Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XII

- Michael -

[Do Wydania Albumu: rok, 7 miesięcy, 13 dni]
[13.04.1990]

Nie sądziłem, że wychowywanie nastolatki to aż taka udręka... Za niecały miesiąc Eva będzie miała 15 lat...

[Godz.: 10.45]

- Nienawidzę cię! - krzyknęła zapłakana Eva wpadając do domu

- Eva, co się stało? - zapytałem podnosząc z ziemi plecak, którym rzuciła

- Nienawidzę cię! Przez ciebie, przez ten dom, ty niewiesz co ja muszę znosić!

- Wolisz prywatnego nauczyciela?

- Tak - trochę się uspokoiła...

[Godz.: 22.46]

- Nadal się nie przyzwyczaiłem, do bycia ojcem dla 15-latki

- Oj Mike... Przesadzasz... - przytuliła się do mnie Aga

- Masz śliczne włosy

- Dzięki. Ale mycie ich to udręka

- Aga, przypominam, że jesteś moją żoną, możesz zatrudnić sobie fryzjerkę do mycia włosów. Masz długie, piękne włosy i jesteś piękna. I ja cię kocham. Czy to ci nie wystarczy do szczęścia?

[Do Wydania Albumu: rok, 6 miesięcy, 22 dni]

[04.05.1990]
[Godz.: 8.30]

- Eva... Wstawaj... - powiedziałem kładąc dłoń na ramieniu córki

- Cooo?.... - zapytała zaspana

- Masz urodziny skarbie. Chodź. Prezenty czekają.

- Gdzie? - dalej była zaspana

- Przyjrzyj się. Masz cały pokój tym zawalony. Niewiem gdzie ty to upchniesz...

- Wow... Sporo tego - powiedziała już bardziej przytomnie...

[Godz.: 10.20]

Kiedy Eva rozpakowała swoje prezenty (w tym i listy od moich fanów (kocham was❤️)) zabraliśmy się za planowanie, gdzie to pomieścimy. Nagle coś przyszło mi do głowy. Pokój obok jej pokoju oddałem jej na "graciarnię"

[Do Wydania Albumu: rok, 6 miesięcy]

[26.05.1990]
[Godz.: 9.45]

- Tato, jesteś pewien? - zapytała Eva

- Nie zje cię - odparłem żartobliwie i poszedłem obudzić Agę... - Agunia... Wstawaj kochanie... - pocałowałem żonę w czoło

- Chce spać - odparła

- Oj no chodź - zabrałem jej koc, pod którym spała - musisz to zobaczyć.

- A co? - wstała

- Najpierw się ubierz - wskazałem jej leżące na krześle złożone równiutko ubranie, niemal identyczne, jak to, które sam miałem na sobie.

Świętowaliśmy pierwszy dzień matki, gdzie nasze dzieci coś zrobiły z tej okazji...

- Mamusiu! Zobacz - Kaillie podała Adze laurkę.

- Śliczna, dziękuję kochanie... - odparła Aga

Eva usiadła obok Agi i się do niej przytuliła
- Zawsze będziesz moją mamą... - powiedziała z łzami cieknącymi po policzkach...

***

Kiedy wieczorem rozmawiałem z Agą...

- Nie jesteś zła na Evę, że nic Ci nie dała?

- Nie. Dostałam od niej najwspanialszy prezent, jaki mogłam.

- Moja córka nazywa cię mamą. Nawet ja na dzień ojca niechcę nic więcej.

- Agatha -

[Do wydania Albumu: rok, 5 miesiący,3 dni]
[23.06.1990]
[Godz.: 6.52]

- Jak się obudzi, to nas zabije - stwierdziła Eva

- Oj tam przesadzasz. I tak nic nam nie zrobi.

Doszłyśmy do basenu i zrzuciłyśmy do niego Michaela, którego z naszej sypialni wyniosłyśmy na kocu

- Niech no ja was dorwę - powiedział wynurzając się

Nas obie wciągnął do basenu

- Czyli tak zaczynasz dzień ojca? - zapytał żartobliwie Evę

- No, a jak? - odparła i zaczęła się śmiać, bo Michael zaczął na nią chlapać wodą - Tato, starczy - powiedziała w końcu

Poszliśmy się wysuszyć...

[Do Wydania Albumu: rok, 4 miesiące]
[26.07.1990]

Zaczęłam dostawać pogróżki od Liam'a, ale nie martwiłam się nimi. W głównej mierze, dlatego, że jednak będąc żoną Michaela na dostawałam gróźb od jego antyfanów...

- Michael -
[Do Wydania Albumu: rok, miesiąc]
[26.10.1990]

- Kochasz mnie? - zapytała Aga

- Najbardziej na świecie, kochanie - przytuliłem ją do siebie

- A będziesz mnie kochał, jeśli Liam coś mi zrobi?

- Co by się nie stało, będę cię kochał

- A jak mnie oszpeci?

- Zawsze będę cię kochał

- A jak znów mnie... No wiesz

- Zawsze będę cię kochał i zawsze będę przy tobie

- A jak umrzesz?

- Przyjdę w nocy i będę cię straszył jako duch - zażartowałem

Zaplotła ramiona na mojej szyi i zaczęliśmy się całować. Upadliśmy na łóżko.

- A gdyby to był ostatni raz? - zapytała nagle

- Nic. Gdybyś zniknęła, umarłbym z tęsknąty za tobą

- Bajerujesz mnie jak każdy podrywacz, porywacz, albo morderca

- Ale ja cię nie skrzywdzę w przeciwieństwie do ty dwóch ostatnich

- Gdybyś mógł coś we mnie poprawić to co by to było?

- Mniej nieufności do bliskich

- Ja Ci ufam, ale... No zrozum. Po tym, co przeżyłam, niejest chyba dziwne, że mam jakieś swoje niepewności

- Ja cię rozumiem - znów się całowaliśmy

[Do Wydania Albumu: 11 miesięcy, 2 dni]

- Tato! - prawie 5-letni Kaillie i Brandon i prawie 4-letni Janet i Adam mnie obudzili - Tato Mikołaj przyszedł

- Tak? Chodźcie, zobaczymy co przyniósł. - razem z dziećmi zszedłem na dół...

Matko, jak one się cieszyły z tych biletów do Disneylandu w Paryżu...

- Hej, widzę, że maluchy już się dopadły do swoich prezentów... - usłyszałem za plecami, głos Evy

- Tak. Sprawdź co ty dostałaś - odparłem

Otworzyła swój prezent
- Dzięki... - powiedziała przytulając się do mnie - skąd wiedziałeś?

- Mam swoje sposoby. Sam mam permanent na brwiach. Ja Ci na luzie pozwalam na tatuaże i takie inne.

- Dzięki tato... Mogę Ci coś wyznać?

- Słucham.

- Podoba mi się jeden chłopak, problem, że on ma dziewczynę - usiadła skulona i oparła głowę na moim ramieniu

- Bywa... Zobaczymy. Może weź zrób imprezę, nawet tu, I go zaproś i jeszcze kilka osób, żeby niebyło.

- Pozwalasz mi zrobić imrezę we własnym domu?

- Pewnie. Młodzież się musi wyszaleć

- Dzięki tato - przytuliła się do mnie

[Do wydania Albumu: 10 miesięcy, 5 dni]
[21.01.1990]

- Mamo! Tato! Wstawajcie! - Janet i Adam nie dali nam spać

- Co jest? - zapytałem

- Mamy urodziny - odparła Janet

- Naprawdę? - udałem zdziwienie - A no tak... To co robimy?

- Jestem głodna - stwierdziła i zaciągnęła mnie do kuchni

- Chcecie płatki? - zapytałem

- Tak - odparli i niemal jednocześnie...

- Tato, dostaniemy jakiś prezent? - zapytał Adam

- Tak... Mam dla was niespodziankę, ale csii... To też prezent dla Kaillie i Brandona - postawiłem przed nimi talerze z płatkami

- A co to? - zapytała Janet zabierając się za śniadanie

- Zjecie, to zobaczycie...

***

Po śniadaniu pokazełem całej czwórce ich prezent. Dostali osobne pokoje: Kaillie i Janet zostały w dawnym pokoju, a Brandon i Adam dostali osobny

[Do Wydania Albumu: 9 miesięcy]
[26.02.1990]
[Godz.: 5.30]

Zaraz miałem wychodzić na nagrania. Spojrzałem na kubek z kawą i dopiłem jej resztę. Upewniłem się, że na kartce napisałem wszystko.

- Tato? Gdzie idziesz? - zapytała Eva stając przedemną

- Na nagrania do albumu. Chcesz iść ze mną?

- A mogę?

- Jak zdążysz się przygotować w 5 minut to tak

***

- Tato... Ile miałeś lat, gdy zauważyłeś vitiligo?

- Coś koło 14, czemu pytasz?

Odgarnęła włosy i pokazała mi kilka białych plamek na twarzy, przy uchu

- Oj, nie martw się... - pocałowałem ją w policzek - Przecież ja się od ciebie nie odrzucę nigdy

- Tato, ale jeśli to zacznie postępować? Jeżeli będę wyglądać jak krowa?

- Eva, nie martw się tak. U Emrsa skończyło się na plamie na udzie. Po za tym, to tylko kilka małych plamek, które bez problemu zakryjesz makijażem

- Jak ty?

- Tak... O jesteśmy. Chodź, zobaczysz jak twój ojciec pracuje.

- Agatha -
[Do Wydania Albumu: 8 miesięcy]
[26.03.1990]
[Godz.: 7.18]

Zauważyłam jak po kuchni kręcił się ten pomocnik ogrodnika, ok, może przyszedł się napić....

- Pani Agatho - pomocnik ogrodnika podszedł do mnie, gdy czytałam na zewnątrz książkę

- Słucham?

- Tak pani tu siedzi od kilku godzin... Pomyślałem, że zrobię pani herbatę - wyciągnął w moim kierunku kubek ze wspomnianym napojem

- Dzięki - rzuciłam i przyjęłam od niego kubek. Wzięłam łyka - mniej cukru, tak na przyszłość...

- Michael -

- Aga, o co ci chodzi? Czemu płaczesz?

- Zobacz! - wcisnęła ki w rękę swój tefon. Pełno gróźb od Liam'a

- Niebój się go. Obronię cię

- To gdzie byłeś gdy mnie porwał?! I gdy... - urwała. Wybuchła płaczem

- To był tylko jeden raz. Po za tym, kilka godzin później podciąłem sobie żyły, żeby on cię nie zabił

- W takim razie, gdzie byłeś gdy mnie pobił, przez co straciłam dziecko?!

- Poznaliśmy się później, a odpowiadając na twoje pytanie, myślałem o samobójstwie. Właściwie wtedy szedłem do wynajętego, tylko po to, mieszkania, żeby się zabić. Nie miałem nawet 18 lat

- Ty nie rozumiesz! Nie dasz rady mnie obronić! Ty się boisz bardziej niż ja! Obronić dasz radę nasze dzieci! Ale ani mnie ani Evy nie obronisz! - wybiegła z pokoju. Kilka godzin później przyszła do mnie wiadomość od Liam'a:

"Jak chcecie zobaczyć ją żywą, to radzę szykować całą waszą kasę!"

A podspodem zdjęcie związanej Agi...

[Godz.: 18.30]

Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem. Zatkało mnie. Poraniona, pobita i ledwie żywa Agatha stała po ich drugiej stronie. Zobaczyłem biegnącego w kierunku budynku Liama. Przyciągnąłem Agathę do siebie. Liam wpadł do naszego domu wściekły i z bronią.

- Czego ty od nas chcesz?! - zapytałem

- Życia! Jej życia! - krzyknął i skierował pistolet w kierunku Evy. Mnie sparaliżował strach i mogłem tylko patrzeć.

Liam przeładował broń i już miał zastrzelić Evę, kiedy Aga (która nie wiem jakim cudem wyślignęła się z moich ramion) ją osłoniła i dostała kulkę koło serca.

- Nie!!! - krzyknąłem rozpaczliwie i klęknąłem przy niej - Aga błagam... Nie... Nie umieraj... - zacząłem płakać... Nawet nie zauważyłem, gdy Liam uciekł, I gdy Eva wezwała pomoc...

Agatha, moja kochana Agatha, wylądowała w śpiączce...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro