciała złapać za nadgarstek lecz szybko zabrałam go.

- Mam zwichnięty staw nadgarstka.

- Dzięki bogu tylko tyle. - odetchnęła z ulgą. - Ale teraz radzę wam przygotowywać się do kolacji, która jest o siedemnastej. - posłała mi uśmiech i poszła do kuchni. 

Złapałam Domena za rękę i poszłam z nim do mojego i Leny pokoju. Położyłam się na łóżku, a on obok mnie. Leżeliśmy, tak w ciszy dopóki jej nie przerwał.

- Wy to z Leną zawsze coś głupiego odwalicie. - zaśmiał się i pstryknął mnie w nos. - Ja tak miałem z Cene i Peterem.

- Zawsze to młodsze obrywa. - westchnęłam.

O szesnastej zaczęłam się zbierać. Z szafy wyciągnęłam beżową bluzkę z długim rękawem i bordową spódnicę. Zabrałam naszykowane ciuchy i weszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel. Umyłam włosy. Wytarłam się i założyłam bieliznę. Włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Ubrałam wcześniej naszykowane ubrania, a następnie opuściłam pomieszczenie. Na moje miejsce weszła Lena. Zrobiłam makijaż. Na nogi nałożyłam czarne rajtuzy, a na stopy buty na obcasie. Poczekałam na bliźniaczkę i razem z nią zeszłam na dół, gdzie już prawie wszyscy byli. Po przeczytaniu Pisma Świętego przez Lenę, zaczęliśmy składać sobie życzenia. Chodziłam w tą i w tą. Gdy każdy złożył każdemu domownikowi życzenia, zaczęła się kolacja. Spróbowałam każdej z potraw, z resztą jak każdy. Po skończonej kolacji zaczęła się przygoda z prezentami. Od rodziców Domena dostałam książkę i jakieś perfumy. Od Petera i Cene bransoletkę, a od Domena case z naszymi zdjęciami i drugi naszyjnik z naszymi inicjałami. Na koniec został jeden duży prezent, który był dla mnie i blondynki. Rozpakowałyśmy go. Była to wielka ramka z naszymi zdjęciami. Jak byłyśmy małe, niektóre zdjęcia były zrobione niedawno. Spojrzałyśmy w stronę naszego brata i Ewy. Rzuciłyśmy się na nich. Do grupowego uścisku dołączyli rodzice Domena, Petera, Cene, Niki i Emmy, chłopaki i dziewczynki. No nie powiem udane święta!

***


WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! 🎄🎉

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro