Z tobą.
Obudziłam się jakoś po dziewiątej rano. Bardzo się wyspałam na tym łóżku. Wstałam i je ładnie zaścieliłam. Zeszłam na dół i poszłam do salonu bo tam słyszałam jakąś rozmowę. Stanęłam jak wryta. Na kanapie siedział Mateusz a obok niego szanowny pan Bartosz Kubicki.
- Bartek? Co ty tu robisz?
- Em.. no przyjechałem po ciebie. Co to w ogóle za pytanie?
- Cieszę się, że cię widzę, cieszę się, że to ty po mnie przyjechałeś ale nie powinieneś opuszczać domu w tym stanie. - podeszłam do niego dosyć blisko i położyłam delikatnie ręce na jego policzki.
- Wiem Wisia ale już się stęskniłem. - przyciągnął mnie i teraz siedziałam okrakiem na jego kolanach a nasze twarze dzielił minimalny dystans.
- Ja też Bartek.. - przytuliłam się do niego.
- Słodko razem wyglądacie. - stwierdził Mateusz.
Ja i Bartek uśmiechnęliśmy się do siebie.
- To jak, idziemy do domu?
- Tak, chodźmy.
- Mati? A twoje ubrania?
- Oddasz mi je przy jakiejś okazji. - powiedział i posłał mi uśmiech.
- Dobrzee.
Chłopaki pożegnali się tak wiecie, jakby znali się długo, co mnie zdziwiło. Bartek go zna? Z kąd niby? Wczoraj tak samo razem normalnie rozmawiali przez telefon. A może mi się wydaje? Hmm.
***
Siedzieliśmy w kuchni. Calutka nasza szóstka. Bartek pił kawę, Patryk i Julita nagrywali tik toki, Faustynka gadała o czymś z Przemkiem a ja siedziałam i obserwowałam ich wszystkich, szczególnie Bartka. A właśnie, przecież on musi wziąć leki.
- Bartuuś.
- Tak, brałem leki. - uśmiechnął się.
- A ma.. - przerwał mi.
- Tak, smarowałem się maścią.
- Jestem z ciebie dumna. - posłałam mu słodki uśmiech.
- Słodziaak z ciebie największy. - powiedział po czym wziął łyka kawy.
- Jaki kolejny odcinek nagrywamy? - zapytał Przemek.
- Nie wiem. - powiedział Patryk.
- Ja wolę nie nagrywać w takim stanie.
- To nie nagrywaj, proste. - powiedział Przemek. - Faustyna się tobą zajmie i tyle.
Ja i Bartek spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Potrafię zająć się sam sobą, chyba. - powiedział Bartek po czym wstał i poszedł sobie.
- Słyszeliście, Bartek potrafi zająć się sam sobą. - powiedziałam, wstałam i poszłam za Bartkiem.
Pov: Przemek
- Gdzie ona z nim do cholery poszła?!
- Przemek, spokojnie. - powiedziała spokojnym głosem Faustyna.
- Jak mam być spokojny, jak moja dziewczyna poszła gdzieś z tym debilem!
- Obiecaliście coś sobie..
- W dupie mam tą obietnice! - Poszedłem do góry. Usłyszałem ciche śmiechy Wiktorii i Bartka z jego pokoju. Odrazu tam wszedłem i to co zobaczyłem wkurwiło mnie. Bartek i Wiktoria całowali się. Wiedziałem, że to zły pomysł aby wchodzić z nim w zgodę. Podszedłem do nich i odepchnąłem Bartka od Wiktorii.
- Pojebało cię do reszty!
- Pozwól jej skończyć.
- Co kurwa?
- Wiktoria mi bardzo pomaga, jestem jej za to wdzięczny.
- Zamknij się! - Gdy już miałem przypierdolić mu w mordę, Wiktoria stanęła w jego obronie.
- Wika? A ty co?
- Nie bij go.
- Bo?
- Bo nie chcę być z chłopakiem który robi krzywdę osobie która jest jego przyjacielem. Ciesz się, że Bartek jest chłopakiem który wszystko każdemu wybacza. - powiedziała.
- Poniosło mnie. Znów.. - zrobiłem chwilę przerwy i z powrotem zacząłem mówić. - Ale to on złamał obietnicę. To on cię całował.
- Nie głupku! Smarowałam go maścią po prostu..
- A.. - spojrzałem na bartka. - Ale to wyglądało jakbyście się całowali..
- Ale się nie całowaliśmy. - powiedział Bartek.
- No przepraszam.. - ukucnąłem przy nim.
- Wiesz co Przemek, myślałem, że mi ufasz.
- Bo tak jest..
- Teraz to ja chcę zostać sam.
- Dobra, chodź Wika. - wstałem i złapałem Wiktorię za rękę.
- Nie, ja zostaję z Bartkiem.
- Dobra, okej.
Wyszedłem z pokoju Bartka i poszedłem do siebie.
_________________________________
Macie kolejny rozdział, miał być jutro ale wstawiam wam bonusowy dzisiaj.
Teraz w książce będzie pojawiało się tylko bartonii, Przemek zostawia ich w spokoju. Ale Wiktoria i Przemek dalej są w związku, ciekawe jak długo ich związek wytrzyma. Ona go nie kocha, a on ją tak.
Co sądzicie o postawie Przemka? Dobrze zrobił ,,zgadzając'' się na to aby Wika została z Bartkiem?
Jeśli ten rozdział wam się spodobał zachęcam do zostawienia gwiazdki. ⭐️
- autorka książki, Emilka 🐜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro