Rozdział 24
Victor
Robię właśnie śniadanie dla mojego prosiaczka, bo wczoraj po powrocie do domu był już tak zmęczony, że poszedł tylko wziąść prysznic, a następnie do łóżka spać, więc jak się obudzi to będzie głodny na pewno.
Teraz gotowe już jedzenie składające się z tostów, soku pomarańczowego i jajecznicy ze szczypiorkiem oraz pomidorem, przełożyłam na tacę, a do tego wszystkiego z boku dodałem małą czerwoną różę. Właśnie z takim wyposażeniem udałem się w stronę sypialni, żeby zrobić mojej śpiączkę królewnie niespodziankę. Otworzyłem drzwi łokciem i po cichu wszedłem do środka nastepnie przymykając je nogą. Odłożyłem tacę na stolik nocny, po czyn usiadłem na łóżku, pochylając się nad Yurim żeby obudzić go pocałunkiem jak w bajkach.
Gdy złączyłem moje usta, z tymi które należały do Yuriego, usłyszałem ciche mruczenie, na pewno należące do niego, więc to był znak że moje słonko się budzi, więc postanowiłem się odkleić od tych słodkich malinowych usteczek, żeby następnie spojrzeć w te piękne oczy, które tak kocham.
-Dzień dobry, kochanie.-przywitałem się, z szerokim uśmiechem na ustach.
-Heejjjj...-również się przywitał odwzajemniając mój uśmiech.
-Głodny, bo zrobiłem śniadaniem.-spytałem chociaż odpowiedz była chyba oczywista.
-Głodny, to mało powiedziane.-zaśmiał się cicho, a ja podałem mu tacę z jedzeniem.
-Proszę bardzo kochanie, smacznego.
-A ty nie jesz?-zapytał kiedy zauważył jedną porcję.
-Nie jestem głodny, a do tego jadłem wczoraj kolację, jak ty już smacznie spałeś, więc nie mam ochoty teraz na jedzenie.-odparłem, cały czas patrząc się na mojego skarba, który zaczął jeść jajecznicę.
-A chociaż kuchnia cała, po tych kuchennych rewolucjach.-znowu się zaśmiał.
-A czemu miałoby się coś z nią stać, to że nie umiem gotować, to nie znaczy że śniadania dla mojego męża nie potrafię zrobić, czy uważasz w tej kwestii inaczej?-zapytałem, zakładając ręce na piersi i udając fochnięte dziecko, kiedy czegoś nie dostanie.
-Ależ skąd, tak tylko pytam, bo raz ci się już zdażyło podpalić ścierkę, chociaż nadal nie wiem jak to zrobiłeś.-znowu się ze mnie zaśmiał, to przecież nie była moja wina, ona sama zaczęła się palić.
-Że ty to nadal pamiętasz, wtedy nawet nie byliśmy jeszcze razem, a ty teraz mi to wypominasz, do tego ta ścierka sama zaczęła się palić, ja nic złego nie zrobiłem.-musiałem się bronić, nie podam się bez walki.
-Już nic nie mówię, przepraszam.-ucałował mnie w czoło na przeprosiny, i wrócił do jedzenia śniadania.
Bo musi mieć dziś dużo siły, bo chce pochodzić po sklepach, żeby pokupywać jakieś rzeczy dla dzieciaków, ale najpierw spytam czy w ogóle chce jechać.
-Yuri, jak zjesz śniadanie, to chciałbyś pojechać ze mną do paru sklepów, chciałbym pokupywać już coś dla naszych pociech, bo im szybciej zrobimy im te pokoiki, tym szybciej one będą z nami. I wtedy też szybciej pojedziemy odwiedzić rodziców.-uśmiechnąłem się delikatnie widać jego minę kiedy mówię "naszych" pociechach.
-Oczywiście, że tak.-po odpowiedzi na moje pytanie zaczął jeść szybciej niż zawsze, na co się zaśmiałem, widać bardzo mu się spodobał pomysł z zakupami i nie chce marnować czasu.
Witam wszystkich
Udało mi się napisać nowy rozdział, ale go niesprawdziłam, więc za wszelkie błędy przepraszam, życzę miłego czytania ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro