Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zakochany.

Bartek.

- Uuuuu, nie wiedziałem, że coś między wami jest.

- Nic nie jest między nami, przyjaźnimy się. - zeszłam z Patryka i usiadłam obok, zaśmiałam się pod nosem.

- Czyli jesteście przyjaciółmi którzy się całują, tak?

- Tak. Dokładnie. - powiedział Patryk po czym spojrzał na mnie.

- Ciekawe, bardzo ciekawe.

- No a co chciałeś?

- Chodzcie na dół, musimy pogadać.

- Dobra, zaraz zejdziemy.

- Nie zaraz, tylko już. - no i wyszedł z pokoju, zdenerwował mnie tą krótką rozmową.

- Kiedy im o nas powiemy? - zapytał Patryk.

- Jak będzie na to odpowiednia chwila.

Wyszliśmy z pokoju, zeszliśmy na dół i usiedliśmy obok reszty.

Pov: Przemek

- Dobrze, że już jesteś patryk. - powiedziałem.

- Musimy porozmawiać o nagrywkach. - dopowiedział bartek.

- Mhm.

- A więc dziewczyny mogą iść gdzieś a my pogadamy o poważnych sprawach. - powiedziałem.

- No aha. - powiedziała Wiktoria.

- Bezczelność. - dodała Faustyna.

Julita jako jedyna się nie odezwała a po prostu sobie poszła. Wiktoria i Faustyna opuściły mieszkanie a my zaczęliśmy rozmowę.

- To co dokładnie dzisiaj nagrywamy?

- Może zwiedzanie czegoś? - zaproponował Patryk.

- To na potem, ja nagrałbym noc gdzieś. - powiedział Bartek.

- A ja nawet znam takie jedno miasto, podobno nie ma tam żadnego prawa. - wyciągnąłem telefon z kieszeni i pokazałem im na google maps'ie miejscowość o którą mi chodziło.

- Nawet nie tak daleko. - powiedział Patryk.

- Fakt.

- To co, jedziemy tam?

- Tak.

Pov: Bartek

Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy. Ja jako pierwszy spakowałem je do auta. Niedaleko zauważyłem Wiktorię więc podszedłem do niej bo i tak muszę czekać na chłopaków.

- Hej! - krzyknąłem z daleka i zacząłem im machać.

- Hejka!

Podszedłem bliżej a, że byliśmy niedaleko ławki to tam usiedliśmy. Przez chwilę panowała cisza ale postanowiłem zagadać.

- Co tam?

- Dobrze.

- Gdzie Faustyna? Widziałem, że wychodziłyście razem.

- Hmm, albo w sklepie oddalonym od nas o jakieś 200 metrów albo dalej robi sobie zdjęcia gdzieś.. hmmmm.. 60 metrów od nas? nie wiem dokładnie. - wzruszyła ramionami.

- Pokłóciłyście się?

- Nie, skądże.

- Napewno nie? - spojrzałem w jej oczy.

- Napewno nie. - spojrzała w moje.

To była piękna chwila, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nikt nam nie przeszkadzał, była cisza i spokój. Ja i ona. Moje serce zaczęło bić szybciej a w brzuchu pojawiły się motylki. Nagle nasz kontakt wzrokowy przerwała Wiktoria.

- Zdradzisz mi co nagrywacie?

- A nie wygadasz?

- Nie, możesz mi zaufać.

- Dobrze. Nagrywamy noc w mieście bez prawa, Przemek zna dokładną nazwę tej miejscowości.

- Nie możesz. - złapała moją rękę a ja się zarumieniłem ale nie dostrzegła tego, więc dobrze.

- Dlaczego?

- Co jeśli ci się coś stanie? Co jeśli wam się coś stanie?

- Nie martw się, nic mi się nie stanie. Może chcesz moją lokalizację?

- To będzie najlepszy pomysł. Jak coś to przyjadę i cię obronię.

- Co? Jak?

- No normalnie..

- Nie masz prawka..

- Trudno..

- A jak mnie obronisz?

- Przyjadę i cię obronię..

- Wikaa..

- No co..

- Zostań w domu a ja rano będę.. dobrze..?

- Mhm.. - pocałowałem ją w czoło. Nie wiem co mnie do tego nakłoniło.

Wika wstała i chwyciła moją rękę abym również wstał. Hmm. Wróciliśmy do domu i poszliśmy razem do jej pokoju.

- Co tu robimy? - zapytałem.

- Pamiętasz naszą wczorajszą noc tutaj..?

- Pamiętam..

- Z chęcią bym to powtórzyła..

- Nie możemy.. nie jesteśmy w związku..

- Kto powiedział, że nie możemy..

- Masz chłopaka..

- BARTEK! - zawołał Przemek z dołu.

- CHWILA! - krzyknąłem. - Muszę iść, wika.. - spojrzałem w jej oczy.

- Dobrze. - ona spojrzała w moje.

Po chwili kontaktu wzrokowego, zerwałem go i wyszedłem z jej pokoju. Zszedłem na dół a następnie wyszedłem z domu i wsiadłem do naszego samochodu. Ruszliśmy w drogę, ja siedziałem z tyłu a przy okazji wysłałem swoją lokalizację Wiktorii.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro