Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VIII

- Agatha -

Pierwszy tydzień to była katorga...

- Mike... Idźże spać... Przecież ty się zamęczysz - próbowałam go namówić, do pójścia spać

- Nie... Nie trzeba... - zajrzał do kubka po kawie - Zrobię sobię kawę...

- Nie. Nie zrobisz. Idziesz spać. Już!

- Ale...

- Rzadnych ale. Idź spać. Ja ich popilnuję. Wiem, że się boisz, że skończą jak twój brat, ale proszę... Idź spać...

- Mogę spać w fotelu, tutaj. Pasuje?

- Nie zamierzasz iść spać do nas?

- Nie

- Jeśli spanie w fotelu ci starczy, to śpij tu...

***

- Aguś... - poczułam jego dłoń na swoich włosach - Chodź... Mam dla ciebie niespodziankę...

- A co? - zapytałam otwierając oczy... Musiałam zasnąć w pokoju dzieci... Tylko, że to Mike miał spać w fotelu...

- Pamiętasz, jak mówiłaś, że moje obrazy ci się podobają?

- Tak... - poprawiłam się na fotelu

- Proszę - podał mi złoty kluczyk - masz swoją prywatną galerię moich, pożal się boże, obrazów

- Masz strasznie niską samoocenę

- Nie. Ani te nagrody mi się nie należały, ani te bohomazy nie są wspaniałe. Nie to co ty... - nachylił się nademną - zamknę cię w złotej klatce, skarbie - wpił się w moje usta

Odepchnęłam go
- No, no. Gdzie te łapy? - zapytałam żartobliwie - przynajmniej nie przy dzieciach... Zaraz... Gdzie one są?!

- Grace wzięła je na spacer... Luz. Są na terenie Neverland.

Zwinnie wyślizgnęłam się mu i rzuciłam tylko
- Jeśli masz zamiar skończyć ten pocałunek, to musisz mnie najpierw złapać... - wybiegłam z pokoju, a on za mną...

Złapał mnie i podniósł jak pannę młodą
- Teraz mi nieuciekniesz, moja piękna...

Postawił mnie na ziemii dopiero w sypialni
- Wiesz kochanie... - położył dłonie na mojej talii - tyle razy prawie umarłem... - zaczął mi ściągać koszulę nocną - tyle razy... - odrzucił koszulę na ziemię - Nawet nie pamiętam jak zaczęła się nasza przyjaźń... - zostałam w samej bieliźnie - Naprawdę nie wiem... Ale to już nie ważne... kocham cię nie określanie... - objął mnie - i teraz to jest najważniejsze... - znów mnie podniósł i położył na łóżku

- Rozumiem, że ta gadka była po to, żebym nie zauważyła, że mnie rozbierasz, tak?

- Może...

- To na co czekasz, mój ty idioto?

- Kogo ja oszukuję? - widziałam, że gra rolę - No kogo? Raz zrobiłem Ci dzieci po pijaku...

- Jesteś idiotą... Oboje jesteśmy i dorośli i trzeźwi, I niewiem jak ty, ale ja tego chcę

- Obraziłabyś się, gdybym tak zatrzymał cię tylko dla siebie? - zaczął grzebać w szafce nocnej - Zamknij oczy na chwilę...

Co było mi robić? Znam go, tyle lat i wiem, że krzywdy mi nie zrobi. Poczułam na nadgarstku futerko...

- Niegrzeczny chłopiec... - zaśmiałam się otwierając oczy... - skąd ty je wytrzasnąłeś?

- Ma się znajomości... Teraz mój skarb mi nie ucieknie... - odparł i wpił się w moje usta... Po jakiejś minucie dał mi wziąść oddech

- Zamknij drzwi na klucz... Bo jeszcze ktoś nas przyłapie... - zaśmiałam się...

***

O matko. Było cudownie...

- Uwolnisz mnie? Wolę się ubrać nim Grace wróci z naszymi dziećmi...

- Jasne kochana... - podszedł do szafki i wyciągnął klucz i odpiął moją rękę od ramy łóżka - Nie jesteś zła?

- Nie. Ani trochę - zaczęłam się ubierać - Ty jesteś delikatny, a Liam... - łza ściekła mi z policzka pozostawiając ślad po wczorajszym tuszu do rzęs - Liam... On jest bezlitosny

- Nie płacz... Może lepiej będzie go oskarżyć? Jest recydywistą... Z kolejny gwałt wsadzą go na dłużej

- Nie powiem sądowi co on mi zrobił...

- Załatwię ci prawnika... Porozmawiamy z nim oboje. Za to wszystko co Liam nam zrobił, pójdzie siedzieć na długie lata...

- Trzeba to załatwić nim dzieci będą miały świadomość, co ich matka przeżyła... Czemu ożeniłeś się ze zgwałconą kobietą?

- Bo pokochałem cię wcześniej. Po za tym jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, a taki związek jest bezpieczniejszy. Znamy się bardzo dobrze i wiemy na ile możemy sobie pozwolić. Słuchaj... Sory, że zmienię temat. Dostaliśmy propozycję zagrania w filmie... Idziemy na to? - podał mi jakieś kartki

- O czym to film?

- W sumie, to o nas. Tylko pewien geniusz wykreował to pod swój genialny pomysł... - i znów zrobił taką minę, że nie mogłam mu odmówić

- Ty jesteś tym geniuszem?

- Tak, ale to tylko muzyczna wersja bajki dla dzieci... Chciałem, żeby nasze dzieci... Rozumiesz...

- Rozumiem... Mike, a co z twoim albumem?

- Spokojnie... Za rok wychodzi...

- Mike, nie mów tylko, że znów zrobisz to, co myślę

- Zrobię Aga, zrobię.

- Skończ z tym... to cię kiedyś zabije...

- Kiedy niemogę. Wychodzi nowy album, to ja też muszę. I muszę być nowy

- Nie parodiuj kreskówek... - można zparodiować coś, co jeszcze nie powstało? - I nie musisz się zmieniać. Podobasz mi się taki jaki jesteś. Takiego cię pokochałam.

- Aga, ten kwas, którym Liam cię oblał, no nie obraź się, trochę ci zniszczył buzię...

- Wiem, ale głupio by mi było prosić cię o kasę na taki zabieg...

- Czemu? Przecież wiesz, że dałbym Ci wszystko. Ożeniłem się z tobą, bo cię kocham... No dobra, twoja ciąża była najlepszym pretekstem, żeby namówić cię na ślub...

- Wiem... Mike, możemy pojechać do moich rodziców?

- Nie boisz się ich?

- Jestem żoną króla popu. Co mogą mi za to zrobić?

- Wiele... Jak Grace wróci z dziećmi, to pojedziemy do twoich rodziców...

***

Kiedy Grace wróciła, Mike poprosił ją, żeby przygotowała dzieci do wyjścia, a my w tym czasie poszliśmy się przebrać...
- Niewiem Mike... Ty też tak masz, że masz pełną szafę i niewiesz co ubrać?

- Ta... Kilkanaście identycznych kompletów czerwona koszula czarne spodnie... Ale na rodzinne imprezy mam problem. Pomóc Ci?

- Jeśli możesz...

- Michael -

Pomogłem jej. Wybrałem jej sukienkę.

- Będziesz ślicznie wyglądać... Szczególnie gdy jesteś taka piękna... - pocałowałem ją

- I nieprzeszkadzają ci blizny od tamtego kwasu?

- Nie. Jesteś piękna i tyle. Ścinałaś kiedykolwiek włosy? - pytałem, bo miała włosy prawie do kolan

- Raz. W przedszkolu. Później tylko pocinałam końcówki.

- Wiesz co jest niesamowite? Kolor skóry naszych dzieci

- No fakt. Ale jest śliczny. Nieco jaśniejszy od twojego obecnego... Myślisz, że vitiligo dotknie cię bardziej, że będziesz bledszy?

- Pewnie tak... - zapiąłem jej sukienkę

- A ty co zakładasz?

- Ubiorę się jak na Wonna Be Startin' Somethin'...

- Czyli?

- Jak facet na uroczystość. Czarny garnitur, biała koszula...

- Lepiej Human Nature... Czarna koszula, biały garnitur.

- Przekonałaś mnie tym uśmiechem, Aguś...

***

Kiedy dojechaliśmy pod dom rodziców Agi, przytkało mnie... To była willa..

- A nie powiedziałam ci...Warren Buffett to mój ojciec

- Ty żartujesz, tak? Twój ojciec to miliarder?

- Tak. Dlatego niepozwali mi się spotykać z Liam'em. Bo niebył bogaty. Słuchaj, proszę, błagam, ani słowa o tym co mi zrobił Liam, jasne?

- Tak, dlaczego?

- Bo nawet niewpóści mnie do domu...

- Agatha -

Zadzwoniłam do taty na głośnomówiącym...
[W-on; A-ja]
W: Agatho! Ile razy można ci mówić?! Nie niezafunduję ci ślubu z tym twoim Liam'em
A: Tato, tylko, że potym jak go wsadzili, to ja z nim nie jestem.
W: Pewnie znalazłaś jeszcze biedniejszego, co?!
A: Właściwie nie do końca... Mam innego i niejest biedny, ale chciałam, żebyś go poznał... Sądzę, że nawet go zaakceptujesz
W: Aga, I to jest jego fura, ta pod moją willą?
A: Tak... To co, możemy wejść?
W: Jakie ten twój ma plany na życie? Co? Pewnie żyją na kasie rodziców, co?
A: A nie.
Widziałam jak Mike powstrzymuje śmiech
W: To jakie ma plany? Gdzie pracuje?
A: Jest muzykiem, a co?
W: Tylko tego brakowało... Pewnie ćpa jak inni, co?
A: A nie
W: Pije?
A: Ta... Kawę herbatę, wodę i sok pomarańczowy...
W: Ma jakieś nałgi?
A: Ja się liczę?
W: Gdzie mieszka? Spałaś z nim?!
A: W Los Olivos mieszka. A odpowiedź na drugie pytanie dostaniesz, jeśli nas wpóścisz.
W: Aga! Dobra... Wchodźcie... Niech no poznam tego twojego...
Rozłączyłam się i poszliśmy pod drzwi. Kierowca miał poczekać i na sygnał przynieść dzieci...

Kiedy tata otworzył i zobaczył Michaela, najpierw zatrzasnął drzw, potem krzeknął do mamy: "Isabelle, Agatha jest z Jackson'em" poczym znów nam otworzył o wpóścił nas do środka... Nie pytajcie ile warstw makijażu miałam, żeby zakryć bliznę po kwasie...
- Spałaś? - zapytał tata

- Możemy pogadać? O innych sprawach, wyprzedzając twoje pytanie - odparłam - Mam go przedstawiać, czy nie?

- No kilka pytań o was mamy...

***

Usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać (w większości o związku moim i Michaela)
- Agatho, też musimy ci kogoś przedstawić... - zaczęła mama - Adam! - krzyknęła... Przybiegł do niej chłopiec... - Aga, to jest Adam... Twój brat.
Chyba moja szczęka opadła tak nisko, że widzieli ją po drugiej stronie planety
- Hej, jestem Adam, mam 9 lat - powiedział chłopak

- Cześć Adam... Jestem Agatha. Mam 25 lat i na to wychodzi, że jesteśmy rodzeństwem - odparłam

- Czemu cię niebyło? - zapytał

Pustkę w głowie mieliśmy wszyscy, aż nagle Michael mu odpowiedział:
- Wyjechała na studia

W sumie nie było nic lepszego nie mieliśmy

- Jesteś jej mężem? - czemu dzieci są takie spostrzegawcze...

- Tak... Jak się dowiedziałeś? - odparł Mike

- Macie obrączki, palancie

- Adam! Do pokoju! Już! - skarciła go mama - przepraszam za niego...

- Nic się niestało... Jestem sławny, przywykłem do obelg - odparł Mike

- Aga, masz teraz powiedzieć. Tak czy nie? - zapytał tata

- Spała z nim! Mają bliźniaki! - krzyknął Adam z głębi domu

- Tak. Adam wam streścił

- Gdybyś miała dziecko z Liam'em, to bym cię zabił, ale teraz powiem tylko: gratuluję. Macie jakieś zdjęcie dzieci?

- Więcej... - odparłam i wyszliśmy po dzieci...

***

- Zanim Adam nam powie... To chłopcy, czy dziewczynki?

- Parka. Brandon i Kaillie

- Mamo! Chyba cię to zainteresuje...! - krzyknął Adam

- Idę mu wyłączyć komputer... - stwierdziła mama i wstała

- Idę z tobą...

***

- Zobacz mamo - Adam wskazał monitor...

Na sam widok Liam'a zrobiło mi się słabo... Zemdlałam

Kiedy się ocknąłam zobaczyłam nad sobą rodziców, Adam'a i Michael'a...

***

- Aguś, mam pomysł, jak zwabić Liam'a w płułapkę i pozbyć się go raz na zawsze - powiedział Mike, gdy doszłam do siebie

- Jaki?

- Umówisz się z nim. Powiesz, że zgadzasz się na urodzenie mu dziecka...

- Ochroniarze moi i Michaela będą cię zabezpieczać - dodał tata

- Dobra... I co? - zapytałam

- Zgodzisz się tylko pod warunkiem, że zrobicie to w moim domku w lesie - odparł Tata

- Aga, na początku zachowuj się jak gdyby nigdy nic, załatwi się kajdanki, zkujesz i już - dodał Mike

- Ale bądź tam... - czułam, że się popłaczę - Bo nie wytrzymam... Musisz tam być... Co zrobimy z dziećmi na ten czas?

- Ja się nimi zajmę w tym czasie - odparła mama

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro