Rozmowa.
Siedziałem w tej łazience już tak z dobre piętnaście minut. Myślałem, nad jednym.. czy to ten czas i ten moment, aby zniknąć z ich życia..? Zacząłem płakać.
Wstałem i przetarłem łzy po czym wyszedłem z łazienki a następnie poszedłem do kuchni po swoją kawę a tam zauważyłem Faustynę.
- Hej.
- Oo, hejka Bartuś. - posłała mi uśmiech. - Czekaj.. - podeszła bliżej. - Płakałeś?
- Nie..
- Przecież widzę - złapała moją rękę. - powiedz mi o co chodzi.
- Nie tutaj.
- No dobrze, możemy iść do ciebie.
A więc poszliśmy do mojego pokoju. Usiadłem na łóżko a Faustyna zajęła miejsce obok.
- A więc co się stało?
- Na początku było wszystko okej, czekałem na Wiktorię bo miała przynieść mi kawę, długo jej nie było dlatego zszedłem na dół aby zobaczyć co się stało. Całowała się z Przemkiem więc nie chciałem im przeszkadzać, zrobiłem swoją kawę i usiadłem do stołu. Nagle ona do mnie podeszła i powiedziała, że jestem kłamcą i oszustem. - łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. - Zaciągnąłem ją do łazienki aby spytać dlaczego tak uważa a ona zaczęła na mnie krzyczeć. Najbardziej zabolały mnie jej ostatnie słowa..
- A co powiedziała na koniec?
- Powiedziała, że nie chce mnie już widzieć..
- Może się tylko na coś zdenerwowała..
- Nie! Przemek.. jej coś nagadał, jestem pewny..
- Jeśli ktoś kłamie to i tak kłamstwo wyjdzie na jaw. Nawet to najlepsze.
- Zależy mi na niej..
- Kochasz ją prawda..?
- Tak.. jako przyjaciółkę..
- Kiedy dowie się prawdy napewno przyjdzie do ciebie z przeprosinami. - położyła rękę na moim ramieniu.
- Może..
- Niczym się nie przejmuj. - przytuliła mnie.
- Dobrze, postaram się. - odwzajemniłem przytulasa.
***
Minęły dwa tygodnie od kąd nie rozmawiam z Wiktorią. Najlepszy kontakt mam teraz z Faustynką. Aktualnie siedziałem w kuchni i jadłem śniadanie. Jajecznica i kanapki. Zrobiła mi je Fausti, miło z jej strony.
- Bartuuuś.
- Słucham.
- Chciałbyś napić się ze mną kawy?
- Jasne. - uśmiechnąłem się.
Faustynka zrobiła nam kawę a następnie usiadła przy stole naprzeciwko mnie. Wziąłem łyka kawy.
- I jak?
- Przepyszna.
- Cieszę się, że ci smakuje. Tobie ciężko dogodzić z kawą czasami.
- Ale ta mi smakuje.
- Gadałeś już z Wiką?
- Jeszcze nie.
- No to na co czekasz?
- Ale, że teraz mam iść?
- No a kiedy?
- Nie wiem
- Ruszaj dupę i idź do niej.
Zrobiłem tak jak powiedziała. Poszedłem do Wiktorii i wszedłem bez pukania. Wiem, że tak nie powinno się wchodzić ale tym razem musiałem.
- Hej.
- Wyjdź z tąd. - wstała i podeszła do mnie.
- Nie.
- Powiedziałam wyjdź.
- Musimy porozmawiać.
- Nie, nie musimy.
- Wiktoria.
- Wyjdź z tąd.
- Nie wyjdę.
- Okej. O czym chcesz gadać?
- O tym wszystkim. O tym co stało się między nami.
- Nie chce mi się tego słuchać kłamco, dowidzenia. - pokazała mi drzwi.
- Nie.
- Wypierdalaj.
- Wiktoria, co z tobą jest nie tak.
- Nie, raczej co z tobą jest nie tak. Jesteś taki uparty. - fuknęła.
- Posłuchaj mnie.
- Nie, nie b.. - przerwałem jej i popchnąłem delikatnie do ściany.
- Co ty odpierdalasz?
- Csii. - stanąłem bliżej niej aby mieć z nią bliski kontakt wzrokowy.
- OGARNIJ SIĘ.
- Posłuchaj, nic ci nie zrobiłem a twój chłopak nagadał ci o mnie bzdur, po to abyś się ze mną nie przyjaźniła.
- Czemu miałabym cię niby słuchać?
- Może dlatego, że wszyściutko co robiliśmy przez cały dzień mamy nagrane na kamerze. Możesz zobaczyć jeśli mi nie wierzysz.
- Ta, mhm..
- Okej, nic z przymusu, jak będziesz chciała to po prostu przyjdź do mnie.
- Bartek..
Nagle do pokoju wszedł Przemek. Czemu akurat w takim momencie. Wszystko musiał popsuć a Wiktoria może i by w końcu zrozumiała, że on ją okłamuje.
- Bartek a ty co?! - podszedł do nas.
- Tylko rozmawiamy.
- Ta, mhm. Odsuń się od niej.
- Nie, musimy dokończyć rozmowę.
- Nic nie musicie. - położył rękę na moim ramieniu.
- Wiktoria, jak było naprawdę?
- Przyszedł tylko porozmawiać. - spojrzała w moje oczy.
- Widzisz, nie kłamałem.
- Mhm, a teraz wyjdź z tąd.
- Wiktoria, to jak przyjdziesz potem czy dalej będziesz mu wierzyć? - spojrzałem w jej oczy.
- Bartek ja.. zastanowię się.. dobra..?
- Okej. - wyszedłem z pokoju.
Pov: Przemek
- Po co masz do niego przychodzić?
- On podobno chce mi udowodnić, że nic złego na mnie nie mówił.
- No i jak ci to niby udowodni?
- No ten, macie nagrany film na kamerze z całego dnia.
- No mamy.
- No i chce mi to pokazać na dowód, że nic o mnie tam nie mówił.
- Nie mamy już tego filmu na kamerze.
- Jak to, przed chwilą mówiłeś, że macie.
- Pomyłka, przesłałem go na laptopa a tak się składa, że nie wiem gdzie ten laptop.
- Kurde noo, a już myślałam, że dowiem się prawdy.
- Nie musisz już do niego przychodzić.
- Mhm.
Pov: Wiktoria
No i na tym zakończyła się nasza rozmowa, Przemek położył się na łóżku i przeglądał coś w telefonie, a ja wyszłam z pokoju i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś film. W trakcie oglądania, troszkę zasypiałam a w międzyczasie ktoś się do mnie dosiadł i objął ramieniem. Nie przeszkadzało mi to. Po jakimś czasie on zaczął głaskać moje ramię a ja już doskonale wiedziałam kto to był. Doskonale pamiętam dotyk jego dłoni..
_____________________________
Jak myślicie kto usiadł obok Wiktorii?
Ja nic nie zdradzam, a odpowiedź dostaniecie dopiero w kolejnym rozdziale tej książki.
A jeśli ten rozdział wam się spodobał zachęcam do zostawania gwiazdki. ⭐️
- autorka książki, Emilka 🐜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro