Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyjazd.

18:47
Pov: Fausti
Wyszłam ze swojego mieszkania i udałam się do auta. Walizki były ciężke więc trochę czasu mi to zajęło. Usiadłam za kierownicę i wyruszyłam w stronę mieszkania Patryka. Po drodze podjechałam po Wiktorię która również miała sporą ilość walizek. Pod mieszkaniem qrego byliśmy chwilę po dziewiętnastej. Raczej nie będą źli. Gdy wysiadłam z auta przywitałam się z chłopakami a Bartek i Przemek przytulili mnie na powitanie. Otworzyłam bagażnik i spojrzałam na chłopaków.

- Pomożecie?

- Aż tyle? - zapytał przemek.  - Po co ci aż tyle rzeczy?

- Wyjeżdżamy na trzy tygodnie więc na każdy jeden dzień muszę mieć conajmniej dwie stylówki. - spojrzałam na Wiktorię. - Przynajmniej ona mnie rozumie.

- No tak tak. - wymamrotał qry.

- To jak? Pomożecie?

- Tak. - odezwał się Przemek. - Ten bus - wskazał na busa który stał niedaleko. - pojedziemy nim na lotnisko.

- Dobra. - wyciągnęłam ze swojego bagażnika walizki, oczywiście z pomocą Bartka. I poszliśmy razem zanieść je do busa.

Gdy wszystkie walizki były w busie i każdy z nas był pewny tego, że nic nie potrzebuje zajęliśmy miejsca. Chłopaki z przodu a ja z dziewczynami rozłożyliśmy się na tylnich siedzeniach busa. Czeka nas prawie dwugodzinna droga bo Przemek wybrał wylot z lotniska w Katowicach. Jak można popełnić aż taki błąd. Z resztą nie ważne. Julitka wyciągnęła ze swojego plecaka mały głośnik i puszczała z niego piosenki. Były to głównie piosenki genzie i chłopaków z płyty Afryka.

Wjechaliśmy na lotnisko i zaparkowaliśmy busa. Najpierw wyszli z niego chłopaki a potem dopiero my. Stwierdziliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie to, że my wejźmiemy walizki chłopaków a chłopaki nasze. Przecież my niedałbyśmy rady z tyloma walizkami. Do mnie trafiły walizki Przemka, do Wiktorii te od Bartka a do Julity walizki Patryka. Przemek był jakiś zdenerwowany albo po prostu nie miał homoru. Stanęliśmy blisko wejścia na lotnisko więc nie musieliśmy długo męczyć się z walizkami. Gdy cały ten proces oddawania walizek i odprawy minął, mieliśmy dla siebie 5 minut. Ale dużo. Nawet normalnie z toalety nie dałoby się skorzystać bo była oddalona od nas o kilka metrów. A więc usiadłam na podłodze przed samymi bramkami. Tymi takimi co wpuszczają do samolotu. Ludzie patrzyli na mnie jak na jakąś idiotkę. Siedzę bo siedzę co im do tego.

Po tych pięciu minutach wstałam bo przyszła pani od sprawdzania biletów. Chłopaki oraz Julita i Wiktoria dołączyli do mnie i nasze bilety zostały sprawdzone. Wpuścili nas do autobusu który miał nas zawieść pod samolot. Po opuszczeniu autobusu weszliśmy schodami na pokład i zajęliśmy swoje miejsca. Siedzenia były potrójne. Ja siedziałam obok Julity i Patryka a Wiktoria, Przemek i Bartek siedzieli przed nami. Z racji iż czekał nas jedenastogodzinny lot postanowiłam iść po prostu spać. Zamknęłam oczy i zasypiałam.

__________________________________
Jeśli spodobał wam się ten rozdział zachęcam do zostawienia gwiazdki. ⭐️

Wiem, że dzisiejszy rozdział był krótki ale następne będą dłuższe.

Następny rozdział planuję w poniedziałek ale to może jeszcze się zmienić, ponieważ mam wenę do pisania, dlatego napiszę coś na zapas i może wam wrzucę. 🫶🏼

- autorka książki, Emilka 🐜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro