Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozmowa.

Siedziałem w tej łazience już tak z dobre piętnaście minut. Myślałem, nad jednym.. czy to ten czas i ten moment, aby zniknąć z ich życia..? Zacząłem płakać.

Wstałem i przetarłem łzy po czym wyszedłem z łazienki a następnie poszedłem do kuchni po swoją kawę a tam zauważyłem Faustynę.

- Hej.

- Oo, hejka Bartuś. - posłała mi uśmiech. - Czekaj.. - podeszła bliżej. - Płakałeś?

- Nie..

- Przecież widzę - złapała moją rękę. - powiedz mi o co chodzi.

- Nie tutaj.

- No dobrze, możemy iść do ciebie.

A więc poszliśmy do mojego pokoju. Usiadłem na łóżko a Faustyna zajęła miejsce obok.

- A więc co się stało?

- Na początku było wszystko okej, czekałem na Wiktorię bo miała przynieść mi kawę, długo jej nie było dlatego zszedłem na dół aby zobaczyć co się stało. Całowała się z Przemkiem więc nie chciałem im przeszkadzać, zrobiłem swoją kawę i usiadłem do stołu. Nagle ona do mnie podeszła i powiedziała, że jestem kłamcą i oszustem. - łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. - Zaciągnąłem ją do łazienki aby spytać dlaczego tak uważa a ona zaczęła na mnie krzyczeć. Najbardziej zabolały mnie jej ostatnie słowa..

- A co powiedziała na koniec?

- Powiedziała, że nie chce mnie już widzieć..

- Może się tylko na coś zdenerwowała..

- Nie! Przemek.. jej coś nagadał, jestem pewny..

- Jeśli ktoś kłamie to i tak kłamstwo wyjdzie na jaw. Nawet to najlepsze.

- Zależy mi na niej..

- Kochasz ją prawda..?

- Tak.. jako przyjaciółkę..

- Kiedy dowie się prawdy napewno przyjdzie do ciebie z przeprosinami. - położyła rękę na moim ramieniu.

- Może..

- Niczym się nie przejmuj. - przytuliła mnie.

- Dobrze, postaram się. - odwzajemniłem przytulasa.

***

Minęły dwa tygodnie od kąd nie rozmawiam z Wiktorią. Najlepszy kontakt mam teraz z Faustynką. Aktualnie siedziałem w kuchni i jadłem śniadanie. Jajecznica i kanapki. Zrobiła mi je Fausti, miło z jej strony.

- Bartuuuś.

- Słucham.

- Chciałbyś napić się ze mną kawy?

- Jasne. - uśmiechnąłem się.

Faustynka zrobiła nam kawę a następnie usiadła przy stole naprzeciwko mnie. Wziąłem łyka kawy.

- I jak?

- Przepyszna.

- Cieszę się, że ci smakuje. Tobie ciężko dogodzić z kawą czasami.

- Ale ta mi smakuje.

- Gadałeś już z Wiką?

- Jeszcze nie.

- No to na co czekasz?

- Ale, że teraz mam iść?

- No a kiedy?

- Nie wiem

- Ruszaj dupę i idź do niej.

Zrobiłem tak jak powiedziała. Poszedłem do Wiktorii i wszedłem bez pukania. Wiem, że tak nie powinno się wchodzić ale tym razem musiałem.

- Hej.

- Wyjdź z tąd. - wstała i podeszła do mnie.

- Nie.

- Powiedziałam wyjdź.

- Musimy porozmawiać.

- Nie, nie musimy.

- Wiktoria.

- Wyjdź z tąd.

- Nie wyjdę.

- Okej. O czym chcesz gadać?

- O tym wszystkim. O tym co stało się między nami.

- Nie chce mi się tego słuchać kłamco, dowidzenia. - pokazała mi drzwi.

- Nie.

- Wypierdalaj.

- Wiktoria, co z tobą jest nie tak.

- Nie, raczej co z tobą jest nie tak. Jesteś taki uparty. - fuknęła.

- Posłuchaj mnie.

- Nie, nie b.. - przerwałem jej i popchnąłem delikatnie do ściany.

- Co ty odpierdalasz?

- Csii. - stanąłem bliżej niej aby mieć z nią bliski kontakt wzrokowy.

- OGARNIJ SIĘ.

- Posłuchaj, nic ci nie zrobiłem a twój chłopak nagadał ci o mnie bzdur, po to abyś się ze mną nie przyjaźniła.

- Czemu miałabym cię niby słuchać?

- Może dlatego, że wszyściutko co robiliśmy przez cały dzień mamy nagrane na kamerze. Możesz zobaczyć jeśli mi nie wierzysz.

- Ta, mhm..

- Okej, nic z przymusu, jak będziesz chciała to po prostu przyjdź do mnie.

- Bartek..

Nagle do pokoju wszedł Przemek. Czemu akurat w takim momencie. Wszystko musiał popsuć a Wiktoria może i by w końcu zrozumiała, że on ją okłamuje.

- Bartek a ty co?! - podszedł do nas.

- Tylko rozmawiamy.

- Ta, mhm. Odsuń się od niej.

- Nie, musimy dokończyć rozmowę.

- Nic nie musicie. - położył rękę na moim ramieniu.

- Wiktoria, jak było naprawdę?

- Przyszedł tylko porozmawiać. - spojrzała w moje oczy.

- Widzisz, nie kłamałem.

- Mhm, a teraz wyjdź z tąd.

- Wiktoria, to jak przyjdziesz potem czy dalej będziesz mu wierzyć? - spojrzałem w jej oczy.

- Bartek ja.. zastanowię się.. dobra..?

- Okej. - wyszedłem z pokoju.

Pov: Przemek

- Po co masz do niego przychodzić?

- On podobno chce mi udowodnić, że nic złego na mnie nie mówił.

- No i jak ci to niby udowodni?

- No ten, macie nagrany film na kamerze z całego dnia.

- No mamy.

- No i chce mi to pokazać na dowód, że nic o mnie tam nie mówił.

- Nie mamy już tego filmu na kamerze.

- Jak to, przed chwilą mówiłeś, że macie.

- Pomyłka, przesłałem go na laptopa a tak się składa, że nie wiem gdzie ten laptop.

- Kurde noo, a już myślałam, że dowiem się prawdy.

- Nie musisz już do niego przychodzić.

- Mhm.

Pov: Wiktoria
No i na tym zakończyła się nasza rozmowa, Przemek położył się na łóżku i przeglądał coś w telefonie, a ja wyszłam z pokoju i udałam się do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam jakiś film. W trakcie oglądania, troszkę zasypiałam a w międzyczasie ktoś się do mnie dosiadł i objął ramieniem. Nie przeszkadzało mi to. Po jakimś czasie on zaczął głaskać moje ramię a ja już doskonale wiedziałam kto to był. Doskonale pamiętam dotyk jego dłoni..

_____________________________

Jak myślicie kto usiadł obok Wiktorii?

Ja nic nie zdradzam, a odpowiedź dostaniecie dopiero w kolejnym rozdziale tej książki.

A jeśli ten rozdział wam się spodobał zachęcam do zostawania gwiazdki. ⭐️

- autorka książki, Emilka 🐜

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro