Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

*Lilith*

   Siedziałam na łóżku. Po wczorajszym balu po pożegnaniu się z Thorem, od razu przebrałam się w koszulę nocną i położyłam spać. Wstałam z mojego łoża i ruszyłam w stronę łazienki. Szybko uporałam się z poranną toaletą, jednak większy problem mogła stanowić moja dzisiejsza garderoba. Bałam się zajrzeć do tej szafy, wiedząc, że znajdę tam jedynie mnóstwo okropnych sukni. Jednak podeszłam do niej, otworzyłam ją i szybko zamknęłam. Ta jedna chwila wystarczyła mi, by dowiedzieć się, że raczej nic nigdy stamtąd nie wybiorę. Musiałam sama przyszykować sobie kreację. Tak jak wczoraj, pozwoliłam, by otoczyły mnie cienie. Gdy zniknęły, stałam już całkowicie ubrana. Na sobie miałam prostą, dość zwiewną suknię w ciemno-szarym kolorze. Nie wiedziałam co mam zrobić, więc postanowiłam dokończyć książkę. Jednak nim zdążyłam usiąść, usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a w nich ujrzałam służącą. Miała mnie zaprowadzić do jadalni na śniadanie.

***

    Po chwili stałyśmy przed jadalnią. Dwaj strażnicy stojący po obu stronach drzwi, otworzyli mi je oddając pokłon. Otworzyli przede mną drzwi, a ja ruszyłam na wolne miejsce po lewej stronie mojego ojca. Przy stole wszyscy czekali już tylko na mnie. Spojrzałam mojemu ojcu w oczy. Żadnych uczuć. Jak zawsze. Gdy już siedziałam przy stole, do sali wkroczyli służący niosący półmiski z potrawami. Według mnie było ich zbyt dużo, jednak wolałam nie narażać się ojcu, więc udawałam, że wszystko jest w porządku. Podczas śniadania nikt się nie odezwał.  Po skończonym posiłku szybko wstałam z zamiarem udania się do mojego pokoju. Chciałam siedzieć w nim cały dzień, czekając na nasz powrót do domu. Niestety, to zbyt szybko nie nastąpi, więc musiałam gnić w tym zamku.

   Trafiłam do pokoju po jakiś 20 minutach błądzenia.

*Siwang*

   Po wczorajszym dniu zdecydowanie polubiłem Thora. Większość wieczoru spędził na rozmowie ze mną. Jednak jak wiadomo, musiał zabawiać także innych gości. Zostawałem więc raz na jakiś czas sam na sam z ojcem i Odynem, który usilnie próbował nawiązać kontakt.

***

   Poranek był ciężki, po trunku którym Thor wręcz wcisnął mi w dłoń. Bolała mnie głowa i byłem zmęczony, jednak nie było mi dane odpocząć, gdyż trzeba było stawić się na śniadaniu. Umyłem się, ubrałem i otworzyłem drzwi. Stanąłem przed pokojówką, która miała zamiar właśnie zapukać do drzwi. Stała tam z ręką uniesioną w górze, jednak po chwili otrząsnęła się i wskazała bym ruszył za nią.

***

   Śniadanie minęło szybko, w całkowitej ciszy. Zupełnie jak w domu. Jedyne co mi się nie podobało, to wzrok czarnowłosego skierowany w stronę Lilith.

  







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro