Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zagubiona.

Przeszłam już dosyć długi dystans a Faustyny i Przemka wciąż nie było widać. Dziwne. Usiadłam na ławce i postanowiłam na nich zaczekać. Może po prostu wolniej szli.

***

Minęło kilka godzin a ja ich wciąż nie widziałam. Zaczęłam się martwić, bo już się ściemniło a ich wciąż nie było w parku. Ale czy ja jestem w parku?
Wstałam i rozejrzałam się po okolicy, nie potrafiłam jednak dostrzec tego co było w oddali. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni ale okazał się być rozładowany. Dlaczego w takim momencie?Usiadłam z powrotem na ławkę a twarz schowałam w dłonie. Płakałam. Dlaczego ja się od nich oddaliłam. Dlaczego kurwa.

Poczułam dotyk czyjejś dłoni na swoim ramieniu. Przyznam, że wystraszyłam się a nawet raptownie wstałam z ławki. Był to jakiś chłopak znacznie wyższy ode mnie.

- Go away. - powiedziałam do niego. - nie chcę gadać z nieznajomymi.. - powiedziałam trochę ciszej ale on i tak napewno usłyszał.

- Spokojnie, nie bój się. - powiedział i podszedł do mnie bliżej.

- O, jesteś z polski.. nie, nie boję się.

- Co tu robisz sama?

- Hm, dobre pytanie. Przyjaciele mi się zgubili a raczej ja im.

- Ajajaj, no i co teraz?

- No raczej będę musiała tutaj zostać do rana.

- No co ty, zmarzniesz przecież.

- To trudno.. - fakt, już robiło mi się zimno więc napewno zmarzłabym przez noc.

- Nie mów tak, chodź przenocujesz dzisiejszą noc u mnie.

- Em.. - bałam się bo jest to dla mnie kompletnie obcy człowiek. Po krótkim przemyśleniu podjęłam decyzję. - Niech będzie..

- Chodźmy do mojego auta.

- Okej.

A więc poszliśmy do jego auta. Otworzył mi drzwi a ja wsiadłam do środka. On natomiast usiadł za kierownicę. Dopiero teraz dostrzegałam, że jest to brunet z niebieskimi oczami. Był ładny, naprawdę.

- Temperatura ci odpowiada?

- Tak, jest okej.

Po chwili ruszyliśmy w stronę jego domu.

***

Siedziałam w kuchni w jego domu. Zrobił mi ciepłą herbatkę, to miłe.

- Chcesz coś zjeść?

- Hmm, nie dziękuję, nie będę się narzucać.

- Nie narzucasz się, powiedz co chciałabyś zjeść.

- Tosty albo owsiankę, ale chyba wolę tosty.

- Jasne. - uśmiechnął się. - przy okazji ja sobie też zrobię tosty.

Odwzajemniłam uśmiech i wzięłam łyka herbatki.

- A mogłabym cię prosić o ładowarkę do telefonu?

- Oczywiście. - poszedł do salonu i wrócił z ładowarką do telefonu. - prosze bardzo.

- Dziękuję. - posłałam mu uśmiech po czym podłączyłam swój telefon do ładowania.

- A jak się nazywasz?

- Mateusz.

- Ja nazywam się Wiktoria, miło cię poznać.

- Słodka i miła jesteś wiki.

- A dziękuję, dziękuję.

Mati zabrał się za robienie tostów a ja w tym czasie wypiłam do końca herbatę. Kubek po niej wsadziłam do zmywarki i podeszłam do Matiego.

- Siadaj do stołu, tosty zrobione.

- Dobrzee. - zrobiłam tak jak powiedział. Tosty zostały położone przede mną. Mati usiadł na przeciwko mnie i zaczął jeść swoje tosty.

- Smacznego słodka.

- Nawzajem. - zaczęłam jeść. Było pyszne. Nie dość, że ładny, to jeszcze potrafi gotować i daje komplementy. To mi się podoba w chłopakach. Więc mogę powiedzieć, że Mateusz jest w moim typie.

Po zjedzeniu posprzątałam po sobie i podeszłam do Mateusza.

- Kurczę, potrzebowałabym się wykąpać ale nie mam ubrań na zmianę.

- Dam ci jakieś moje.

- Naprawdę?

- Naprawdę.

- Nie no jesteś cuuudownyy. - przytuliłam go. A on wziął mnie na ręce i poszedł do swojej sypialni. Posadził mnie na łóżko a ze swojej szafy wyciągnął koszulkę i spodenki.

- Najmniejsze jakie mam. - podał mi ubrania.

- Dziękuję.

- A tutaj masz ręcznik. - podał mi go, a ja się tylko uśmiechnęłam.

- Gdzie masz łazienkę?

- Zaprowadzę cię, chodź za mną.

A więc zrobiłam tak jak powiedział. Poszłam za nim a on zaprowadził mnie do łazienki. Weszłam do niej i się rozejrzałam. Jego łazienka była przestronna i taka nowoczesna. Zakluczyłam się i ściągnęłam z siebie ubrania. Wzięłam gorący prysznic. Kąpałam się przynajmniej z dwadzieścia minut. Następnie powycierałam się dokładnie ręcznikiem i założyłam "piżamę". Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Mateusz trzymał mój telefon w ręce a więc podeszłam zobaczyć o co chodzi.

- Co się stało?

- Oo, twój przyjaciel do ciebie dzwoni, dobrze, że już jesteś.

- Który?

- Bartek.

Bartek. Zapomniałam kompletnie, że miałam go pilnować z lekami i maścią.

- Bartuś, wziąłeś leki?

- Wika, teraz to nie jest ważne. Powiedz mi gdzie ty do cholery jesteś i dlaczego nie wróciłaś do domu.

- Spokojnie, jestem bezpieczna a do domu wrócę jutro.

- Wikuś.. wiesz, że się martwię.

- Wiem, ale nie masz czym, naprawdę, Mateusz bardzo dobrze się mną zajmuje.

- Mhm.. dobrze.

- To jak wziąłeś te leki?

- Jeszcze nie.

- To weź je a potem poproś Faustynę aby posmarowała cię maścią, dobrze?

- Dobrze, dobrze.

- To papa. - rozłączyłam się.

- Myślę, że i tak nie weźmie tych leków i nie poprosi naszej przyjaciółki o pomoc.

- A po co mu są te leki i maść jeśli mogę spytać.

- Ah, szkoda gadać, został pobity i to tylko dlatego.

- Ajajaj.

- Nie ważne, powiedz mi lepiej gdzie mogę spać.

- W pokoju gościnnym.

- Okej, pokażesz mi gdzie jest?

- O tam. - wskazał palcem na drzwi pokoju gościnnego.

- Dziękuję. - przytuliłam go. - I dobranoc.

- Dobranoc słodka. - odwzajemnił przytulasa i pocałował mnie w czoło. Turbo słodkie. Dostałam buziaka w czółko na dobranoc.

Oderwałam się z uścisku i udałam się do pokoju w którym miałam spędzić dzisiejszą noc. Położyłam się na łóżku a po krótkiej chwili zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro