Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Leyla:

Odsunęłam się od niego odwracając tyłem łzy spłynęły mi po policzku. Gdy usłyszałam skrzypienie drzwi zrozumiałam, że właśnie wychodzi.

- Nie nie kocham tego człowieka nawet go nie znam. Ale na to już nikt nic nie poradzi muszę za niego wyjść..

- Niczego nie musisz - wrócił się zostawiając drzwi otwarte - Rozumiesz! Do niczego nikt cię nie ma prawa zmusić..

Odwróciłam się do niego przodem i zamarłam za Liam'em stał mój ojciec. Już po oczach widziałam, że był jak rozjuszony byk. Stałam w miejscu nawet się nie ruszyłam czułam, że będzie awantura. Liam poszedł za moim wzrokiem o odwrócił się przodem do mojego ojca. Ja już widziałam w wyobraźni jak rzucili się na siebie.

- Tato... to.. nie tak jak myślisz - od razu zaczęłam się tłumaczyć.

- Widzę czego pan szuka w pracy mojej córki? Przyszedł jej pan mieszać w głowie ? Miłość obiecywać wy muzycy nie znacie się na miłości. Byle na każdej z trasie zaliczyć jakąś pannę.

- Tato... przestań Liam..

- Co będziesz go bronić ?

- On taki nie jest - Liam odwrócił się do mnie przodem starając się mnie uspokoić.

- Uspokój się i usiądź - mówi przysuną bliżej krzesło bym mogła na nie usiąść.

Odwrócił się do mojego ojca i podał mu rękę przedstawiając się. Jednak mój ojciec nawet nie raczył uścisnąć jego dłoni.

- Zważając na pana wiek nie będę się awanturował w miejscu pracy pana córki.

- Wynoś się - powiedział mój ojciec - A ty idziesz ze mną koniec bajki wracasz do żywych - mówił i podszedł do mnie szarpiąc mnie bym wstała.

Spojrzałam za zszokowanego Liam'a który nie ogarniał co właściwie się dzieje.

- Proszę jej nie szarpać to nie zabawka - mówi zaczynając się zdenerwować.

- DOŚĆ ! Spokój cisza - podniosłam głos minęłam ich oboje wychodząc z gabinetu.

Ruszyłam przed siebie nie zważając na to, że oboje mnie wołali. Zrobili mi wstyd oboje są winni jak można się tak zachowywać w szpitalu. I to jeszcze o takie głupoty. Co sobie pomyślą o mnie koleżanki i koledzy z pracy?.

Szłam powoli chodnikiem jak zawsze po krawężniku. Zatrzymało się obok mnie auto spojrzałam w jego stronę i za kierownicą ujrzałam Liam'a.

- Wskakuj zabiorę cię w spokojne miejsce.

- Jesteś tu zaledwie kilka godzin a przewróciłeś cały mój świat do góry nogami.

Wstałam do jego samochodu i zapięłam pasy.

- Po twoim odjęciu twój ojciec zabrał kluczyki z twojego auta i twoją kartę kredytową. Resztę wziąłem na twoją torebka i resztę rzeczy leżą z tyłu na fotelach.

- Rozumiem to nie pierwszy raz więc spodziewałam się tego.

- Nie rozumiem?

- Mój ojciec to specyficzny człowiek zabrał mi to jego samochód dostałam od nich na urodziny.
A kartę też dostałam od nich w prezencie więc tak jak mówiła to co jego.

- I co teraz ? Nie masz pieniędzy?

- Niee coś ty zawsze się zabezpieczałam w takie wypadki. Samochód mam swój schowałby a wypłata idzie na drugie konto. Więc swoją kartę mam więc nic złego się nie wydarzyło.

- Wiesz, że to jest nie normalne?

- Wiem ale to mój ojciec co mam z nim zrobić?

- Dziwi mnie fakt, że mówisz o tym tak spokojnie.

- Bo przestałam się tego bać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro