Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

„Rodzinna Tragedia"

Tego wieczora myśli przeciążyły chyba każdego.
Lena, na mogąc przestań myśleć o tym, co się stało, płakała w poduszkę cały wieczór, zapijając ból alkoholem.
Alana, nie potrafiąc znieść widoku tak załamanej przyjaciółki, usiłowała odnaleźć sposób na pocieszenie jej. Wciskała jej lody, komedie, żarty i wszystko, na co tylko wpadła — bezskutecznie.
Jared siedział w swoim pokoju, wpatrując się w pusty ekran komputera, jakby za chwilę miało się na nim coś pojawić. I się pojawiło. Laptop włączył się, a pulpit po chwili rozświetlił ciemny ekran. Widok tapety momentalnie doprowadził go do wewnętrznego załamania. Dwie postacie na pulpicie, całkowicie go ignorowały, siedząc wtulone w siebie. Chłopak całował dziewczynę w czoło, a ona uśmiechała się, przymykając oczy. Zawsze tak robiła...
Evan siedział obok przyjaciela, wpatrując się w podłogę. Panowała między nimi grobowa cisza, ale w głowie blondyna panował jeden wielki chaos.
Zoe szarpała delikatnie struny gitary, zapisując co jakiś czas coś w zeszycie. Wszystkie swoje myśli wylewała na struny instrumentu, a następnie na papier.
A Connor? Connor nie myślał już o niczym. Był pogrążony w głębokim śnie...

Cynthia zapukała do drzwi ostatni raz. Miała zamiar zacząć krzyczeć, ale nie chciała podchodzić do sprawy zbyt agresywnie. Nigdy nie była szczególnie agresywna, nie lubiła przemocy. Nawet w tej sytuacji, nie chciała podnosić głosu. Pukała do drzwi z coraz to większą siłą, ale nikt jej nie odpowiadał. Utrzymywała głos na stałym poziomie, by nie przestraszyć nikogo, bo sama była przestraszona.
- Mamo, daj mu spokój! - krzyk Zoe dobiegał z jej pokoju. Cynthia zdążyła jedynie wyłapać szuranie butów i odkładanie gitary na podłogę. Po chwili jej córka stała już w drzwiach w kapciach , krótkich, jeansowych spodenkach i bluzie. - On i tak nie wyjdzie. Nie chce z nikim rozmawiać. Nawet Lena z nim nie wytrzymała.
- O czym ty mówisz..? - Cynthia spojrzała na nastolatkę, a poziom jej przerażenia podnosił się z każdą sekundą.
Zoe jedynie machnęła ręką. - Nieważne, po prostu go zostaw.
Cynthia odwróciła wzrok i już miała odchodzić, gdy zza drzwi rozległ się huk. Od razu uderzyła w drzwi kolejny raz.
- Connor, otwórz drzwi!
Nawet na twarzy Zoe zagościł niepokój.
- Mamo, odsuń się - powiedziała tylko, szukając czegoś po kieszeniach.
Wyciągnęła wsuwkę i chwilę kręciła nią w zamku — kliknęło. Otworzyła drzwi i stanęła w nich.
- Co ty znowu odpie-... O ku*wa...

~~*~~

~Lena

Poczułam palce Alany wplecione w moje włosy i westchnęłam cicho. Bez słowa masowała moją głowę, a ja sama wpatrywałam się w sufit, nie wiedząc, jak tak naprawdę wyjaśnić, co się stało. Tak naprawdę to nic ważnego się nie stało. On po prostu nie dał rady z nałogiem, a ja wybuchnęłam, jakby to był koniec świata... Zamknęłam oczy i od razu zobaczyłam jego, stojącego przede mną z czerwonym, przekrwionymi oczami, w których mimo odurzenia widziałam tak ogromne pokłady bólu i... strachu.
- Wszystko zniszczyłam - szepnęłam tylko, a Alana momentalnie mnie uciszyła.
- Jedz - wepchnęła mi do ust łyżkę lodów czekoladowych. Po chwili popijałam już te lody kolejnym łykiem musującego wina. Nie było smaczne, ale szybko wchodziło.
- Powinnam z nim porozmawiać?
- Napewno - pokiwała głową, dając mi kolejną łyżkę.
- Tylko... Czy on w ogóle będzie chciał mnie słuchać?
- A ty go wysłuchałaś..?
Kolejne łzy napłynęły mi do oczu. Złapałam kieliszek i momentalnie opróżniłam go duszkiem. Zacisnęłam powieki i znów położyłam się na kolanach przyjaciółki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro