„Cudowne półtorej roku 2/3"
Siedzę w zimnej klasie i staram się z całych sił skupić myśli na zajęciach. A raczej na ich temacie. Tak naprawdę nie słyszę nic, co mówi nauczycielka. Słucham przecież, ale nic nie słyszę. Nic do mnie nie dociera.
#Joshy Boi:
Ludzie. Trzeba pocieszyć Lenę.
#Micha:
Coś jej się stało?
#Alexx:
Właśnie. Lena, wszystko ok?
#Billililie:
Widzę, że patrzysz na telefon pod stolikiem.
#Lena Hansen:
Stalkerka.
#Lena Hansen:
Dzięki wam, ale nic się nie stało. Nie trzeba mnie pocieszać.
#JarBomb:
Napewno?
#Lena Hansen:
Napewno.
#JarBomb:
Jak chcesz, księżniczko.
Joshy Boi zmienił nazwę użytkownika Lena Hansen na Księżniczka.
#Księżniczka:
...
#Joshy Boi:
❤️
#Billililie:
Aw
#Alalalana:
Aww
#Micha:
Awww
#Alexx:
Jesteście głupi
#Księżniczka:
Zgadzam się
#Joshy Boi:
Skup się na zajęciach, młoda
#Księżniczka:
Młoda?
#Billililie:
Ma kompleks mniejszości, wybacz mu
#Alexx:
Triggered
#Joshy Boi:
Nie mam kompleksu mniejszości. W przeciwieństwie do Alexa nie mam do tego powodów
#Alexx:
Wypraszam sobie
#Joshy Boi:
Możesz sobie wypraszać.
#Księżniczka:
Skup się na zajęciach, młody.
#Joshy Boi:
...
#Billililie:
KOCHAM CIĘ XDDD
#Alexx:
XDDDD
#Micha.
LMAOOOO
#Alalalana:
Nie wierzę w was!
#Księżniczka:
Miłej lekcji! ❤️❤️
Czuję na sobie czyjś wzrok, więc unoszę głowę. Josh patrzy na mnie, udając obrażonego, a Michael śmieje się pod nosem, spoglądając na mnie jedynie ukradkiem.
Odkładam telefon i uśmiecham się do samej siebie. Jak zdobyłam tych cudownych przyjaciół? Zastanawiam się chwilę, czym sobie zasłużyłam na posiadanie w swoim życiu Michaela, Alexa, Heather Billie, Alany, Josha i Jareda. Alanę znam od zawsze, ale resztę poznałam przez Jareda. Wszystko dzięki niemu, co jest trochę ironiczne.
Lekcja nareszcie się kończy, co jest dla mnie jak zbawienie. Wstaję i razem z Alaną wybiegam z klasy w stronę szafek. Mamy tylko pięć minut na dostanie się do klasy na drugim końcu szkoły. Wyciągamy szybko najpotrzebniejsze książki, a ja dodatkowo biorę również mój szkicownik. Ostatnio nie rozstaję się z nim. Mój plan jest taki, by narysować portrety wszystkich osób, które są mi bliskie. Na pierwszej stronie udało mi się już dokończyć wizerunek Alany. Wzorowałam się na zdjęciu, które zrobiłyśmy rok temu. Przedstawia ono Alanę w okrągłych okularach słonecznych, robiącą dziubek i peace-sign prosto do kamery.
Na kolejnej stronie znajduje się rysunek Evana, nad którym wciąż będę musiała jeszcze popracować. Wygląda całkiem w porządku, ale muszę jeszcze popracować nad cieniami. Zdecydowanie.
Na kolejnych stronach widnieją portrety Josha, Heather Billie, Alexa, Michaela i Jareda. Kolejne kartki zarezerwowane są dla Elizabeth, mojej mamy (Heidi) i kilku celebrytów, którzy w jakiś sposób wpłynęli na moje życie. W przypadku przyjaciół i bliskich wzoruję się na zdjęciach, które mają dla mnie największe znaczenie. Tak jak to Alany. Czy zdjęcie, na którym Evan dostał swoje pierwsze drzewko bonsai. Czy to, na którym Josh odpakowuje prezent, który dałam mu na urodziny (miał urodziny w drugim tygodniu szkoły, czyli tydzień temu. Poznaliśmy się już pierwszego dnia i zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, przez co dowiedziałam się o jego urodzinach jako pierwsza i jako jedyna). Powiedział wtedy, że to jedyny prezent urodzinowy, jaki dostał w tym roku — pałeczki do perkusji i kartę prezentową do sklepu muzycznego. Wiem, jak kocha perkusję, a wtedy nie miał jeszcze całego kompletu. Dzięki mojemu prezentowi miał możliwość uzupełnienia swojego zestawu i od tamtego czasu ćwiczy dzień w dzień, korzystając z pałeczek, które dla niego wybrałam.
No i jest jeszcze to zdjęcie, na którym Heather Billie pierwszy raz śpiewa na żywo w naszej szkole. Wczuła się tak bardzo, że przymknęła oczy i śpiewając, uśmiechała się do samej siebie, jakby była we własnym świecie.
Albo ta fotografia, na której Alex i Michael biją się poduszkami przez to, że jeden wylał slushy drugiego na podłogę. To zdjęcie zrobił Jared na nocowaniu.
I o wilku mowa... Zdjęcia Jareda nie mam wcale. Jego portret rysuję z pamięci, ewentualnie patrząc na niego potajemnie na lekcjach. Chciałabym dostać jakieś jego zdjęcie, ale boję się, że wtedy ktoś się dowie, co się ze mną dzieje na jego widok.
Czy ktokolwiek wie? Wątpię. Nie daję po sobie tego poznać, staram się jak najlepiej to ukryć. Jak na razie nawet Alana nie dostrzega nic podejrzanego w moim zachowaniu. I dobrze. To nie tak, że jej nie ufam, ale wolę by nie wiedziała. Nie chcę, by ktokolwiek się dowiedział.
Kontynuując, wchodzimy na kolejne zajęcia, które niestety mamy już w zupełnie innym składzie. Z grupy moich przyjaciół, w klasie znajdują się jedynie trzy osoby — Heather Billie, Alana i ja. Siedzimy razem, bo w pracowni biologicznej stoliki są trzyosobowe. Niestety, Lana nie dogaduje się z Billie tak dobrze, jak ja, co mnie smuci. Chciałabym, by wszyscy moi znajomi mieli ze sobą dobre relacje, ale tak się chyba nie da. Billie i Lana to dwa odmienne światy — są jak dwa magnesy, przyłożone do siebie biegunem południowym.
Lekcja zaczyna się, a ja od razu spuszczam głowę, zanurzając się w moim szkicowniku. Kończę rysunek Evana, jednym uchem słuchając nauczyciela. Prowadzi lekcje na podstawie ciągłej dyskusji z uczniami, więc co jakiś czas się odzywam. Gdy pokazuje na tablicy krotki filmik o przebiegu materii w ekosystemie, skupiam całą swoją uwagę na nim, by wynieść z lekcji choć odrobinę wiedzy na przyszły egzamin. Z każdym dniem coraz bardziej mi zależy. Może dlatego, że dopiero teraz zaczynam rozumieć, jak duży wpływ mają oceny na moją przyszłość.
Ponownie dzwonek zaczyna piszczeć w moich uszach, co sygnalizuje koniec lekcji. Tym razem nie czuję zmęczenia, a dodatkową energię. Zeskakuję z krzesła i oddaję nauczycielowi zeszyt z zadaniem domowym. Następnie wybiegam z klasy.
Długa przerwa. Tłumy ludzi krząta się po korytarzach. Większość idzie ku stołówce, niektórzy zbierają się na boisku lub przed szkołą. Zawsze wszyscy mają jakieś miejsce, gdzie mogą spędzić dwadzieścia minut przerwy obiadowej, podczas gdy ja wciąż nie wiem, co ze sobą zrobić.
Tego dnia jednak jest inaczej. Mam ustalony cel. Mam jakiś plan. Wiem, gdzie iść i co robić. Wiem wszystko, ale czuję się tak, jakbym nie wiedziała nic.
Powoli idę na stołówkę, wiedząc dokładnie, gdzie z reguły siedzi Jared. Stresuję się bardziej niż kiedykolwiek, bo tak naprawdę nie wiem, jak zareaguje.
Docieram do punktu, z którego widzę większość stołówki, jednak doskonale wiem, że Jareda z tamtąd nie zauważę. Stolik, który z reguły okupuje razem z Joshem, Alexem, Michaelem i Evanem, znajduje się w kącie, we wgłębieniu ściany, jakby ukryty przed resztą świata. Podchodzę tam i siadam na jednym z krzeseł, zajmując tym samym miejsce między Joshem, a Evanem. Całuję obu w policzki i uśmiecham się wesoło do reszty.
- Cześć! Gdzie Billie i Lana? - pytam podejrzliwie, posyłając im rozbawione spojrzenia.
Michael wzrusza ramionami. - Ty powinnaś wiedzieć, miałaś z nimi lekcje.
- Zadzwonię do nich - Alex wyciąga telefon i przegląda bibliotekę kontaktów w poszukiwaniu odpowiedniego numeru.
- Czym zasłużyliśmy na twoją obecność? - odzywa się Josh, obejmując mnie ramieniem.
Uśmiecham się do niego słodziutko. - Obiecałam Jaredowi, że przyjdę, no to jestem.
Jared spogląda na mnie ze swoim typowym, dziarskim wyrazem twarzy.
- Przy okazji, przyjmuję twoją propozycję, Kleinman - mówię, posyłając mu spojrzenie pełne pewności siebie.
- Woah, co tu się właśnie stało? - Alex podnosi głowę znad telefonu.
- Nic ciekawego - przewracam oczami i chichoczę cicho.
- Jared, mam się bać? - Evan odzywa się cicho, a ja jedynie ponownie cmokam go w policzek.
- Hej, braciszku, spokojnie. O nic się nie martw, nie zgadzam się na wspólny napad na bank! - staram się go uspokoić, co nie wychodzi mi tym razem zbyt dobrze.
- Tak, wiem... - mruczy, odwracając głowę.
W końcu podnoszę się z krzesła i macham do wszystkich na pożegnanie. Josh (który bardzo lubi się przytulać) momentalnie wstaje i obejmuje mnie mocno, sprawiając, że chwilę tonę w jego objęciach — wszystko przez to, że jest ode mnie o wiele wyższy. Chyba ponad głowę. Muszę kupić sobie buty na koturnie.
Przytulas się kończy, a ja wesoło odbiegam w stronę wyjścia na boisko. Wzrokiem szukam Alany i Heather Billie, ale ciężko mi jest którąkolwiek z nich dostrzec. Szybko dochodzę do wniosku, że obydwie zniknęły gdzieś, prawdopodobnie kłócąc się o głupoty. Normalne...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro