Rozdział 8
Dwa dni później
Victor
Za 2 godziny mamy samolot do Petersburga, tylko jeszcze sprawdzimy czy wszystko mamy i możemy ruszać. Yuri jeszcze nie wie że nie jedziemy tam tylko na miesiąc.
Po minie mojego skarba nie dało się nie zauważyć podekscytowania,przez co musiałem zapytać:
- Skarbie co ty taki podekscytowany?-zapytałem ciekawy jego odpowiedzi.
- Bo wiesz...zawsze chciałem zobaczyć kraj w którym wychował się mój ukochany.-poinformował, z uśmiechem na twarzy.
- Oj coś czuje że to będzie długi miesiąc(I całe życie, nie licząc świat i wakacji-pomyślałem)-powiedziałem żartując sobie.
- No wiesz ty co.-Wymruczał udając fochniętego.
Zasmiałem się jak zobaczyłem reakcje męża, po czym objąłem go w pasie i pocałowałem W czółko. Nastepnie zerknąłem na zegarek, po czym powiedziałem Yuriemu że powinniśmy już lepiej się zbierać.
Yuri
Po godzinie byliśmy na lotnisku, do wylotu zostało nam z jakieś 35 minut, więc postanowiliśmy że pójdziemy jeszcze ma kawę. Tak po 5 minutowej ciszy Victor spytał:
- Yuriś!...co najbardziej chciałbyś zwiedzić.-powiedział z jedno-
znacznym uśmiechem.
- Sypialnie.-wymruczałem popijając gorący napój
- Ty bestio mała, tak chcesz się bawić.-powiedział podnosząc się z krzesła, po czym pocałował mnie namiętnie w usta. Gdy chciałem się już odezwać usłyszeliśmy z głośników " lot R-531 za 20 minut wylatuje". Po tych słowach Victor spojrzał się na bilet mówiąc:
- Oo! To nasz lot, chodźmy już lepiej.-powiedział z uśmiechem od ucha do ucha.
- Dobrze.-odpowiedziałem odwajemniając uśmiech.
Po wyjściu z kawiarni która znajdowała się na lotnisku, skierowaliśmy się do bramek. Po przebytej kontroli poszliśmy zająć nasze miejsca. Z jakieś dobre 15 minut później samolot wzbił się w powietrze.
Rozmawialiśmy już przez dobrą godzinę, cały czas trzymając się za ręce. Szybko mijały kolejne godziny aż zorientowałem się że za 4 i pół godziny będziemy na miejscu, Więc pomyśleliśmy że się troche przeszliśmy. Oparłem głowę o ramię Victora, po czym od razu zasnołem, co Vitya tak samo zrobił.
Spiąć cały czas oparty o ramię Victora, słyszałem jak ktoś mnie woła zarazem głaskając po policzku. Gdy otworzyłem oczy zauważyłem uśmiechniętego męża który po chwili pocałować mnie W czoło, mówiąc później:
- Skarbie lądujemy za 10 minut.-wyszeptał mi do ucha. Na co ja tylko pokiwałem głową.Była 20:33
Po wyladowaniu, wyjściu z samolotu i zabraniu bagaży oraz wyjsciu z lotniska od razu wsiedliśmy do taksówki stojącej przed wejściem. Wsiedliśmy do niej a Victor powiedział coś do kierowcy w swoim ojczystym języku. Po 20-25 minutach byliśmy na miejscu, W pięknym apartamencie, zdejmując buty w korytarzu a walizki zostawiając w przedpokoju. Staliśmy w salonie cały czas trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy, po czym Victor się odezwał:
- To jednak będzie nie zapomniany miesiąc.-powiedział całując mnie usta. I tak skończyła się nasza dzisiejsza podróż.
Od autorki:
Część wszystkim ten rozdział jest trochę krótszy od pozostały i może nawet nudniejszy. Piszcie co uważacie na temat tego rozdziału pozdrawiam
agni692 💋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro