Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

Budynek Camden's Arrows był tak niepozorny, jak zawsze, ale ludzie i tak do niego lgnęli. Jackson, jeden ze starszych stażem ochroniarzy trenował właśnie pięciu nowych rekrutów. Wszystko było widać przez przeszkloną ścianę sali specjalnie wystawionej na widok. Kilka dziewczyn i chłopaków przystanęło, żeby podziwiać... albo porobić zdjęcia, wszystko możliwe.

Queen z rozbawieniem pokręcił głową, wciskając okulary głębiej na nos.

Weszliśmy do lobby bez sensacji, a przynajmniej do momentu, gdy zobaczyliśmy przy recepcji Cole'a Camdena. Mężczyzna obejrzał się na nas, a potem zerknął jeszcze raz i jego twarz rozświetlił chłopięcy uśmiech. Nie wiedziałem, jak facet trochę młodszy ode mnie mógł wyglądać aż tak młodo. Ale o to cały Cole, zaczarowałby pół świata.

Wiedziałem, że Queen zrobiłby mu ołtarzyk, gdybyśmy zostali w LA.

– Synowie marnotrawni! – przywitał nas radośnie. – Wracają w zdecydowanie spektakularny sposób.

– Dobrze cię widzieć, szefie.

Parsknąłem pod nosem witając się z recepcjonistką Leą i panem Trennisem, który zaproponował nam kawę. Podziękowaliśmy, bo aż ściskało mnie w żołądku na myśl o czymkolwiek do przełknięcia. Od wydarzeń w Banff minął niespełna tydzień, musieliśmy się upewnić, że z Wendy wszystko dobrze, przed kolejnym krokiem.

Cole poklepał nas po plecach i skierował do windy.

– Pozostali już czekają – oznajmił. – Kometa przesyła smutne całusy, ale kosmiczna trójca instaluje dziś monitoring w nowej willi w Beverly Hills, rozminęliście się.

– I tak muszę zerknąć na ten medal od Wendy – zachichotał Queen.

– Pucuje go codziennie – zapewnił Cole z nikczemnym uśmiechem. Ogarnął do tyłu blond włosy, a jego zielone oczy przemknęły w kierunku biurka asystentki wewnętrznej. Odkąd zmarła Dottie, której niestety nie było nam dane poznać, Camdenowie mieli problem ze znalezieniem kogoś nowego, ale Ofelia jak na razie świetnie się sprawdzała i sama lubiła tutaj działać. – Ofs, na razie będziemy niedostępni, ale pukaj, gdyby coś się działo.

– Cześć, chłopaki! Jasne, szefie. Przynieść kawę?

Zaprzeczyliśmy, bo razem z Queenem byliśmy bardzo gotowi na skończenie tej rozmowy, która nawet się nie zaczęła. Złowiłem spojrzenie przyjaciela i szturchnąłem go lekko, bo widziałem błysk paniki w jego oczach.

Czułem to samo. Wiedzieliśmy jednak z czym przychodziliśmy i co musieliśmy zrobić. CA dało nam wiele, ale wybieraliśmy Wendy.

Zawsze.

Kurwa, w gabinecie ściany już były zaciemnione. Pod oknem panoramicznym niczym cień stał Knight. Nie miał na twarzy maski i wszystkie jego trzynaście blizn było mocno oświetlone. Minę miał jednak przeraźliwie rozluźnioną, pasowała do swobodnego uśmiechu Foxa. Okupował kanapę z laptopem na kolanach, a pofarbowane pasmo włosów opadało mu na brew.

Luca wstał zza biurka, przybyło mu trochę siwizny na skroniach, odkąd go widzieliśmy. Nie dałem się jednak zwieść pogodności któregokolwiek z nich. Podając mi rękę równie dobrze mógł moją w sekundę złamać, żeby potem pięść wcisnąć głęboko do mojego gardła.

Podziwiałem ich za wszystko.

Wiedziałem u kogo się zatrudnialiśmy i wiedziałem u kogo zaraz złożymy wypowiedzenie.

– Ponoć chcecie zrezygnować z pracy w Camden's Arrows – zaczął gawędziarsko Luca.

Mięsień na twarzy Queena drgnął.

– Ptaszki dobrze ćwierkają, wkrótce były szefie – przytaknął.

Cole parsknął, zwalając się na kanapę obok Foxa. Zerknął na coś, co wyświetlone miał na ekranie i przytaknął.

– Więc dobrze się składa – odezwał się cicho Knight – że mamy dla was propozycję.

– Obawiam się, że podarcie naszego wypowiedzenia nie wchodzi w grę – odparłem sztywno. Poczułem się spokojniejszy, gdy Queen przycisnął moje ramię do swojego. Staliśmy strategicznie naprzeciwko nich. Luca z biodrami opartymi o biurko, Cole i Fox na kanapie, Knight najdalej od nas. Wiedziałem, że nas nie zastrzelą za opuszczanie firmy, ale jasna cholera, mieli przerażającą energię w grupie.

– A co, jeśli zaproponujemy wam podarcie wypowiedzenia, ale do stworzenia specjalnej umowy, by otworzyć w Nowym Jorku... nową filię Camden's Arrows? – zapytał powoli Luca, a na jego twarzy wykrzywił spokojny, wyrozumiały uśmiech.

Dobrze wiedział, że otworzył przed nami nowy rodzaj przyszłości.


___________

#twoforchristmasap #sektaBanff


O ja nie wierzę! Naprawdę koniec?! Wow!

Ani trochę nie oczekiwałam, że skończę to opowiadanie (tak, to miało być opowiadanie a teraz to powinnam przechrzcić nazwę na nowelkę) tak szybko. Ba, w ogóle nie myślałam, że tak prędko zabiorę się za jakąkolwiek świąteczną historię.

Dziękuję Lenie za otwarcie wrót Banff i Magdzie oraz Ludce za przedeptanie mi ścieżki w tych zaspach. Jesteście wspaniałe, dziewczyny!🥰

Dziękuję także Wam - grupowo i każdej osobie kolejno. Za te wspólne 22 dni wśród zimna, miłości i dzikiego poczucia humoru. Niesamowicie się cieszę, że mogliśmy razem poznać Wendy i jej dwa włochate cienie. Wszystkie Wasze komentarze, cała obecność, była (i wciąż jest) dla mnie szalenie cenna 💝❄

Już przy "Przez jej modlitwy" pisałam, że nie wiem gdzie mnie poniesie i z jaką (ani kiedy) historią wrócę na Wattpad - teraz też to powiem. "Two for Christmas" mnie zaskoczyło, zatem może i teraz wpadnie coś nieplanowanego? Zobaczymy!

Teraz na bank idę się byczyć :D

Gdybyście mieli jakieś pytania, śmiało!

Ściskam mocno i do poczytania,

Ola


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro