Strefa turbulencji + silna burza.
Pov: Wiktoria
Minęły już jakieś cztery godziny odkąd wznieśliśmy się w powietrze więc zostało nam jeszcze z sześć. Wyciągnęłam swój telefon z kieszeni i zauważyłam, że nie mam włączonego trybu samolotowego. Odrazu go włączyłam. Całe szczęście w samolocie działało wi-fi. Przyłączyłam się więc i weszłam w tiktoka. Po kilku minutach usłyszałam słowa pilota które troszkę mnie przeraziły. Wlecieliśmy w jakąś strefę turbulencji. Bałam się i Przemek chyba to wyszuł bo przytulił mnie do siebie tak, że leżałam oparta o jego tors. Bartek na nas patrzył, wydawał się być trochę smutny. Nie wiem dlaczego.
- Nie bój się Wika.
- Ja się nie boję.. - wymamrotałam.
- Widzę przecież.
- No dobra.. boję się..
- Nie ma czego, się bać Wisia. - powiedział Bartek.
- Cicho Bartek, ja ją uspokoje. - powiedział po czym ze swojego plecaka który miał pod siedzeniem wyciągnął airpodsy. Jedną słuchawkę dał mi a drugą zostawił sobie. Włączył nam piosenki które zwykle razem słuchamy.
- Lepiej?
- Zdecydowanie. - moje kąciki ust się uniosły. Zamknęłam oczy bo chciałam iść spać ale gdy usłyszałam grzmot momentalnie otworzyłam oczy i oderwałam się od Przemka. Wystraszyłam się.
Przemek chyba też ale starał się tego nie ukazywać. Bartek nawet nie drgnął.
- Przytul się do mnie. W moich ramionach nic ci nie grozi, ze mną jesteś bezpieczna.
- Dobrze.. - mocno się w niego wtuliłam a on objął mnie. Rzeczywiście czułam się z nim bezpiecznie. Zwykle boję się burzy ale z nim nie byłam wcale wystraszona. Nie wiem kiedy ale zasnęliśmy wtuleni w siebie.
Pov: Faustyna
Burza niedawała mi spać. Nie dość, że była burza to dodatkowo jeszcze turbulencje więc samolot trochę się trząsł. Spojrzałam przed siebie. Przemek i Wiktoria spali, Julita i Patryk również spali a Bartek patrzył przez okno. A więc z naszej szóstki nie spała tylko nasza dwójka. Nie ważne. Patrzyłam na Bartka i pomyślałam o naszym pierwszym spotkaniu. Znamy się już prawie cztery lata i wciąż jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Widać, że jesteśmy sobie pisani.
- Bartuuś.
- Tak, fausti? - odwrócił się w moją stronę.
- Mogę twój telefon?
- A po co ci?
- Chciałabym zagrać w tą grę co ostatnio grałam.
- Jasne, trzymaj. - dał mi swój telefon.
Wzięłam jego telefon i odpaliłam grę. Grałam z jakieś dwie, może trzy godziny i dopiero po tym czasie oddałam Bartkowi telefon.
- Bartuś, idę do toalety dobrze?
- Idę z tobą. Nie masz nic przeciwko?
- Nie skądże. - uśmiechnęłam się.
A więc wstaliśmy i poszliśmy do toalety z tyłu samolotu. Mieliśmy tam bliżej więc dlatego tak. Wszedł do niej najpierw Bartek. Po dwóch minutach zauważyłam, że drzwi od niej się otwierają. Zielonowłosy wciągnął mnie do środka i zamknął nas razem. Spojrzałam w jego oczy a z racji iż jest wyższy ode mnie musiałam delikatnie unieść głowę do góry. Chwycił on mój podbródek i złożył pocałunek na moich ustach. Z początku byłam w lekkim szoku ale i tak odwzajemniłam. Spojrzeliśmy sobie w oczy a po chwili stanęłam na palcach i tym razem to ja go pocałowałam. Bartek kontynuował ten pocałunek. Naszą piękną chwilę musiało przerwać pukanie do drzwi toalety. Ups. Co ta osoba będzie musiała sobie pomyśleć gdy zobaczy naszą dwójkę tutaj razem.
- Bartek co teraz.. - szepnęłam.
- Poczekamy jeszcze chwilę i dopiero wtedy opuścimy toaletę. - odszeptał. - jak coś, byłem tu z tobą dlatego, że masz kontuzję nogi i po prostu ci pomagam.. okej..?
- Kontuzję nogi..? - szept. - nie mogłeś wymyślić czegoś normalniejszego?
- Po prostu udawaj, że boli cię kolano, dobra..? - szepnął.
- Mhm..
Otworzyliśmy drzwi a naszym oczom ukazała się Julita. Dobrze, że ona a nie ktoś inny.
- Uuuuu, a co robicie tutaj razem? - odezwała się Julita.
- Faustynę zaczęło boleć kolano więc pomogłem jej tu dojść. Prawda fausti?
- Dokładnie tak jak mówi Bartek.
- Nie wierzę wam, poza tym widzę co takiego robiliście. - zaśmiała się. - Bartek, zetrzyj sobie szminkę z ust.
Wzięłam kawałek papieru i delikatnie zmazałam szminkę z jego ust. Następnie wyrzuciłam pobrudzony papier do kosza.
- A teraz wychodzić bo chcę skorzystać.
Pov: Bartek
Nie wiem co we mnie wstąpiło, czemu ja ją pocałowałem? Traktuję ją tylko jako przyjaciółkę i nie chcę aby to się zmieniło. Z resztą mówiłem już dawno, że dziewczyny z genzie to tylko przyjaciółki.
Opuściliśmy toaletę i wróciliśmy na nasze miejsca. Samolot zaczął trząść się mocniej przez te głupie turbulencje a pioruny zaczęły walić. Było je widać z naszego okna samolotowego. Wszystkich pasażerów zmuszono do natychmiastowego zapięcia pasów. Nagle usłyszeliśmy..
__________________________________
Jak myślicie co usłyszeli?
Jak myślicie ile ten rozdział ma słów?
Może kolejny rozdział wstawić jutro?
Co o tym myślimy? 🤔
Uwierzcie, że następne rozdziały będą dużo ciekawsze. 🫣
A jeśli ten rozdział wam się spodobał zachęcam do zostawienia gwiazdki. ⭐️
- autorka książki, Emilka 🐜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro