Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*15*

Sasuke.pov
No i wszystko się spieprzyło
Pomyślałem, gdy ujrzałem znajomą sylwetkę wewnątrz pomieszczenia.
Osobą zakłócającą mój spokój był nie kto inny jak Itachi.. Nie był on jednak w odsłonie, w której każdy go widział. Teraz był psychopatycznym, żądnym krwi i przede wszystkim nieprzewidywalnym doradcą szefa miejscowej mafii czyli Shisui'ego. Nie rozumiałem jednak, dlaczego to nam stanęli na drodze.
Czyżby Naruto czegoś mi nie powiedział? Może dlatego był taki spięty? Wiedział o tym..?
Przemykało mi przez umysł tysiące pytań, a brakło odpowiedzi. Złapałem się za głowę od natłoku myśli. Nie mówiłem nic, bo brakło mi słów. Wszyscy w sumie siedzieliśmy cicho w osłupieniu, bo Itachi nie spodziewał się mnie, a ja i Naruto nie spodziewaliśmy się jego. Minęła minuta ciszy aż w końcu Itachi postanowił odezwać się jako pierwszy.
-Wyjdź Nagato. -powiedział do czerwonowłosego chłopaka, który najwyraźniej szpiegował Naruto dla mojego brata. Uważnie obserwowałem przebieg sytuacji, aby nic nie umknęło mojej uwadze.
Naruto.pov
Nagle usłyszałem niespodziewane westchnienie starszego Uchihy, a potem przez chwilę słyszałem śmiech, który był wręcz złotym środkiem pomiędzy psychopatycznym, a histerycznym. Zauważyłem broń przy paskach obu mężczyzn, co oświetliło mi całą sytuację. Odruchowo spiąłem więc mięśnie spodziewając się ataku od ich strony, ale tak na prawdę sam do końca nie wiedziałem, co siedzi w głowach zbrojnych partnerów, którzy stali przede mną. Czerwonowłosy miał beznamiętny wyraz twarzy, ale natomiast starszy Uchiha sprawiał wrażenie człowieka w rozsypce, który w jednej chwili mógłby się do nas tulić, a w drugiej zabić z chłodem wypisanym na twarzy.
Itachi.pov
Właśnie takich momentów nienawidziłem najbardziej... Musiałem wybrać między swoimi uczuciami do brata, a swoją zawodową powinnością... To wszystko było nie do zniesienia! Sasuke był dla mnie wszystkim więc cokolwiek, by wybrał to powinnem za nim podążać, ale kurwa jak zdradzę mafię i nie zabiję Naruto to oni zapolują na całą naszą trójkę. Zakręciło mi się w głowie na samą myśl o tym.
Ughhhh... Za dużo myślenia ..
Chwyciłem się za głowę, co wyglądało jakbym chciał ją zmiażdżyć.
-Itachi..- dobiegł do moich uszu dźwięk głosu Nagato. -Cokolwiek teraz zrobisz to uznam twoją decyzję za słuszną. W końcu pracujemy ze sobą od tylu lat.- położył mi dłoń na ramieniu- Rozumiem cię. Dla mnie to też nie jest proste. -zacząłem sięgać w okolice mojej broni, gdy Sasuke automatycznie zakrył Naruto swoim ciałem i powiedział mu coś do ucha. W tym momencie moje mięśnie zaczęły drżeć, bo o ile potrafiłbym zabić ojca czy też matkę z zimną krwią, to w przypadku młodszego brata nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Powinnem w takiej sytuacji wyzbyć się jakichkolwiek uczuć, jak nas uczył Shisui, ale nie potrafiłem. Mimo mojej wysokiej pozycji, to tak głupiej rzeczy nie potrafiłem! Może, to głupie.. Może przez, to jestem mięczakiem.. Ale nie byłem w stanie zrobić krzywdy Sasuke zwłaszcza, gdy zakrywał własnym ciałem osobę, którą on kocha. Rzuciłem wszystkie środki ataku, jakie posiadałem na ziemię. Były to różnego rodzaju noże, pistolety i parę innych przydatnych rzeczy też się znalazło. Spojrzałem na Nagato. Poszedł moje ślady bez chwili zawachania.
Czyli nie kłamał... Czyli na prawdę mnie rozumie..
Pomyślałem z ulgą, a moje spięte mięśnie od razu się rozluźniły. Pomimo tego nie wiedziałem, co im powiedzieć, bo jednej chwili byłem gotów, by wyeliminować swój kolejny cel, a w drugiej ruszyło mnie sumienie i się poddałem. Po chwili jednak zdecydowałem się odezwać, ponieważ ani Sasuke, ani Naruto nie spuścili po tym gardy, a mój partner czekał na rozkazy wpatrując się we mnie niczym w czarną dziurę. Ukazałem obie moje dłonie, że są czyste od różnych "sztuczek".
-Macie mnie. Nie umiem zabić Sasuke, który broni osobę, którą kocha.. Może według was, to źle o mnie świadczy, ale mam to gdzieś. Jeżeli chcecie, to możecie nawet nas sprawdzić czy jesteśmy czyści.- blondyn najwidoczniej przez chwilę coś analizował, ale po chwili podszedł do mnie i sprawdził pod kątem posiadania broni. Co mnie zdziwiło, nie sprawdził on Nagato tylko od razu wrócił na swoje miejsce. Zaskoczony postanowiłem o to zapytać niebieskookiego, jednak ten się zaśmiał, a potem odpowiedział:
-Bo nie muszę.. Wiem, że jest czysty.- powiedział z zdecydowaniem i pewnością siebie w głosie. Zrobiło się to dla mnie jeszcze bardziej tajemnicze więc postanowiłem zadać jeszcze jedno pytanie.
-Ale skąd ta pewność..?

Słowa:686
Witam was w kolejnym rozdziale. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to jutro pojawia się pierwszy rozdział mojego drugiego Sasunaru, którego zwiastun jest już opublikowany od jakiegoś czasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro