#23 BELIBERS
Sydney miało to do siebie, iż często zmieniała się podoga. Zwłaszcza zimą*. Dzień wcześniej chodziło się w krótkich spodenkach, i z krótkin rękawkiem, a następnego trzeba było założyć bluzkę z długim ręlawem, bo się ochłodziło.
Penny wybrała swój ulubiony lekko fioletowy sweter. Założyła swój naszyjnik, z którym prawie się nie rozstawała oraz kapelusz. Zrobiła sobie zdjęcie w tym stroju, jak codziennie zresztą i wrzuciła je na Twittera. Można było to nazwać jej małym rytuałem. Zresztą podobało jej się to. Lubiła czytać komentarze innych na swój temat. Nie pociągał ją jednak Instagram. Tam tego było na pęczki, a na Twitterze już nie.
Harry: Ładnie wyszłaś na tym zdjęciu.
Penny: Dziękuję.
Harry: Czekaj, co tam masz na nim napisane?
Penny: Believe.
Harry: Nieważne ile razy upadłem na ziemię, wiedzieliście że pewnego dnia stanę prosto.**
Penny: Mądre słowa.
Harry: Czy jestem grzesznikiem, bo nie zjadłem połowy mojego obiadu.***
Penny: Może nie idealny cytat, ale bardzo zbliżony.
Penny: Czyżby Belieber?
Harry: Czy ja wiem... Byłem na paru koncertach, a płyty przesłuchałem po sto razy, ale Belieber bym siebie nie nazwał.
Penny: No szkoda. Tak bylibyśmy rodziną.
Harry: No cóż. Może kiedyś.
Penny: Mam taką nadzieję.
Harry: Ja także.
Penny: To dobrze.
Penny: Ja muszę już zmykać, bo Vicky po mnie przyszła.
Harry: No dobrze, a gdzie się wybieracie?
Penny: Idziemy do Briana i Stuarta.
Harry: Mam być zazdrosny?
Penny: Nie ma o co. To tylko przyjaciele.
Harry: No dobrze.
Penny: To do później.
Harry: Do później.
*Na półkuli południej pory roku liczy się inaczej. Kiedy u nas jest lato, to tam jest zima. I tak dalej.
**Justin Bieber - Believe
***Zmieniony cytat z piosenki Justina Biebera - Pray
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro