Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10. Nowy tydzień i nowe niespodzianki

Niedziela zarówno Xie Lianowi jak i Hua Chengowi minęła dość spokojnie, za to już od poniedziałku zaczęło się robić ciekawie.

W każdej szkole, w niemal każdej klasie zdarzają się osoby, które nie uważają na zajęciach, a lekcje traktują jak przykrą karę, więc wymyślają różne sposoby, aby urozmaicić sobie czas i zrobić wszystko, by tylko się niczego nie nauczyć, a także uniemożliwić czerpanie wiedzy innym. Na lekcjach ze starożytnej historii był to rosły chłopak, który zamiast słuchać wykładu, cały czas głośno komentował prawie każde słowo wykładowcy.

Wszyscy studenci byli poirytowani jego zachowaniem, ale nikt nic nie mówił przez wzgląd na to, że był kapitanem drużyny futbolowej i nie raz się zdarzało, że pięściami załatwiał nieporozumienia. Mimo że uczęszczali na prestiżową uczelnię, to na studentów takich jak on niektórzy przymykali oczy, bo w końcu miał stypendium sportowe i był jednym z najlepszych napastników w kraju.

Xie Lian wydawał się nieporuszony słowami padającymi co chwilę z ust przerośniętego chłopaka, ale dostrzegł jak jego najlepszy uczeń jest już prawie na skraju wytrzymałości.

Ni stąd, ni zowąd przestał mówić i usiadł w swoim fotelu. Na sali zapanowała cisza, którą przerywał teraz tylko głos barczystego chłopaka z końca sali. Po chwili także on zamilkł. Uczniowie wpatrywali się w swojego profesora, a on w problematycznego chłopaka. W końcu otworzył szufladę biurka i wyciągnął z niego gruby plik kartek, a obok niego ułożył kilka dodatkowych sztuk. Wziął długopis i napisał coś na jednej z nich, po czym wstał i idąc od prawej strony do lewej, zaczął rozdawać kartki w kupkach po kilkanaście.

– Jako że nie wszyscy chcą słuchać moich wykładów, dziś od nich odpoczniemy – zaczął mówić z uśmiechem na ustach. – W zamian wypełnicie podane dla was karty z pytaniami. – Wszyscy spojrzeli na niego z przerażeniem. – Nie ma tu niczego, czego bym nie powiedział na poprzednich kilku zajęciach. Ale nie martwicie się. Nie jest to na ocenę, jedynie chciałbym sprawdzić obecny poziom waszej wiedzy. Nie ukrywam, że część tych pytań może pojawić się na zaliczeniu, więc potraktujcie to jako małą pomoc z mojej strony.

Uczniowie zaczęli podawać sobie kartki, aż prawie wszyscy mieli już przed sobą długi ciąg pytań.

– Jednak te zadania są nie dla wszystkich. – Zerknął na ucznia z końca sali, a potem na Hua Chenga. – Uczeń z mojej specjalnej listy, a także mający zawsze dużo do powiedzenia Ke Mo, dostaną zaledwie 3 razy bardziej obszerny zakres. Ot dlatego, że was lubię.

Słowa profesora były przyjemne dla ucha, ale przesłanie, jakie ze sobą niosły i nieme ostrzeżenie, wywołało gęsią skórkę na plecach większości młodych ludzi.

Po swoich słowach Xie Lian osobiście podszedł do górnego rzędu i z uśmiechem wręczył plik kilku spiętych kartek barczystemu chłopakowi z drużyny futbolowej – Ke Mo, a gdy schodził w dół, zatrzymał się przy miejscu Hua Chenga i wręczył przeznaczony dla niego zestaw pytań. Za papier wpięty był ulubiony długopis profesora. Choć twarze obu mężczyzn nie zmieniły się ani o jotę, to dobrze wiedzieli, co kryje się za tym z pozoru zwyczajnym przedmiotem.

Xie Lian stanął z powrotem przy biurku i rzekł:

– Możecie zaczynać. Prosiłbym, aby nie ściągać od kolegi lub koleżanki obok, bo ten minisprawdzian ma na celu pomóc wam przy zaliczeniu. Nie jest to tylko dla mnie, choć nie ukrywam, że jeśli wypełnicie to rzetelnie, to przed egzaminem zrobię specjalny wykład na tematy, z którymi większość rocznika będzie miała problem. Wszystko zależy tylko od was samych i waszego podejścia do mojej propozycji. – Wziął wdech i dodał: – Jeśli ktoś upora się z zadaniami, to proszę zostawić odpowiedzi na moim biurku i może wyjść z sali.

Kiedy skończył mówić, głowy wszystkich skupiły się na teście. Wykładowca obserwował, jak tężeją miny każdego po kolei, im więcej pytań czytali i im bardziej zdawali sobie sprawę z braków wiedzy, jakie posiadali. Jednak, jak podejrzewał, Hua Cheng zapisywał już drugą stronę, nie przestając się przy tym delikatnie uśmiechać i oczywiście nie przejmując się żadnym z pytań. Xie Lian także nie potrafił się nie uśmiechać, choć starał się zachować spokój i nie pokazać za wiele emocji.

Pierwszy ku zdziwieniu wszystkich podniósł się z miejsca przeszkadzający w zajęciach Ke Mo, stawiając swoje duże, ciężkie kroki i odkładając na biurku profesora niemal pustą kartkę papieru, nie licząc oczywiście zapisanego dużymi drukowanymi literami swojego imienia. Xie Lian spodziewał się tego, dlatego skinął mu tylko głową i życzył miłego dnia. Po nim kolejne osoby, które nie potrafiły odpowiedzieć na większość pytań, poszło w jego ślady.

Sala z każdą minutą pustoszała, lecz młody chłopak o dwukolorowych oczach, choć już dawno skończył odpowiadać na pytania, obracał kartki na drugą – pustą stronę i zapisywał coś drobnym drukiem.

Dopiero gdy pozostał tylko on i nauczyciel, wyprostował się i odezwał na głos:

– Dobrze, że gege mnie powstrzymał, bo takich jak on nie lubię najbardziej.

– Nic na to nie poradzimy, San Lang. Sam dobrze wiesz, że nie wszyscy ludzie lubują się w nauce. Wiele osób jest tu tylko po to, by odbębnić zajęcia, co i tak przypadku takich jak Ke Mo przychodzi z trudem, zwłaszcza jak są w gorącej wodzie kąpani.

Chłopak skończył pisać ostatnie zadanie, postawił kropkę i podniósł się z miejsca. Powoli zszedł na dolną część sali i na kupce dokumentów postawił swoje kartki.

– Dziękuję gege za długopis. – Powiedziawszy to, położył go na biurku przed siedzącym mężczyzną.

– Nie ma za co. Wiem, że żadnego nie nosisz na zajęcia – odparł i zerknął na niego wesoło, po czym wziął w dłoń jego pracę.

Jeszcze szerszy uśmiech rozjaśnił mu twarz i, starając się brzmieć poważnie, zapytał:

– Zagorzały stalker?

W miejscu, gdzie było wykropkowane pole na wpisanie imienia i nazwiska, widniały właśnie te dwa słowa.

– Cóż... – zaczął swoją odpowiedź student – nie mam sumienia, żeby okłamywać gege, więc już na wstępie musiałem się przyznać, by gege miał świadomość z kim ma do czynienia.

– Tak, dziękuję za twoją szczerość. – Udawał całkowicie zatopionego w odpowiedziach chłopaka, które wyczytywał z kartki. – Nie wolałeś odpowiedzieć po swojemu, niż słowo w słowo powtarzać za mną?

– W żadnym razie. Słowa profesora Xie Liana są podyktowane wieloletnią wiedzą, zainteresowaniem starożytnością i doświadczeniem, więc nie mógłbym napisać nic lepiej od ciebie. – Przerwał na moment, żeby oprzeć się o biurko, bokiem do wykładowcy i dodał: – Jedynie na drugiej stronie starałem się wskazać trudniejsze zagadnienia, o których gege wspominał. – Spojrzał na drzwi. – Jakiś czas temu poznałem trójkę studentów z drugiego roku i rozmawialiśmy o starożytnej historii, więc myślę, że trochę zrozumiałem, gdzie istnieje trudność w nauczeniu się albo raczej zapamiętaniu wszystkiego.

– Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać, San Lang. Jeśli byłbyś nauczycielem, to uczelnie biłyby się o ciebie. – Złożył kartki Hua Chenga na pół i schował do swojej torby. – Ale też zmarnowałbyś swój ogromny potencjał – dokończył.

Chłopak uśmiechnął się i obrócił głowę do profesora.

– Nie wiem, czy gege mnie kusi, żebym poszedł jego ścieżką, czy jednak ostrzega mnie przed tym.

– A co byś wolał? – zapytał i wziął do ręki długopis, przyglądając się mu i obracając w dłoni.

Hua Cheng patrzył na to z nieukrywanym łobuzerskim uśmiechem.

– Gege dobrze wie, jak kusić.

– Naprawdę? – Zrobił niewinną minę.

Kiwnął głową i zapytał:

– O czym gege chciał ze mną porozmawiać po zajęciach, zostawiając wiadomość na mojej karcie z zadaniami?

Xie Lian uśmiechnął się. Przed rozdaniem druków, na tym, który przyszykował dla swojego ucznia, dopisał, aby nie spieszył się z odpowiedziami i pisał jak najdłużej. Nietrudno było się domyśleć, iż chodziło mu o rozmowę twarzą w twarz.

Tak naprawdę młodszy mężczyzna nie wiedział, czego powinien się spodziewać i jakiego rodzaju pytania. W nocy wymienili się numerami telefonów, a potem kilkoma SMS-ami i nic nie zwiastowało, aby ich rozpoczynająca się relacja miała się nagle uciąć. Dlatego bardziej niż zestresowany, był ciekawy jego kolejnych słów.

Profesor zaśmiał się lekko i potarł środek czoła. Gdy opuszczał dłoń, zapytał:

– Czy miałbyś ochotę wybrać się ze mną na koncert?

O dziwo chłopak był całkowicie zaskoczony takim pytaniem. Oczywiście, pozytywnie zaskoczony.

– To świetna propozycja, gege. A kiedy jest ten koncert i co to będzie? Mozart, Beethoven czy może Liszt?

– Ha, ha! – Zaśmiał się, położył brodę na opartej o biurko ręce i popatrzył w oczy Hua Chenga. – To zwyczajny koncert rockowy. Piosenek tego zespołu słuchaliśmy w samochodzie.

– Aaa! – Ucieszył się jeszcze bardziej. – To świetnie, bo nie przepadam za garniturami, choć zupełnie nie mam nic do muzyki klasycznej. Jednak na koncercie rockowym na pewno będzie luźniejsza atmosfera. Z chęcią pojadę. Kiedy się odbędzie?

– W tę sobotę, ale nie w naszym mieście.

– Sobotę mam wolną, a wycieczka dobrze mi zrobi. Dawno nie ruszałem się z tego miejsca.

– Dojazdem nie będziesz musiał się martwić, bo pojedziemy moim samochodem, tylko... – Oczyścił gardło. – Czy przeszkadzałoby ci, gdybyśmy zatrzymali się tam na noc?

Hua Chengowi źrenice lekko się rozszerzyły, ale nie zdążył nic powiedzieć, gdy mężczyzna siedzący w fotelu prawie od razu dodał:

– W tym zespole gra mój przyjaciel i kilkoro moich starych znajomych, więc poprosili, czy po koncercie nie poszlibyśmy całą grupą, czyli my i oni, coś zjeść i napić się. Może moja moralność wygląda w tym momencie słabo, bo w końcu namawiam studenta do picia alkoholu...

– Gege. – Delikatnie przerwał tłumaczenie się. – Nic tu nie jest niemoralne. Mam 22 lata i jestem pełnoletni, to znaczy obaj jesteśmy. – Zaśmiał się. – Więc nie musisz się przejmować, że picie w twoim towarzystwie może zostać źle odebrane. To ja powinienem ci podziękować, że traktujesz mnie jak równego sobie, a nie dzieciaka. Że zaproponowałeś mi wspólne spędzenie czasu, a nawet z tego co słyszę, to nawet wspomniałeś o mnie swoim znajomym. Jeśli mógłbym coś powiedzieć, to dziękuję. Jestem szczęśliwy, że gege tak o mnie myśli i nawet postanowił porozmawiać ze mną nie przez telefon, ale osobiście. To sprawiło mi naprawdę ogromną radość.

– Cóż... Na poważniejsze tematy lepiej rozmawiać twarzą w twarz, a nie przez urządzenia. Choć może to staromodne myślenie.

– W ogóle takie nie jest. – Uśmiechnął się i dodał ciszej, patrząc na mężczyznę: – To miłe.

Xie Lian rozchmurzył się, jakby wcześniej obawiał się odpowiedzi swojego studenta. Teraz, wiedząc, że temat tej rozmowy szedł w dobrym kierunku, poczuł ulgę.

– Jeśli tak to odbierasz, to cieszę się. Oczywiście ja wszystko zarezerwuję, więc wystarczy, że zabierzesz coś na przebranie oraz dobry humor i siebie samego, a resztę zostaw w moich rękach.

– Mówiąc o dojeździe, to ja także posiadam samochód i prawo jazdy – poinformował, już sobie wyobrażając nauczyciela w jego aucie.

– En. Domyślałem się, ale ja zapraszam, więc ja chciałbym wszystko przygotować. Nie masz nic przeciwko?

Oddalił od siebie niedawną wizję i odpowiedział:

– Nie, gege. W takim razie zdam się na ciebie.

– Świetnie, a więc ustalone. A co do dokładnej godziny wyruszenia, to jeszcze porozmawiamy. Nie chciałbym zabierać ci całej soboty – powiedział głośno, ale w myślach dodał: Choć ja mógłbym spędzić z tobą cały weekend.

Przytknął pięść do ust i cicho kaszlnął.

– Dojazd tam zajmie ponad dwie godziny, więc będziemy musieli wyjechać najpóźniej o piątej popołudniu.

– Będę wolny już od rana – powiedział i znów się zaśmiał.

San Lang, wydaje mi się, że nasze myśli biegną tym samym torem.

Rozmawiali ze sobą jeszcze kilkanaście minut i po ustaleniu wszystkich szczegółów po kolei wyszli z sali. Najpierw Hua Cheng, a po nim Xie Lian.

Wracając do swoich domów, a w przypadku studenta – do pokoju w akademiku, obaj mężczyźni zastanawiali się, czy planowany wyjazd z noclegiem pozwoli im odrobinę zbliżyć się do siebie, czy może jednak nic się między nimi nie zmieni.

Hua Cheng nie znał jeszcze na tyle swojego nauczyciela, żeby całkowicie przejrzeć jego myśli i zamiary, ale sama propozycja wspólnego wyjazdu wydawała się małym kroczkiem naprzód. Nie chciał przewidywać przyszłości, ale miał co do niej pozytywne przeczucia.

Coraz bardziej czuł się traktowany przez profesora niezwyczajnie i dlatego jego myśli skłaniały się ku tym dobrym myślom. Prawdę mówiąc, to nie widział jeszcze nikogo, prócz Quan Yizhena, z kim Xie Lian utrzymywałby kontakt fizyczny nawet w postaci podania ręki. Nawet z Jun Wu nie przywitał się w ten sposób, a tamten jakby doskonale zdawał sobie sprawę z antypatii do tak trywialnych rzeczy jak uścisk dłoni. Za to jego dłoń, była już w uścisku mężczyzny wielokrotnie i jakby na to nie patrzeć, ich dotyk, choć tak niewinny, jasno pokazywał, jak wyjątkowo jest traktowany.

Jeśli on był kimś wyjątkowym, to ciekawe jak blisko był z tym dobrym w bójkach chłopakiem i jak ta dwójka się poznała?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro