Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

*Lilith*

    Spojrzałam na zegar. Wskazywał na godzinę piętnastą. Nie miałam nic do roboty, więc postanowiłam przejrzeć biblioteczkę znajdującą się w moim pokoju. Gdy po około półgodzinnych poszukiwaniach nie znalazłam nic ciekawego, postanowiłam przejść się po pałacu. Wyszłam na korytarz. Reszta zamku różniła się wyglądem od mojej komnaty, gdyż było tam o wiele jaśniej. Zbyt jasno. Byłam przyzwyczajona do półmroku panującego w Hadesie.

   Miałam zamiar udać do biblioteki, o ile udałoby mi się do niej dostać. W momencie, w którym byłam pewna, że zgubiłam się w istnym labiryncie przejść i zostanę w nim na zawsze, obok mnie przeszła jakaś służka. Zatrzymałam ją i poprosiłam o pomoc. Zwykle mi się to nie zdarza, lecz dzisiaj nie miałam nastroju na błądzenie po niezliczonych korytarzach zamku. Widać było, że jest zmieszana moim pytaniem. Kiwnęła jednak głową okazując zgodę i wskazała, bym podążała za nią. Zaprowadziła mnie pod wielkie drzwi, za którymi musiała być biblioteka. Gdy pchnęłam wrota, moim oczom ukazał się zbiór książek. Muszę przyznać, że biblioteka była dosyć spora, lecz w Hadesie była większa. Podeszłam do pierwszej lepszej półki i wybrałam losową książkę. Spojrzałam na opis, a że wydała mi się ciekawa, postanowiłam więc zabrać ją ze sobą. Z księgą pod pachą ruszyłam z powrotem do pokoju. Trochę mi zajęło nim odnalazłam drogę powrotną. Usadowiłam się w jednym z miękkich foteli i rozpoczęłam czytanie.

*Loki *

   Szedłem akurat korytarzem, gdy usłyszałem kroki. Schowałem się za filarem, by móc niepostrzeżenie zobaczyć kto idzie. Lekko się wychyliłem. Zobaczyłem, że białowłosa idzie za jakąś służącą. Postanowiłem je śledzić, by zobaczyć dokąd się udają. W sumie, dziewczyna dosyć mnie ciekawiła. Wydaje się być podobna do mnie z charakteru. Z wyglądu jedyne podobieństwo jakie zdążyłem między nami zauważyć jasny, wręcz biały odcień skóry. Zamyślony, o mało nie przewróciłem się o schodek. Musiałem bardziej uważać, jeśli nie chcę by mnie zauważyły. Zatrzymały się przed biblioteką. Czyli lubi książki? Warto wiedzieć. Oddaliłem się i udałem się w stronę swojej sypialni.

***

   W moim pokoju dość często panował nieporządek. Książki i jakieś papiery leżały dosłownie wszędzie. Jednak właśnie takie otoczenie dawało mi spokój. Wieczorem miał się odbyć bal z okazji przybycia Hadesa i jego potomstwa. Tak właściwie to nawet nie wiem jak się nazywają. Thor zniknął od razu po tym przedstawieniu rano i więcej się nie pokazał. Dziwne, szczególnie że to najczęściej on od razu oprowadzał i zagadywał do gości.

  Idiota.

*Lilith*

   Czytałam w spokoju książkę, dopóki nie usłyszałam łomotania w drzwi. Otworzyłam je, a w nich ujrzałam wysokiego i dobrze zbudowanego blondyna. Zaraz, czy on przypadkiem nie był rano przy tym cyrku? Chyba tak. Uśmiechnął się do mnie, lecz nie zamierzałam odpowiedzieć mu tym samym, bo po co? Westchnęłam. Chyba nie zauważył, że nie mam nastroju na rozmowy ani odwiedziny, ponieważ odważył się odezwać.

-Witaj w naszym królestwie! - powiedział wesołym głosem. Jest zbyt bardzo rozentuzjazmowany i głośny. Nie lubię takich osób. - Niech pani pozwoli, że się przedstawię. Nazywam się Thor i jestem synem Odyna.

Chwycił delikatnie mą dłoń i pocałował ją. Tak nakazują zasady, lecz według mnie jest to zawsze sztuczne i wymuszone. Jest to co najmniej odpychające.

-A jak ty się nazywasz niewiasto?

-Jeśli przestaniesz mówić do mnie tak oficjalnie, być może zdradzę moje imię. - odpowiedziałam znudzonym głosem. Chyba jednak będzie gorzej niż myślałam.

-Ależ oczywiście, jeśli sobie tak życzysz. - dalej się uśmiechał. Bez mózg. Serio myśli, że głupkowaty uśmiech może wszystko załatwić?

-Lilith. Przyszedłeś po coś jeszcze oprócz zatruwania mi życia? - mimo, że byłam dla niego wredna, on wciąż się uśmiechał. Chyba nie zniechęcał się zbyt łatwo.

-Miałem ci przekazać, iż dzisiaj wieczorem ma się odbyć bal z okazji waszego przybycia. Mam nadzieję, że przyjdziesz. Rozpoczyna się punkt dwudziesta. - oznajmił, po czym poszedł. Nareszcie. Spojrzałam na zegarek. Jęknęłam. Jest już dziewiętnasta! Czemu nie powiedzieli mi wcześniej? Spojrzałam w stronę szafy. Nawet nie będę tam zaglądać, bo  byłam pewna, że wszystko ma zbyt jasne kolory. Sama zadbam o swój strój. Postanowiłam użyć cieni. Często przydają mi się w takich momentach, gdy nie wiem co ubrać. Otoczyłam się nimi, a wszystko dookoła stało się czarne. Wyobraziłam sobie mój strój, a ciemność zrobiła resztę. Gdy zniknęła, stałam tam gotowa do wyjścia. Sukienka była czarna, do ziemi z rozkloszowanym dołem i wyciętymi plecami. Rękawy 3/4 zrobione były z koronki. I to wszystko. Nie lubię przesadnie ozdobionym strojów. Musiałam jeszcze znaleźć buty w szafie, ponieważ zapomniałam o nich podczas tworzenia nowego stroju, a nie chciałam nadużywać mocy do własnych celów. Nie było to zbyt proste, szczególnie, że w tej szafie można by znaleźć wszystko. Gdy już je znalazłam, była za pięć dwudziesta.  

   W momencie, w którym zakładałam drugiego buta, usłyszałam jak ktoś idzie korytarzem w stronę moich drzwi. Zgadywałam, że ktoś do nich zapuka. Miałam rację. Już po chwili rozległo się pukanie do drzwi, tym razem jednak było delikatniejsze niż wcześniej. W drzwiach znów stał Thor. Przewróciłam oczami. Tak jak wcześniej, na jego twarzy wciąż nieprzerwanie trwał uśmiech. Wziął mnie pod ramię i stanęliśmy na korytarzu. Po chwili dołączył do nas Siwang, który tak jak ja nie był zadowolony obecnym stanem rzeczy.

***

   Weszliśmy do środka wielkiej sali balowej, a wzrok wszystkich zwrócił się na nas. Musieli mnie zobaczyć akurat z synem Odyna? Spojrzałam na Wszechojca. Widać było, iż cieszy się, że przyprowadził mnie jego syn. Natomiast ja nie byłam z tego powodu zbytnio szczęśliwa. Rozejrzałam się po sali, mając nadzieję, że zauważę kogoś znajomego. Mój wzrok zatrzymał się na czarnowłosym mężczyźnie. Jego także widziałam rano. Nim zdążyłam się mu uważniej przyjrzeć, Thor odprowadził mnie do mojego miejsca przy stole i odszedł by zająć swoje.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro