3
- Eleanor Brook!- usłyszałam wściekły krzyk dyrektorki
Zacisnęłam mocno oczy i odwróciłam się niezręcznie w stronę starszej kobiety
- Do mojego gabinetu ale to już!- krzyknęła
- Dobrze proszę pani- powiedziałam i ruszyłam za nią
Oczywiście jak na moje cholerne szczęście do jej gabinetu przechodziło się przez pokój nauczycielski gdzie siedział Nathan, znaczy sie nauczyciel
Uśmiechnął się lekko a ja zostałam zaproszona do gabinetu.
- Wiesz że masz poważne kłopoty?-spytała
- Proszę pani
- Zrobiłaś sobie wagary!- krzyknęła
-Proszę się uspokoić- powiedziałam poważnie z surowym wzrokiem mimo że to ja jestem oskarżana- Jakie ma pani dowody że to były wagary?
- Nieobecności w dzienniku z dzisiaj
- Czy te nieobecności to pewna jest Pani że przez wagary? Tak akurat się składa że byłam u dziadka w domu starców. Chyba rozumie pani że starszym już prawie na krańcu życia ludziom sie nie odmawia prawda?-spytałam
- Ktoś może to potwierdzić?-spytała
- Oczywiście że nie. Nie chwaliłam się tym gdzie ide. Wiem że powinnam Panią zawiadomić ale kompletnie o tym zapomniałam- powiedziałam niby ze skruchą
- Odpuszczam ci tylko ze względu na to co ostatnio wydarzyło się w twoim życiu Eleanor- westchnęła i kazała wyjść
Zacisnęłam szczęke i ruszyłam przez pokój nauczycielski na korytarz.
Głupi nauczyciele... ughh jak ja ich nie trawie
Wyszłam ze szkoły i dałam Rose kluczyki od audi.
- Trzymaj. Możecie je wziąć, sprzedać czy cokolwiek- powiedziałam i wsiadłam do mojego auta.
Pojechałam to miłej restauracji gdzie zawsze było coś dobrego. Dzisiaj zamówiłam ulubione jedzenie mojego taty.
- A oto twoja carbonara- uśmiechnęłam się do kelnerki i podziękowałam za jedzienie
Przeglądałam social media a potem wzięłam się za przepisywanie notatek z lekcji na których mnie nie było. Zamówiłam jeszcze gorące kakao
Gdy oderwałam się od przepisywania by zobaczyć jaka jest pogoda za oknem dostrzegłam Pana Nathana który wchodził do środka.
Mężczyzna dostrzegł mnie ale nic z tym faktem nie zrobił, poprostu poszedł do lady by zamówić.
W sumie to czego ja sie mogłam spodziewać
Jak najszybciej skończyłam kakao i przepisywanie po czym wyszłam z restauracji.
Wydawało mi się że ktoś dotknął mojego ramiena dlatego się obróciłam ale nikogo nie zobaczyłam. Obróciłam się spowrotem wraz z wpadnięciem na czyjeś auto. Wszystkie moje książki spadły na ziemie a w aucie na które wpadłam włączył się alarm.
Z restauracji wypadł wściekły facet, który zaczął się na mnie drzeć, że porysowałam mu lakier na aucie.
- Głupia dziewucho!! Zapłacisz mi teraz za to!- krzyknął i zaczął mnie szarpać.
Z racji tego, że nie zdążyłam pozbierać moich książek facet poprostu je zniszczył
- Co pan robi?!- krzyknęłam odpychając go z marnym skutkiem
- Wiesz ile to auto kosztowało?!
- Przepraszam- powiedziałam ale najwidoczniej do niego to nie trafiło po uderzył mnie w polik
A gdy próbował zrobić to jeszcze raz ktoś złapł jego ręke i ją wykręcił
-Oszalał pan? Bić kobietę?
- Zniszczyła moje auto
- A pan jej książki, uderzył ją pan i szarpał za kilka zadrapań na lakierze- Nathan warknął do niego
W tym czasie ja wyciągnęłam mój portfel i dałam mu pieniądze za nowy lakier
- Następnym razem proszę być mniej agresywnym. Wniose na policje, to co pan zrobił- powiedziałam i podniosłam pozostałości z moich książek
Mężczyzna widocznie zażenowany spojrzał na ziemie i nic więcej nie powiedział a Nathan stał patrząc na mnie.
Mężczyzna odjechał a mój nauczyciel matematyki dotknął mojego bolącego policzka
- Proszę mnie nie dotykać- powiedziałam cicho
- Oczywiście- szybko zabrał ręke- Masz jak wrócić do domu?
- Przyjechałam autem- mruknęłam
- Przyłóż coś zimnego do polika gdy wrócisz do domu
- Dobrze. Dowidzenia i... dziękuje- powiedziałam i wsiadłam do auta
On także wsiadł do swojego strasznie drogo wyglądającego Volvo i odjechał.
Dziwną rzeczą w drodze do domu było to, że...
#%%%%#%##
WRACAMM!!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro