Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Kolacja

#Alex
Po godzinie zatrzymaliśmy się przy lesie. Byłam bardzo zdziwiona.

Czemu mnie zabrał do lasu?
Chce mnie zgwałcić, a potem zabić i żyć normalnie ze swoją żoną?

-Choć Alex. ~powiedział.

Wyszedł z swojego samochodu i odszedł go. Otworzył drzwi od mojej strony i podał mi swoją dłoń.
Wysiadłam nie chętnie.

-Al musze zawiązać ci oczy bandamką, bo tak to nie będzie niespodzianki dla ciebie. ~powiedział.

Wyjął z kieszeni wcześniej wspomniany materiał i go zawiązał na moich oczach.

Wzioł mnie na ręce nie spodziewanie. Bardzo głośno aż piskłam ze strachu.

Andy trzymał mnie w stylu panny młodej. Cały czas szedł i nie zatrzymywał się wogule.

-Ile jeszcze?~zapytałam się go.

-Jeszcze chwila. ~powiedział krótko.

Yhhh...

Po pięciu minutach chyba, wreszcie się zatrzymaliśmy. Poczułam jak mnie na czymś posadził. Odwiązał mi wreszcie moje oczy i się z uśmiechem zapytał.

-I jak podoba Ci się?

-Jest tu przepięknie...~powiedziałam.

Ja z Andy'm znajdujemy się w bardzo bardzo bardzo ładnej altance. Jest ona porośnięta chluszczem i małymi zapalonymi światełkami.

W altance jest po środku stół z białym obrusem, a na nim sztućce, kieliszki talerze, jedzenie i picie. A do tego są dwa białe krzesła. Wokół niej jest las. Zauważyłam, że są też tu dwa głośniki. Jednym słowem jest tu bardzo przepięknie i romantycznie.
Postarał się on jednym słowem. 

-Cieszę się, że ci się podoba. Jedzmy kochanie. ~powiedział, a ja tylko kiwłam głową na zgodę.

Jedzenie było bardzo pyszne.

-Alex może zagramy w 20 pytań, hm co ty na to?

-Okey. ~powiedziałam krótko.

PYTANIA NA PRZEMIAN SĄ:

-Ile masz lat?

-18 , a ty?

-26 , twój ulubiony kolor?

-Czarny i bordowy. Masz rodzeństwo?

-Tak młodszą siostrę adoptowaną, ale ją traktuje jak by była moją rodziną. A ty?

-Nie mam, jestem jedynaczką choć bardzo mocno bym chciała...

Nagle zadzwonił telefon Andy'ego. Odebrał na tych miast przepraszając.

-Halo mama ... Co się stało? ... CO?! Już jadę do szpitala. ... ~i się rozłączył.

Schował swój telefon do kieszeni swoich spodni. Podszedł do mnie z bardzo smutnym wzrokiem.

-Co się stało Andy?~ zapytałam się go.

-Moja siostra miała wypadek samochodowy i trafiła do szpitala.~powiedział.

-Bardzo mi przykro, pojadę z tobą do szpitala.~powiedziałam współczującym głosem.

-Nie trzeba. Przepraszam za to, że nam się wyszła randka. Odwioze  ciebie do twojego domu i pojadę do szpitala.~powiedział.

-Mogę z tobą jechać, aby ciebie wesprzeć w trudnej sytuacji. ~powiedziałam.

-No dobrze skarbie, to chodzimy już z tąd. ~powiedział i załapał mnie za lewą dłoń.

Oboje poszliśmy do auta Andy'ego i wsiedliśmy do środka auta. Zapieliśmy pasy bezpieczeństwa i ruszyliśmy z tąd w zupełnej ciszy.

Cała droga zajęła nam z dwie godziny w całkowitej ciszy.

Andy szybko zaparkował swój samochód i wyszedł z niego. Obrzedł wokół swojego auta i otworzył drzwi z mojej strony. Podał mi swoją dłoń i wyszłam z samochodu. Zablokował go i schował kluczyki od samochodu do kieszeni swoich spodni. Poszliśmy do szpitala trzymając się za ręce.

Podeszliśmy szybko do recepcji i Andy się zapytał kobiety za ladą.

-Przepraszam, w której sali jest Alice Biersack? ~zapytał się jej.

-A pan kim jest dla niej? ~odpowiedziała pytaniem na pytanie.

-Jestem jej starszym bratem.~odpowiedział.

-Dobrze, sala numer 116 drugie piętro.~powiedziała. 

Podziękowaliśmy za informacje i szybko poszliśmy do windy.
Jechaliśmy nie całe dwie minuty. Kiedy już byliśmy na odpowiednim piętrze to wyszliśmy z windy i poszliśmy szukać sali. Zajęło to nam trzy minuty. Przed salą stało dwoje ludzi, jedna kobieta i jeden mężczyzna. Byli bardzo przerażeni i bardzo mocno płakali.

Nie dziwię się im, tylko za to im bardzo bardzo bardzo mocno współczuję.

-Mamo, tato! Co się dzieje z Alice? ~zapytał się Andrew.

-Boże Andy!Alice miała wypadek samochodowy. Wracała do domu. Wpadła w poślizg i uderzyła autem prosto w drzewo...~powiedziała zapłakana mama Andy'ego i Alice.

-Kurwa!~powiedział załamany.

-Bardzo państwu współczuję, wiem, że to są tylko słowa...~powiedziałam współczującym głosem.

-Kim jesteś? ~zapytał mnie mężczyzna.

-Jestem Alex Mores, przyjaciółka Andy'ego. ~powiedziałam.

-Miło nam, jak jestem Amy Biersack a to mój mąż Christian Biersack. Jesteśmy rodzicami Andy'ego i Alice. ~powiedziała starsza kobieta.

-Mi też miło państwa poznać.~powiedziałam.

Andy usiadł na krześle i oparł łokcie na swoich kolanach i mocno przetarł twarz dłońmi. Usiadłam obok niego i delikatnie go przytuliłam.

-Nie martw się, będzie dobrze. Wierzę, że twoja siostra jest bardzo silna i się nie podda. Będzie walczyć o życie dla ciebie i twoich rodziców. Ponieważ z pewnością bardzo bardzo bardzo mocno was kocha. Z całych sił postaram się wam pomóc jak tylko będę potrafiła. ~powiedziałam.

Andy i jego rodzice byli w szoku, po tym co przed chwilą powiedziałam.

Po chwili do nas przyszedł lekarz, który zajmuje się Alice.

-Dobry wieczór proszę państwa. ~przywitał się z nami.

-Doktorze z naszą córką? ~zapytała Amy.

-Mam złe wieści. ~powiedział.

-Co?! Jakie są to złe wieści?~zapytał się Christian.

-Będzie potrzeba tranfuzja krwi, bo jej bardzo dużo straciła. Będzie potrzebny dawca krwi. Kto z państwa jest chętny pomóc?~powiedział i zapytał się nas lekarz poważnym głosem.

-Ja jestem chętna pomóc.~powiedziałam wstając z miejsca.

-I ja tak samo chce bardzo pomóc mojej adoptowanej siostrze. ~powiedział Andy i też wstał.

-Dobrze, to zapraszam za mną. Najpierw zrobimy badania na zgodność krwi, a potem pobierzemy krew od którego z was. ~powiedział.

Oboje poszliśmy za lekarzem do    zabiegówiki. Tam nam pobrano próbki krwi. Musieliśmy poczekać z dwadzieścia minut na wyniki.

~~~DWADZIEŚCIA MINUT PÓŹNIEJ~~~

Wreszcie przyszedł lekarz z wynikami.

-Doktorze i co z naszymi wynikami?~zapytał się Andy.

-Nie ma żadnego problemu, bo macie tą samą grupę krwi.~powiedział spokojnie.

-Co? Mamy taką samą grupę krwi? ~pytał zdziwiony Andy.

-Tak, macie oboje grupę krwi ARh+. ~odpowiedział lekarz.~ To co, pani będzie pierwsza? ~zapytał.

-Mogę być pierwsza. ~odpowiedziałam.

Usiadłam na specjalnym fotelu i wystawiłam swoją prawą rękę.

Andy usiadł obok mnie na stołku i się mi cały czas przyglądał.

Lekarz mi odkaził w jego wybranym miejsce na mojej prawej ręce.

Wbił mi w nią weflon i podłączył do specjalnego woreczka do której spływa moja krew.

Po godzinie, cały specjalny woreczek był wypełniony moją krwią.

Lekarz wyjął delikatnie weflon z mojej żyły. Oczyścił to miejsce kucia, przyłożył małą gazę i przykleił na to plaster.

Ostrożnie zeszłam z fotela i usiadłam obok, na wcześniejszym miejscu Andy'ego, a on za to usiadł na moim miejscu.

Lekarz zrobił to samo jemu, co mi.

Oboje rozmawialiśmy na wszystkie tematy jakie wpadały nam do głowy. Przez co się bardziej poznaliśmy.

Po kolejnej godzinie i jego woreczek był już pełny z jego krwią.

Po chwili wyszliśmy i razem skierowaliśmy się do jego rodziców.

Siedzieli oboje na plastikowych krzesełkach w korytarzu przed salą, w której jest Alice.

-I jak? ~zapytali razem.

-Wszystko jest dobrze mamo. Pojadę zawieść Alex do jej domu, bo jest już dwudziesta trzecia.~powiedział Andy.

Chciałam zrobić krok do przodu, kiedy bardzo mi się zakręciło w głowie. Przed moimi oczami pojawiły się czarne mroczki. Poczułam jak już lecę do tyłu. Obawiałam się bardzo dużego bólu po upadku na podłogę.

Nagle Amy, Christian i Andy zobaczyli co się ze mną dzieje. Byli bardzo przerażeni.

-Alex! Nie zamykaj oczu księżniczko. Proszę! ~powiedział przerażony Andy.

-Pomocy!!!~krzykła Amy do jednego z lekarzy.

Bardzo szybko przybiegli tutaj do mnie i zaczeli mnie brać w jakimś kierunku.

Nagle nastała ciemność, nie słyszałam żadnego głosu, nie widziałam kompletnie nic.

Była sama pustka.

**********************************
1192 SŁÓW!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro