„Siedem nieodebranych połączeń"
Wyszłam ze szkoły i włączyłam telefon, by po drodze posłuchać kilku piosenek. Standardowo, miałam ochotę na Toma Odella i jego kultowy przebój „Another Love". Czasami czułam tą piosenkę nie tylko w głowie, ale także w sercu i do tamtej pory nie rozumiałam, dlaczego tak było.
Jak zwykle wyciszony dzwonek, słuchawki i tryb samolotowy. Włączyłam muzykę z biblioteki offline i wybrałam odpowiednią piosenkę.
Momentalnie moje kroki wyrównały się z rytmem, a ja poczułam dreszcze na plecach. Czas zrozumieć.
I wanna take you somewhere so you know I care
But it's so cold and I don't know where
I brought you daffodils in a pretty string
But they won't flower like they did last spring
Poczułam dziwne zimno, które jednak zignorowałam, wsłuchując się w dalsze słowa.
And I wanna kiss you, make you feel alright
I'm just so tired to share my nights
I wanna cry and I wanna love
But all my tears have been used up
Westchnęłam cicho. Powoli zaczynałam rozumieć, dlaczego te słowa zawsze tak do mnie docierały. Spuściłam wzrok i wzięłam głęboki wdech. Mój oddech wydawał się zbyt słaby, bym mogła to zrobić. Moje dłonie lekko się trzęsły.
On another love, another love
All my tears have been used up
On another love, another love
All my tears have been used up
On another love, another love
All my tears have been used up
Spojrzałam przed siebie, czując na twarzy podmuch wiatru. Nie chciałam go czuć. Zarzuciłam kaptur na głowę i ponownie spuściłam wzrok. W domu miałam zamiar schować się pod kołdrą lub po prostu uciec na noc do parku, wdrapać się na drzewo i tam spędzić noc na słuchaniu muzyki i płaczu. I sama nawet nie wiedziałam, dlaczego tak się czułam. Dlaczego w ogóle chciałam płakać?
And if somebody hurts you, I wanna fight
But my hands been broken, one too many times
So I'll use my voice, I'll be so fucking rude
Words they always win, but I know I'll lose
Wsunęłam dłonie do kieszeni i starałam się ignorować dziwne rosnące uczucie w mojej klatce piersiowej, a później nawet w podbrzuszu. Zaczynałam porównywać swoją sytuację do durnej piosenki i doprowadzało mnie to do takiego stanu?! Byłam na siebie wściekła. Co pomyślałby o mnie Evan? A co pomyślałby Connor..? Pewnie nigdy więcej nie odezwałby się do mnie...
And I'd sing a song, that'd be just ours
But I sang 'em all to another heart
And I wanna cry I wanna learn to love
But all my tears have been used up
To prawda, chciałam płakać. Bardzo chciałam po prostu wybuchnąć płaczem i zamknąć się w sobie. Zawsze pomagało, więc teraz zapewne byłoby tak samo...
I tak, to prawda, chciałam kochać. Naprawdę chciałam nauczyć się kochać po tym, co się ze mną stało. Chciałam nauczyć się szczerze kochać po tym, jak zostałam potraktowana. Po tym, jak mocno zostałam zraniona.
A co jeśli już pokochałam? Nie. Napewno nie. To było niemożliwe. Wciąż nie pozbierałam się po nagłym rozstaniu z Jaredem. Obiecałam skończyć ze związkami, z uczuciami. Ale Connor naprawdę stawał się mi bliższy... Nie! Masz mu pomóc, a nie starać się go uwieść!
Złapałam się za głowę i jęknęłam głośno. Czemu nie potrafiłam myśleć normalnie, jak inni?!
Wyłączyłam muzykę i schowałam słuchawki do kieszeni. Już dość. Z resztą byłam wystarczająco blisko domu, by nie musieć już zajmować się niczym podczas drogi. Nie zorientowałam się nawet, kiedy zaczęłam biec. Po prostu nagle znalazłam się w swoim pokoju, leżąc na łóżku twarzą w poduszce, szlochając głośno.
- Lena? Co się stało? - usłyszałam głos swojej mamy, w którym od razu wyczułam, że się martwiła. - Czy to ma związek z tym telefonem od dyrektorki?
Zrobiło mi się strasznie żal mamy. Tak bardzo się mną przejmowała, chciała dla mnie jak najlepiej, a ja nie potrafiłam nawet zamknąć drzwi na klucz, by nie widziała, jak płaczę. Nie chciałam jej niepokoić. Poczułam się podle, wiedząc, że przeze mnie oderwała się od tak istotnej dla niej pracy i rzuciła wszystko, by tylko mi pomóc.
Podniosłam się więc do siadu i zaczęłam coś mruczeć pod nosem. Mama podeszła bliżej, siadając obok mnie na łóżku. Położyła dłoń na moim udzie i uśmiechnęła się do mnie.
- Od początku - powiedziała cicho, odgarniając niesforne kosmyki włosów z mojej czerwonej twarzy.
Włosy oblepiały mi policzki pod wpływem łez, płynących spod moich powiek nieprzerwanym strumieniem. Starałam się to ignorować i zacząć normalnie mówić, ale pojedyncze kosmyki dostawały mi się do ust, co tylko utrudniało mi skupienie się na tym, co tak właściwie miałam powiedzieć. Po chwili westchnęłam tylko ciężko.
- Po prostu nie mówmy o tym. W domu chcę zapomnieć. A w szkole mam Evana. Dam radę, o ile pozwolisz mi zrobić to wszystko po swojemu - wytłumaczyłam w końcu, gdy udało mi się opanować oddech. Stał się trochę głębszy i mnie się trzęsłam. Mój głos nie łamał się już aż tak często. Można by powiedzieć, że zaczynałam dochodzić do siebie.
- Dobrze, skarbie. Cokolwiek masz na myśli poprzez „to wszystko", nie będziemy o tym rozmawiać - westchnęła Heidi, obejmując mnie ramieniem. Schowałam twarz w jej szyi i westchnęłam:
- Dziękuję, mamo.
- Nie ma za co, Lena. Zawsze będę tu dla ciebie - mruknęła w odpowiedzi ze słyszalnym uśmiechem na twarzy.
Kilka godzin później, gotowa do snu po przyjemnej, gorącej kąpieli w wannie, wskoczyłam do łóżka i ostatni raz spojrzałam na telefon. No tak! Przecież włączyłam tryb samolotowy! Cały czas zastanawiałam się, czy naprawdę nikt mnie nie kocha, czy to tylko chwilowy brak internetu w moim telefonie.
Prychnęłam na własną głupotę i wyłączyłam tryb samolotowy. Od razu zaatakowało mnie milion powiadomień. Najbardziej jednak przykuły moją uwagę nieodebrane połączenia. Numer zaczynający się na 51, dzwonił do mnie siedem razy, poczynając od 15:36, kończąc zaledwie trzy minuty temu. To prawie pięć godzin nieudolnych prób dodzwonienia się do mnie! To musiała być ważna sprawa... Skarciłam siebie samą za głupi pomysł włączenia trybu samolotowego i szybko sprawdziłam, czy nie mam tego numeru zapisanego nigdzie w notesie. Przekartkowałam go, nie nastawiając się, że właściwie znajdę tam odpowiedź, ale ku własnemu zdziwieniu, udało się. A gdy tylko doczytałam imię i nazwisko właściciela numeru, moje zaskoczenie wzrosło jeszcze bardziej. Jared Kleinman...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro