Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Sport

[1545 słów]

~~JIMIN POV~~

Niestety weekend minął, tak szybko jak się pojawił. Dlatego też musiałem rano wcześnie wstać, co niestety nie należało do moich ukochanych czynności.

Po porannej toalecie, odświeżony i ubrany w jeden ze swoich ulubionych zestawów, który składający się z lekko workowatych ciemnozielonych spodni z łańcuchem po lewej stronie i białej zwiewnej koszulki, mogłem zabrać się do szkoły.

Pogoda na dworze coraz bardziej dopisywała, dlatego też zdecydowałem się na przejażdżkę rowerem, bo czemu nie? Przynajmniej miałem chwilę dla siebie, wsłuchując się w swoją ukochaną playlistę, która dawała mi motywacji, by przeżyć kolejne dni.

W szkole byłem już po niecałych 20 minutach, przez co miałem czas, by jeszcze odetchnąć przed dniem pełnym wrażeń.

Muszę wspomnieć, że jak co roku był organizowany u nas tydzień sportu. Przez co każdy z uczniów musiał wziąć udział w jakiejś atrakcji, przygotowanych przez nauczycieli. A była ich cała masa, od rozgrywek w koszykówkę w trzyosobowych drużynach, po same biegi na orientacje.

Nie byłem może typem sportowca, ale to wcale nie oznaczało, że omijałem aktywności szerokim łukiem. Wręcz przeciwnie. Pływanie i jazda na rowerze dawały mi dużo radości w moim nudnym życiu, dlatego korzystałem z tych atrakcji kiedy tylko mogłem. 

Oczywiście mógłbym jak wiele osób się wykręcać, by nie brać udziału w tych całych zabawach, mówiąc, że coś mnie boli czy cokolwiek innego, ale wtedy musiałbym napisać cały referat na jakiś temat wzięty z poziomu studiów doktoranckich, więc już wolałem trochę się spocić i mieć to jak najszybciej za sobą. 

Na szczęście nasza szkoła posiadała własny kryty basen, dlatego też mogłem zdecydować się na przepłynięcie 50 metrów na czas. Przy okazji chciałem pobić swój dotychczasowy rekord, więc byłem mogłem upiec 2 pieczenie na jednym ogniu. 

Ogólnie to przez ten cały tydzień nie miało być żadnych normalnych zajęć, lecz i tak każdego dnia musieliśmy przychodzić, by wpisywać się na listy obecności, które pod koniec wszystkich konkurencji były ponownie sprawdzane. Gdyż znając osoby z naszej szkoły, po podpisie 3/4 szkoły nagle, by wyparowała w nieznanych okolicznościach. 

Do swoich zawodów miałem jeszcze sporo czasu, dlatego najpierw poszedłem do stołówki, by kupić sobie drugie śniadanie. Gdyż niestety nie udało mi się nic porządnego zrobić, bo mój brat musiał wczoraj wysprzątać całą lodówkę przez wizytę Jungkooka, który dopiero koło 20 zebrał się od nas do domu. 

Rzecz jasna nie byłem o to zły, bo przynajmniej Jihyun raz się o coś porządnie postarał i nie pozostawił chłopaka samemu sobie, jak często miał w zwyczaju. A wiem, że chłopak mojego brata nie lubił sam rządzić się w naszej kuchni pomimo pozwolenia. W pewnym sensie rozumiałem go całkowicie, bo miałem tą samą sytuację u Tae, jak raz poprosił mnie o przyniesienie ciasteczek z kuchni. Wtedy też w owym pomieszczeniu spotkałem jego mamę, a musiałem wyciągnąć słodycze z szafki, jak gdyby nigdy nic. Choć pani Kim sama kazała mi się czuć jak u siebie w domu. 

Ale powracając. Gdy wszedłem do szkolnej stołówki, poczułem na sobie baczne spojrzenia innych. Serio to była dla mnie niewyjaśniona zagadka od jakiegoś czasu, a najlepsze było to, że dosłownie nikt nie chciał udzielić mi odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Jedynie co otrzymywałem do kpiące śmiechy i szybką ewakuację osób, które pytałem. 

Nie będę jednak płakać nad tą sytuacją, zwłaszcza, że niedługo i tak skończę szkołę. Lecz moja ciekawość była dość spora, by pozostawić to bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. Dlatego tak strasznie mnie to interesowało. 

Olewając wszystkich na około, co robiłem ostatnio bardzo często, podszedłem do miłej sprzedawczyni i kupiłem potrzebne mi rzeczy, w postaci butelki wody i jakiejś kanapki, które zawsze codziennie rano zostają tutaj przygotowane. 

Po czym od razu opuściłem to miejsce, nie mając zamiaru zostawać jakąś małpką z zoo, na którą każdy się patrzy z głupowatym uśmieszkiem. Rozumiem gdybym był jakimś blogerem czy inną sławną osobą, która wzbudzałaby podziw. Lecz rzeczywistość była całkowicie inna. Każdy ze mnie drwił i nie raz zostawałem popychany na szafki. Na szczęście na takich atakach "przemocy" się kończyło. 

Po dwóch godzinach przyglądania się różnym dyscyplinom, w końcu przyszła pora i na mnie. Wychodząc z sali gimnastycznej, poprawiłem jeszcze pasek od swojej sportowej torby, udając się prosto na basen. Droga na miejsce nie była zbyt długa, dlatego też nie miałem co się śpieszyć. 

Po odebraniu z portierni kluczyka do jednej z szafki, udałem się prosto do szatni. W pomieszczeniu nie było nikogo, więc odłożyłem torbę na ławkę, szukając w niej potrzebnych mi rzeczy. Po wyjęciu kąpielówek, wszedłem prosto do jednej z kabin, by się przebrać. 

Dopiero po paru chwilach ktoś wszedł do środka. Nie przejąłem się tym zbytnio, bo w końcu nie miałem po co. Lecz moją uwagę przykuła jedna z rozmów, która wplotła się między innymi tematami. 

- Czy to nie jest torba Jimina?

- Jimina? 

- No tak - powiedział, po czym nagle ściszył swój głos - to ty nic nie wiesz? Przecież cała szkoła huczy od plotek, że się puszcza.

W pierwszej chwili myślałem, że się przesłyszałem. Kto mógł rozpuścić tak okrutne i przede wszystkim nieprawdziwe informacje? Nigdy przenigdy się nie puszczałem, nie puszczam i puszczać się nie będę. Kto w ogóle to wymyślił?

- Ale ktoś go widział czy coś? - nasłuchiwałem dalej.

- A nie wiem~ tylko słyszałem, że się chodzi do łóżka z bogatymi kolesiami.

- Jak widać nieźle się chce urządzić... 

- Drogo się pewnie ceni - prychnął kolejny - ale to musi być obleśne, dawać dupy starym facetom, by dostać trochę wonów...

- A weź nawet nie chce sobie tego wyobrażać... 

Po chwili rozmowy zaczęły cichnąć, więc zapewne skierowali się pod prysznice. Ja zaś stałem wpatrując się tępo w drzwi przed sobą. Teraz już wszystko rozumiałem. Wszyscy moi przyjaciele, a także nieznajomi szydzili ze mnie, bo ktoś puścił jakąś plotę po szkole. 

Zawsze trzymałem się na uboczu, nikomu nie przeszkadzając, więc kto tak bardzo mnie nienawidzi, by mi to zrobić? Pierwsze co przyszło mi na myśl to mój kochany brat, lecz on sam miałby nieprzyjemności, bo wygląda jak ja i nie raz byliśmy myleni czy to przez uczniów czy nawet nauczycieli. Dlatego chyba nie byłby na tyle głupi, by to zrobić. 

Więc kto to mógł być? To była dla mnie chora sytuacja i naprawdę nie potrafiłem przetworzyć tych wszystkich rzeczy, które usłyszałem. Myślałem, że takie sytuacje dzieją się tylko w filmach, a tu na własnej skórze doświadczam wręcz nastoletniego horroru. I czym sobie na to zasłużyłem? Muszę po prostu znaleźć osobę, która rozpowiedziała te oszczerstwa, bo to już jest karalne. 

Otrząsnąłem się dopiero po chwili, by w końcu opuścić kabinę. Wyciągnąłem jeszcze tylko czepek i okulary z torby, po czym byłem już gotowy do wyjścia na teren pływalni. Lecz niestety moje wszystkie myśli, krążyły koło tych okropnych słów, wypowiedzianych przez byłych znajomych.

Nie mogłem skupić się na niczym, dlatego z opóźnieniem wskoczyłem do wody ze słupka, co skutkowało najgorszym wynikiem ze wszystkich pływaków. Nawet nasz trener zauważył moje roztrzepanie, ale nic nie mogłem na to poradzić. Starałem się odłożyć to na bok, by choć na chwilę się tym nie przejmować, ale jednak świadomość, że dla całej szkoły jestem zwykłą dziwką bolała i to bardzo. 

- Jimin do mnie - krzyknął trener po kolejnej mojej porażce - Co się z tobą dzieje chłopcze? 

- Przepraszam trenerze...

- Ja rozumiem, że to jest tylko w formie dni sportu, ale no bez przesady, byś aż tak spadł z wynikiem...

Nie odezwałem się, bo nie widziałem takiej potrzeby, bo co miałem mu powiedzieć? Że w oczach wszystkich jestem jakąś luksusową prostytutką? Zrobiłbym z siebie tylko jeszcze większe pośmiewisko.

- Przepraszam... po prostu nie czuje się dzisiaj najlepiej...- mężczyzna tylko westchnął na moje stwierdzenie, przecierając twarz dłonią. 

- W takim razie idź lepiej do domu... A od rodziców jutro przynieś zwolnienie, by usprawiedliwić nieobecność na reszcie zajęć...

- Dobrze - mruknąłem cicho, wycofując się. 

Ruszyłem do szatni, ściągając z włosów czepek. Pomimo niektórych mokrych kosmyków, nie zamierzałem ich suszyć. Chciałem w tej chwili odciąć się od wszystkich i zaszyć się w swoim pokoju, najlepiej zajadając to wszystko czekoladą. 

Przebrałem się w mgnieniu oka, czując jak coraz bardziej mnie to wszystko przytłacza. Najchętniej schowałbym się gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Dlatego niemalże biegłem w stronę szkolnej bramy, a gdy tylko ją przekroczyłem, to poczułem jak po mojej twarzy spływają niewielkie krople. W pierwszej chwili myślałem, że to woda kapiąca z moich włosów. Lecz nic bardziej mylnego, teraz właśnie wszystko pękło. 

Łzy spływały z moich oczy, zacierając mi dobrą widoczność. I tak się dziwiłem, że tak długo wytrzymałem, będąc jedynie zamyślonym. Może po prostu udawałem, że jestem silny i nic mnie nie rusza, ale tak naprawdę byłem tylko słabym chłopcem, którego można było łatwo zranić. 

Teraz pluje sobie w brodę, że byłem taki ciekawski i chciałem wcześniej odkryć tą całą prawdę, która teraz przynosi mi więcej ran w sercu, niż bym się spodziewał. 

Ruszyłem do domu, nie zwracając uwagi na te wszystkie spojrzenia przechodniów. W końcu to rzadkość, że chłopak szedł i płakał na środku ulicy. Lecz ludzie nie mieli nic lepszego do roboty? Tylko musieli się na mnie patrzeć, jakbym był jakąś niesamowitą atrakcją? 

Miałem wszystkiego dosyć. Chciałem tylko odciąć się od wszystkiego, ale co by mi to dało? Jak i tak przyjdzie kolejny dzień, kolejne spojrzenia i kolejne wredne uśmieszki... A może będę symulował chorobę, by matka nie wypuściła mnie na zajęcia? Trzeba spróbować, bo przez najbliższy czas nie mam ochoty pokazywać się w szkole. Choć i tak wiedziałem, że ludzie nie zapomną o tym wszystkim w mgnieniu oka. 


////

Jejku... tak ostatnio trudno mi się do czegokolwiek zebrać... Postaram się to naprawić, bo serio mi przykro, że tak trochę zaniedbałam wattpada... lecz niestety jak pisałam już w jednej notce, promotorka ciśnie mnie z pracą, więc myślę, że jeszcze przez te tydzień będzie ze mną dość kiepsko (tak samo jak z tym rozdziałem)...

Wybaczcie mi kochane herbatniczki ;w;

Ale pijcie dużo herbatki i dbajcie o siebie, bo nic innego mnie nie cieszy jak moi zdrowi czytelnicy <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro