„Tylko My [Reprise]"
~Emo Boi's POV
- Z Evanem Hansenem?! - uniosłem brwi, patrząc na siostrę.
Przeczesywała włosy ogromną szczotką, której jeszcze jako dziecko strasznie jej zazdrościłem.
- Tak, z Evanem Hansenem - pokiwała głową. - Z bratem twojej dziewczyny.
- Jak do tego doszło?! Ten chłopak nie miałby na tyle odwagi, by zaprosić cię na randkę! - spojrzałem na nią jak na wariatkę.
- Dał radę z małą pomocà. Zanim Jared wyjechał, powiedział mi, że Evan zawsze coś do mnie czuł, więc sama do niego podeszłam. Zaczęliśmy rozmawiać i... jakoś tak wyszło, że umówiliśmy się do kawiarni.
- Do... kawiarni... - prychnąłem dość zażenowany. - Serio?
- Dziś jest tam koncert na żywo, więc pomyślałam: „czemu nie?". Napewno będzie fajnie. Kto wie, może staniemy się ikoną zajebistego rodzeństwa? Ty z siostrą mojego chłopaka. Ja z bratem twojej dziewczyny - wyszczerzyła się do mnie, a ja jedynie przewróciłem oczami.
- Sam nie wiem, czy Evan ci się spodoba. Jego nieśmiałość-
- Jego nieśmiałość jest urocza - ucięła mi w pół zdania. - Poza tym, wydaje mi się, że za jego nieśmiałością kryje się coś więcej. Wiesz, może nawet fobia społeczna?
- Zapytaj go o to, napewno z chęcią ci o tym opowie.
Tym razem to ona prychnęła. - Dzięki.
Odłożyła szczotkę i przejrzała się w lustrze.
- Jak wyglądam? - zapytała, prezentując mi swoją kreację.
Miała na sobie białą koszulkę, typowe, jasne jeansy i narzucony sweterek barwą najbliższy do beżu. Choć co ja tam wiem o kolorach.
- Świetnie - pokiwałem głową, a ona uśmiechnęła się, całując mnie w policzek.
- Hej... - zagapiła się na coś za mną, a ja momentalnie się odwróciłem. - Czy to nie jest bluza Leny?
Wskazała palcem na szarą, zwiniętą, puchową kulkę w kącie pokoju.
- Tak... Chyba tak - przytaknąłem, przełykając ślinę. „Nie zadawaj pytań, nie zadawaj pytań, nie zadawaj-"
- Co tu się musiało dziać..? - uniosła brwi. - Tak zdzierałeś z niej ubrania, że nawet-
- Zoe! - zakryłem uszy dłońmi. - Nie słucham cię!
- Ale no Connor, teraz to ja nie wiem, czy powinnam pozwolić ci spotkać się z Leną w tym domu - pokręciła głową z wrednym uśmieszkiem.
- Lalalalala!
- Ale lepiej, żebym wyciągnęła mamę. Raczej nie chce słyszeć dziewczyny, którą uważa za ideał, krzyczącej imię jej syna w pozycjach jednoznacznych-
- LALALALA!
- Dobra, już idę! - krzyknęła, a ja odsłoniłem uszy. - Connor zaliczył - mruknęła, po czym wybiegła z pokoju.
- Jak cię dorwę to stracisz obie gałki oczne!
~Lena's POV
- No to zgaduj - Alana uśmiechnęła się do mnie szeroko.
- Dobra... Dziewczyna?
- Tak.
- Zoe Murphy?!
- Co?! Nie! - Alana pokręciła głową, czerwieniąc się. - Oczywiście, że nie.
Przygryzłam wargę. - Hmmm... Brooke?
- Chodzi z Jeremy'm.
- Chloe?
- Chodzi z Jake'iem.
- Madeline?
- Zajęta.
- Christine?
- Wolna, ale nie.
- Katherine?
- Jack.
- Eliza?
- Alexander.
- Angelica?
- Thomas.
- Nie wiem! - uniosłam ręce w geście kapitulacji. - Nie mam pojęcia!
- Boże, jesteś naprawdę aż tak zamknięta w sobie, że nie znasz połowy osób w szkole? - Alana prychnęła. - Pamiętasz plastikówy?
- Kto nie pamięta Reginy George... - westchnęłam, przypominając sobie dzień, kiedy to zostałam przez nią wepchnięta do śmietnika.
- No. One odeszły, ale od kilku miesięcy w szkole rządzi nowa elita. Heather, Heather i Heather - wytłumaczyła.
- Okej, a jaki ma to związek z twoją randką? - spytałam, przewracając oczami. Doskonale wiedziałam o Heatherkach.
- Jedna z nich wyleciała z drużyny. Heather McNamara.
- To dlatego chodzi teraz w jeansach i żółtym sweterku? - uniosłam brwi. - I zmieniła fryzurę, chyba ścięła włosy, prawda?
- Nie ścięła, tylko zaczęła spinać w kucyka - Alana poprawiła torbę, zwisającą z jej ramienia. - Wracając, on wyleciała z grupy, bo okazała się zbyt nieśmiała i delikatna. Naprawdę taka jest. Widziałam ją w parku, płakała, więc chciałam jej pomóc. Potem wzięłam ją na zakupy, by zmieniła swój styl „kopiuj wklej Heather Chandler" na „jestem sobą, Heather McNamara".
- No? - skrzyżowałam ramiona na piersi.
- No i zaprzyjaźniłyśmy się trochę. Pokazałam jej twój styl i bardzo jej się spodobał. Za duże swetry i obcisłe spodnie definitywnie jej pasują. No i załatwiła sobie wygodniejsze buty na koturnie.
- Brzmi super - przyznałam.
- Wiem - kiwnęła głową z dumą. - I wiesz, co jeszcze wiem?
- Co?
- Że właśnie z nią się dzisiaj spotykam. Za niedługo powinna tu być, miała po mnie przyjść - uśmiech Alany odrobinę się poszerzył.
- Ojeju! Ty i Heather? - zdziwiłam się. - A co z Zoe?
- Co ty masz z tą Zoe? - jęknęła niezadowolona.
- Bo przecież... lubisz ją, co nie? - uniosłam brwi.
- Nie podoba mi się w TAKI sposób, skończmy ten temat - westchnęła.
- Dobra, dobra - przytaknęłam i podniosłam się z fotela. - Zbieraj się, bo zaraz przyjdzie twoja panna młoda.
Długo nie musiałyśmy czekać. Po krótkiej chwili w drzwiach mojego domu stała już smukła dziewczyna o długich blond lokach spiętych w kucyka, ubrana w żółtą, luźną sukienkę przewiązaną czarnym paskiem w pasie i na wysokich czarnych koturnach. Miała bardzo delikatny, dziewczęcy makijaż. Wyglądała naprawdę zjawiskowa, a co najważniejsze — w ogóle nie jak plastikowa Heather McNamara, którą znali wszyscy.
Alana wyskoczyła zza mnie i uśmiechnęła się. - Cześć!
- Cześć - Heather odwzajemniła uśmiech. Następnie spojrzała na mnie i wystawiła w moim kierunku dłoń. - Heather McNamara.
- Lena Hansen - uścisnęłam jej dłoń i spojrzałam na Alanę. - Lećcie już, nie zatrzymuję was. Miłego wieczoru!
Moja przyjaciółka i jej nowa dziewczyna uśmiechnęły się do siebie i odeszły do samochodu Alany. Po chwili odjechały.
Rozejrzałam się po domu. Evan? Evan zniknął gdzieś, mówiąc mi jedynie, że wróci późno. Mama? Mama miała nockę, co oznaczało, że powrotu mogłam się spodziewać dopiero grubo po czwartej nad ranem. Chata wolna.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam odpowiedni numer.
#Ja:
Hej. U mnie czy u ciebie?
#Emo Boi <3:
U mnie są rodzice.
#Ja:
U mnie jest pusto.
#Emo Boi <3:
Będę za pięć minut.
Zaśmiałam się i odłożyłam telefon, biegnąc do łazienki, by wziąć szybki prysznic i poprawić włosy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro