15
Leyla:
Po chwili usłyszałam pukanie i wejście do pokoju. Spojrzałam w nich stronę dostrzegłam idącego w moją stronę zmartwionego Liam'a.
- Jeśli chcesz wiedzieć co mi powiedział Niall to nie powiem.
- Wszystko wiem.
- Skąd ?
- Harry stał pod drzwiami a my na czatach.
- Serio?
- No - zaśmialiśmy się jednak szybko uśmiech zszedł z mojej twarzy.
- Liam my..
- Nie łam mi serca proszę cię tylko nie mów że nie możemy być razem - wstał z łóżka - Ja się wcale nim nie przejmuje i tak chcieliśmy rozwiązać paczkę więc w czym problem? - gorączkowo się tłumaczył.
Dziś dostrzegłam w jego oczach żal i strach bał się , że odejdę.
- Liam..
- Nie chce słyszeć sprzeciwów.
- Liam.. kocham cię - podeszłam do niego przytulając się.
- Nie odejdziesz prawda? - zapytał całując mnie w szyję.
- Nie jak narazie - zaśmiałam się.
- Nawet tak nie mów nie pozwolił bym ci - spojrzał mi w oczy.
Złożył na moich ustach wolny pocałunek którego oddalam niemalże od razu.
- Jesteś cudowną dziewczyną i co najważniejsze moją - odgarnął mi włosy za ucho.
- Cieszę się, że cię poznałam fakt nie przepraszałam za waszą muzyką nie słuchałam was po prostu. A piosenki kojarzyłam bo lecą co sobotę w naszym domu gdy siostra sprząta. Nie żałuje że poszłam na ten koncert że wszłam ci po koła. I że cię poznałam i pokochałam.
- Moja śpiąca królewna- znów złączył nasze usta w pocałunku.
Niepostrzeżenie wylądowałam na łóżku a Liam pochylił się nade mną. Znów wpijając się w moje usta pocałunki stawały się coraz gorliwsze. Oboje bardzo pragnęliśmy siebie na wzajem. Jednak wszystko prysło gdy usłyszeliśmy krzyki z korytarza. Odsunęliśmy się od siebie:
- Zaczekaj sprawdzę kto to i spróbuję spławić czekaj na mnie.
- Czekam w takim razie - odpowiedziałam uśmiechając się.
Jednak gdy długo nie wracał sama postanowiłam wyjść i zobaczyć co się dzieje. Zdziwiona dostrzegłam w salonie mojego ojca z walizka w ręku. Schowałam się za ścianą i słuchałam rozmowy.
- Zawołam córkę pewnie pan do niej przyszedł.
- Nie, nie wołaj jej chce porozmawiać z tobą.
- Że mną - zdziwił się - Proszę usiąść.
Ojciec usiadł na przeciwko Liam'a i rozejrzał się na co szybko schowałam się spowrotem zza rogiem.
- Proszę mówić co pana sprowadza do mnie.
- Powiem prosto z mostu tu jest milion bierz i zostaw moją córkę w spokoju.
Liam się zmieszał i zdenerwował widziałam to w jego zachowaniu. Wstał od razu i odwrócił się plecami do ojca.
- Proszę wyjść i zabrać ze sobą te pieniądze.
- Weź nie bądź głupi - namawiał go.
- Proszę pana córka nie jest na sprzedaż i żadne pieniądze mi jej nie zastąpią kocham ją tak trudno to zrozumieć?
- Chłopcze takiej sumy na oczy nie widziałeś.
- Na koncie mam 5 razy tyle człowieku ty nie rozumiesz co ja powiedziałem? - wkurzył się.
- Nie! Chcę moją posłuszną córkę spowrotem! Tęsknię za nią! - oburzył się ojciec.
Tego było już za wiele wyszłam za rogu i podeszłam do nich.
- Tato?
- Skarbie choć idziemy do domu.
- Ja jestem już w domu - mówiąc to złapałam zdenerwowanego Liam'a za rękę.
Spojrzał mi w oczy i zabrał walizkę.
- Nic tu po mnie w takim razie skoro uważasz tego człowieka i jego dobytek za swój dom. To ja już nie jestem potrzebny.
- Tato..
- Żegnam - powiedział i po chwili wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami wejściowymi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro