Rozdział 7
Yuri
Piękny poranek, no byłby piękniejszy gdyby nie ból bioder po zeszłej nocy. Oczywiście wczoraj Z tego wszystkiego Victor jak i ja zapomnieliśmy użyć lubrykantu albo chociaż wazeliny. Tak jeszcze przez chwilę rozmyślałem nad tym wszystkim, aż zauważyłem że mojego męża nie ma w sypialni. Na początku chciałem iść zobaczyć gdzie jest, Ale dzisiaj na krok się nigdzie nie ruszę, w większości przez ten okropny ból.
Po chwili Odwróciłem się lekko na drugi bok próbując jeszcze zasnąć. Co mi się nie udało bo do sypialni wszedł Victor ze śniadaniem mówiąc:
- Dzień dobry Panie Yuri Nikiforov, oto pańskie śniadanie.-powiedział udając francuski akcent.
- Dzień Dobry kochanie.-wymruczałem jeszcze śpiący.-A to z jakiej okazji.-zapytałem już bardziej przytomny.
- Musi być okazja żaby mąż przyniósł mężowi śniadanie do łóżka.-wymamrotał z pod nosa.
- No nie, Ale mówią że jak małżonek ma coś za uszami to jest taki malutki.-powiedziałem drocząc się z Victorem oraz śmiejąc się z tego w duchu.
- Wierz ty co, jesteśmy dopiero od wczoraj małżeństwem, a ty mi już zarzucasz ze coś przezkrobałem.-powiedział oburzony moimi słowami. Spojrzałem się na niego i głośno zacząłem się śmiać, a on ze mną. Lecz po chwili poczułem straszny ból w podbrzuszu na się skrzywiłem.
- Yuri...bardzo boli.-zapytał troskliwie Victor.
- Nie, Nie długo przejdzie.-powiedziałem uśmiechając się do niego.
- Przepraszam, z tego wszystkiego zapomniałem żeby chociaż wazeliny użyć, już o lubrykancie nie wspomnę.-znowu wymamrotał opuszczając głowę na dół
- Nic się nie stało...też nie pomyślałem o niczym takim, ale to nawet i lepiej. Nie zaprzątałem sobie tym głowy, bo myślałem w tym czasie tylko o tobie, o tym że jesteś ze mną i już zawsze będziesz. Ja się z tego cieszę.-po tym co powiedziałem to tylko spojrzałem Victorowi prosto w oczy, widząc w nich łzy.
- Lepiej bym tego nie ujął.-powiedział że łzami lecącymi mu po policzkach.- A bym zapomniał, mam dla Ciebie taka mała małą niespodziankę mam nadzieję że ci się spodoba.-sięgnął do szafki nocnej i wyjął białą kopertę.
- Co to?-zapytałem zdziwiony co to za niespodzianka.
- Otwórz a się przekonasz.-posłuchałem go i otworzyłem kopertę, a w niej były 2 bilety do Petersburga na miesiąc. Po prostu zaniemówiłem.
- Mówiłeś że zawsze chciałeś tam jechać, więc tam spędzimy miesiąc miodowy jak oczywiście chcesz.-spytał
- Ty się że pytasz czy chce oczywiście ze tak.-od razu rzucając mu się na szyję i tak samo jak przedtem krzywiąc się z bólu, ponieważ zbyt gwałtownie się ruszyłem.
- Powoli Yuri, bo będzie gorzej bolał.-zaśmiał się Vitya.
- No dobra, ale mam jedno pytanie, gdzie my się zatrzymany na cały miesiąc.-zapytałem niepewnie.
- Kochanie przypadkiem nie zapomniałeś że Petersburg to moje rodzinne miasto i mieszkałem tam prawie przez całe moje życie, nie licząc wyjazdów na zawody.-powiedział rozradowany Victor.-Więc zatrzymany się tam w naszym mieszkaniu.
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko się usmiechnołem przytulając do mojego ukochanego męża.
- A żebym nie zapomniał wylatujem za 2 dni o 12:00.-dodał śmiejąc się cicho, po czym ja też zacząłem się z tego śmiać.
Jestem bardzo szczęśliwy, mam wszystko czego mógłbym tylko sobie wymarzyć.
Od autorki:
Hejka wszystkim, to już 7 rozdział piszcie jak wam się podoba.
Mam już plany na przyszłe rozdziały, udzielając rombka tajemnicy myślę nad jakimś wnukiem dla państwa Katsugich.
Pozdrawiam gorąco, miłego czytania życzę.
agni692 😘😄
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro