1.
Yuri
Leżałem przodem do okna, które znajdowało się około dwa metry od łóżka. Oczywiście nie tylko tak sobie leżałem, ale także rozmyślałem, o nadchodzących urodzinach bliźniaków, na których zjawią się moi rodzice wraz z siostrą, jak i wszyscy nasi znajomi i przyjaciele z łyżwiarskiego świata, nawet ten idiota jak i miłośnik chomików się zjawi, czyli mój najlepszy przyjaciel Phichit, a co mi ostatnio wspominał, jest teraz we Francji na jakimś turnieju. I prosta z Paryża będzie leciał do nas, do Rosji...
Moje myśli mnie ogłuszały, do puki nie usłyszałem otwierania drzwi. Momentalnie spojrzałem w ich stronę. Do pokoju wszedł mój mąż, z tacą, na której znajdowało się śniadanie.
-Dzień dobry kochanie, nie śpisz już?- spytał, kładąc tacę obok mnie na łóżku.
-Dzień dobry, nie, nie śpię, a raczej nie mogę, bo wciąż myślę, a lepszym określeniem będzie to że się zamartwiam, przyjazdem rodziców urodzininami dzieciaków i jeszcze...- przerwał moją wypowiedź, krótkim lecz namiętnym pocałunkiem. (Robił tak, kiedy zaczynałem się martwię, i nie mogłem przestać o tym mówić.)
-Yuri, nie masz o co się martwić, wszystko jest już prawie gotowe, rodzice wraz z Mari, przylatują za dwa dni i zostaną u nas na tydzień, pokoje są już przygotowane, w hotelu jest zrobiona rezerwacja dla naszych przyjaciół, którzy przybędą dzień po rodzicach, a za cztery dni, licząc dokładnie od dzisiaj, odbędzie się huczna impreza urodzinowa naszych pociech. I powiedz mi, czym ty się skarbie moje najdroższe martwisz, co?- skończył swoją wypowiedź i spojrzał na mnie wymownie, pewnie czekając na moją odpowiedź.
-No właśnie, nie wiem. Może tym, że rodzice źle odczują podróż do nas, albo że Phichit nie dotrze na czas, jest też taka możliwość, że Chris pomyśli samoloty i gdzieś na jakieś zadupie go ześle. Wszystko jest możliwe.- skończyłem się użalać i przytuliłem do Victora, żeby chociaż trochę się uspokoić.
-A ty jak zwykle martwisz się o jakieś głupoty, które powstały w tej pięknej główce...No chociaż z Chris'em jest wszystko możliwe, nawet to że pomyli samoloty.- mówiąc ostanie zdanie, nie mógł powstrzymać się od śmiechu, co okazało się być zaraźliwe w naszym przypadku, bo sam zacząłem się z tego nabijać.- Ale powiedź sam Yuri, czy w zeszłym roku, coś takiego się zdarzyło, albo dwa lata temu?
-No nie, nic takiego, nie miało miejsca.- przyznałem mu racje, bo odkąd sięgam pamięcią, to zawsze dużo dramatyzowałem, właśnie przed takimi ważnymi uroczystościami jak urodziny moich dzieci.
-No widzisz, to czemu akurat teraz ma tak być? Zobaczysz wszystko będzie dobrze, jak zawsze...A teraz proszę przestać się martwić, bo zmarszczek dostajesz, o tu na czole.- położył palec wskazujący na moje czoło, uśmiechając się przy tym żartobliwie. Oczywiście przy okazji, wystawiając moją cierpliwość na próbę, bo tymi zmarszczkami, to mnie wkurzył.
-Czy ty...chcesz mi powiedzieć...że wyglądam staro?...-zapytałem, akceptując to pytanie, tak żeby brzmiało groźnie, ale chyba mi coś nie wyszło, bo Victor jak tylko usłyszał to pytanie, to o mało, nie posikał się ze śmiechu.
-Ależ skąd kochanie, nic z tych rzeczy, ty zawsze będziesz piękny, nawet ze zmarszczkami.- śmiechu nie było końca, przy tej wypowiedzi, a ja już wiedziałem, jak się zemścić.
-Ah tak...- odczepiłem się od niego i teraz, siedząc z nim twarzą w twarz, kontynuowałem swoją wypowiedź.-Jak jesteś taki dowcipny, to przez miesiąc na ręcznym też dasz radę, co nie kochanie?.- i z takim akcentem skończyłem swoją wypowiedź, zagryzając ją kanapką, zrobioną przez mojego męża.
- Ale jak to przez miesiąc?!- zapytał płaczliwym głosem, myśląc że zmiękne i skórce mu celibat, ale nic z tych rzeczy.
-Tak to, a teraz idź obudzić dzieci, i zrób im śniadanie do szkoły, bo jest już prawie ósma, a przypominam ci, że mają dzisiaj na dziewiątą do szkoły, a chyba nie chcemy, żeby się spóźniły, prawda?
-Prawda, już idę.- odparł wstając z łóżka, kierując się do drzwi, zerkając jeszcze na mnie z nadzieją, że zmienię zdanie, ale nie ma lekko, mógł się ze mnie nie nabijać, to by teraz nie było kary, no cóż życie.
Kiedy już całkowicie wyszedł z pokoju, to ja w spokoju mogłem dokończyć swoje śniadanko, które przygotował mi Victor.
Witam wszystkich serdecznie, w pierwszym rozdziale,mam nadzieję że się podobało.
Piszcie w komentarzach, co o tym myślicie.
Życzę wszystkim dobrej nocy.😁🤩
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro