Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13.

Norwegia jeszcze raz spojrzał z góry na siedzących przed nim Petera i Matthiasa.
- Więc? Co macie mi do powiedzenia?- zapytał oschle. Dania nerwowo poruszył się na krześle, ale nic nie powiedział. Tak samo Peter.

- Nic? A to ciekawe- Lukas uniósł jedną brew, obrzucając parę kolejnym oziębłym spojrzeniem. Dania nerwowo przełknął ślinę, ale Norwegia zdawał się tym nie przejmować. A wręcz przeciwnie, mógł tę sytuację dobrze wykorzystać.- O ile dobrze mi się wydaje ktoś grzebał w moich rzeczach, a nie sądzę, by był to Tino czy, broń cię panie Boże, Berwald. A może jednak się mylę?-

-Tata i mama tego nie zrobili....- wymamrotał cicho Peter, kuląc się w sobie.

- W takim razie kto? Emil?- Norwegia drążył dalej, próbując wydusić z pary blondynów słowa, które chciał usłyszeć. Duńczyk lekko pokręcił głową, niekoniecznie w humorze na żarty. Nagle jego poprzednia decyzja zaczęła wydawać dość... marna w skutkach. Również Sealand posłał mu zrozpaczone spojrzenie. To miała być tylko niewinna zabawa, mieli w końcu sprawdzić co Norwegia trzyma w tej swojej piwnicy.

- A zatem słucham, co robiliście w mojej pracowni oraz jak w ogóle do niej weszliście?- Lukas skrzyżował ramiona na piersi. Jednak Duńczyk milczał jak zaklęty. Nagle drzwi otworzyły się i dom wypełniło radosne szczekanie.

- Wróciliśmy!- rozległ się głos Finlandii z przedpokoju. Po chwili wesoła nacja stanęła w drzwiach, gdzie zamarła, zdziwiona widokiem.- Lukas, co tu się dzieje?- za Finlandią chwilowo mignęła wysoka sylwetka Szwecji z zakupami na rękach. Po chwili jednak zawrócił i stanął za Tino.

- Pet'r, c'ś ty znów zr'bił?- chłopiec skulił się, czując się winny. Nie lubił kiedy tata się tak na niego patrzył, to zawsze kończyło się rozmową.

- Jakimś cudem Matthias i Peter dostali się do mojej pracowni i wmieszali się w sprawy, o których nawet nie mają pojęcia!- ostatnie słowa skierował w stronę siedzących nacji, praktycznie wykrzykując im to w twarze.

- EJ, CO SIĘ TAM ZNOWU DZIEJE?!- z górnego piętra dobiegł krzyk Islandii.- ZAGŁUSZACIE MI DIALOGI Z GRY!- Norwegia przewrócił oczami, a Szwecja po prostu westchnął i wyszedł z pokoju.

- Dobrze więc, może w końcu mi powiecie po jaką cholerę poszliście do mojej pracowni i ruszaliście moje rzeczy? Bo inaczej zacznę krzyczeć, a chyba pamiętasz co się stało ostatnio, gdy przeszkadzałeś Emilowi w graniu- Lukas odwrócił się do Matthiasa, który spuścił głowę.

- Od dawna zastanawialiśmy się co ty trzymasz w piwnicy, więc jak stwierdziłeś, że nie będziesz przez dłuższy czas do niej wchodził, pomyślałem, że to świetna okazja, by to nareszcie sprawdzić- wydusił z siebie, a Sealand lekko pokiwał głową.- Jedynym problemem była kłudka, ale już nie raz widziałem jak Berwald otwierał zamki, więc po prostu podwędziłem mu narzędzia. To była najtrudniejsza część, ale w końcu nam się udało- tu przerwał, bo w drzwiach do pokoju stanął Szwecja. Duńczyk głośno przełknął ślinę, po czym nerwowo drgnął. Wtedy po prostu się zerwał i jak błyskawica pobiegł do okna, przez które wyskoczył. Za to Berwald ciężkim krokiem ruszył do drzwi na podwórko. Przez chwilę nie było nic słychać, jednak nagle powietrze przeciął mrożący krew w żyłach, przerażony wrzask Duńczyka. Oznaczało to tylko jedno: Matthias nie zdążył wleźć na szopę wystarczająco szybko.

- POCIĄG WPIERDOLU WŁAŚNIE WJECHAŁ NA STACJĘ! CIUF, CIUF, BITCH- rozległ się krzyk Islandii, który wychylił się przez okno, by podopingować Szwedowi. Norwegia westchnął, po czym zamknął okiennice. Przez chwilę jeszcze było słychać błagania Matthiasa i szalone krzyki Emila, ale były na tyle wytłumione, że Sealand nie mógł dokładnie zrozumieć co oni tam wrzeszczą.

- Dobrze więc, dowiedziałem się jak się dostaliście do mojej pracowni- znów zaczął Lukas, gdy Tino wyszedł na ppodwórko by uspokoić męża.- Teraz mi powiedz, czego tam dotykaliście-

- Znaleźliśmy tam parę książek, ale nic z nich nie zrozumieliśmy. Tych różnych rzeczy też woleliśmy nie próbować, więc zostawiliśmy je w spokoju. Jedynie zainteresowały nas te dziwne laleczki, ale je też w końcu odstawiliśmy...- powiedział nieśmiało Peter, ściskając mocniej krawędź stołka na którym siedział. Norwegia westchnął.

- Te "laleczki", jak to nazwałeś, są magiczne. Każda z nich reprezentuje dany kraj, a wy je pomieszaliście- Lukas przejechał dłonią po twarzy, zrezygnowany.- Będę musiał teraz do nich zadzwonić, by dowiedzieć się co dokładnie się stało... trzeba to wszystko odkręcić...- Norweg znów westchnął, po czym wyszedł z pokoju w poszukiwaniu telefonu. W pomieszczeniu zostali tylko Sealand i Finlandia.

- Ja nie chciałem...- wyszeptał Peter, bliski płaczu. Nie wiedział, że to się tak skończy, nie chciał nikogo skrzywdzić. A co jeśli Lukas nie zdoła tego naprawić? Z każdą chwilą Peter coraz bardziej się zadręczał, a po policzkach zaczęły płynąć łzy. Tino spojrzał na niego smutno, po czym przytulił.

- Już, już, wszystko będzie dobrze, Peter- powiedział, delikatnie głaszcząc syna. Sealand znów zapłakał i mocno się wymyślił w jego ramię.- Jestem pewien, że wszystko będzie dobrze... Lukas to wszystko naprawi. Po prostu następnym razem pamiętaj, że nie wolno ruszać rzeczy, które nie wiesz do czego służą- powiedział uspokajająco Finlandia. Peter pokiwał gorliwie głową. A Lukas stał w drzwiach, z telefonem w ręce i patrzył na to wszystko z lekkim uśmiechem. Był pewien, że ten dzień wiele nacji zapamięta na długo. Ale nie był do końca pewien czy to źle...

Ten rozdział chyba lekko wymknął się spod kontroli, a zwłaszcza Islandia.... Hmmm... i nie czepiajcie się, że wstawiam to o takiej godzinie... spać nie mogę, znów... powiedziałbym, że powoli kończymy, ale...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro