Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

- Mamooo - cichy głos chłopca dobiegł do moich zaspanych uszu

- O nie - jęknęłam naciągając kołdrę na głowę i zaciskając powieki

- Mamusiuuu - trzylatek po raz kolejny celowo przeciągnął kolejną literę wyrazu chcąc mi uświadomić jak wielką radość sprawia mu budzenie mnie każdego poranka - Mamoooo...

- Daj mi jeszcze pięć minut, proszę - wręcz szepnęłam - Pięć minut.

- Mamoooo - kompletnie olał moją prośbę zaczynając bawić się moimi związanymi w kucyka włosami - Trzeba wstawać, mamo.

- Jeszcze nie trzeba, skarbie - odparłam ze zrezygnowaniem przecierając twarz dłońmi, bo doskonale wiedziałam, że już nie dane mi będzie się zdrzemnąć po czym skierowałam wzrok na wiszący na ścianie zegar - Jest piąta rano.

- Już jest jasno! - podskoczył na łóżku wskazując rączką okno po czym z uśmiechem na ustach na mnie wskoczył sprawiając, że głośno jęknęłam

- Litości - powiedziałam błagalnie zatapiając twarz w poduszce - Noah, synku kochany, połóż się jeszcze na chwilę, proszę.

- Mamo, jestem głodny - oznajmił usadawiając się wygodnie na moich biodrach po czym poklepał mnie rączką po ramieniu - Mamusiuuuu, obudź się.

Pochylił się, żeby cmoknąć mnie w policzek następnie szybko się podnosząc i zaczynając skakać po niewielkim łóżku.

- Wychowujesz, karmisz, zmieniasz pieluchy, a potem z niewinnego malucha robi się taki potwór - skierowałam wzrok na drzwi posyłając błagalne spojrzenie stojącej w nich dziewczynie

Wysoka brunetka powoli weszła do pokoju wciskając się obok mnie pod kołdrę i jęcząc głośno kiedy mój syn przeniósł się na nią.

- Ty nieznośny bachorze! - zaśmiała się zaczynając łaskotać dziecko, które opadło na kołdrę śmiejąc się w niebo głosy

Uśmiechnęłam się pod nosem sięgając po leżący na szafce telefon i odpisując szybko na wiadomość z przedszkola, że będzie czynne od wcześniejszej godziny. Dzięki Bogu, pomyślałam z westchnieniem następnie podrywając się z łóżka by podążyć do kuchni i zabrać się za robienie śniadania. Lily dołączyła do mnie po chwili ze zdegustowaniem na twarzy oznajmiając, że w lodówce nie ma mleka. Wydęła dolną wargę z miną wyrażającą intensywne zastanawianie się po czym rozejrzała się po pomieszkaniu w poszukiwaniu rozwiązania.

- Mamooooo! - krzyk Noah dobiegł z pokoju obok szybciej niż się spodziewałam

- Ja nie mogę, skąd on ma tyle energii o piątej rano? - westchnęła moja przyjaciółka na co wzruszyłam z niewiedzą ramionami zmierzając w stronę swojej sypialni

- Co zrobiłeś? - spytałam stając w drzwiach i wypuściłam powietrze zauważając, że mój syn leżał uśmiechnięty na podłodze zawinięty w kołdrę jak w kokon

On miał dopiero trzy lata, naprawdę, dopiero trzy. Bałam się co będzie kiedy będzie miał pięć, albo piętnaście. Będzie potrzebował dwóch dodatkowych matek do pilnowania go i naprawiania szkód.

- Wykończysz mnie - stwierdziłam z uśmiechem łapiąc go za rączki by pomóc mu wydostać się z kokonu - Teraz ścielimy łóżko.

- Dobrze, mamo - stanął na równych nogach niczym żołnierz na służbie - Dla ciebie wszystko.

Z rozbawieniem patrzyłam jak mój chłopiec łapie za fragment kołdry próbując wciągnąć go z powrotem na łóżko. Podeszłam bliżej pomagając mu dokonać tej czynności po czym zarzuciłam na łóżko narzutę i położyłam na jej powierzchni kilka poduszek.

Kilka minut później we trójkę zasiedliśmy do śniadania. Z politowaniem patrzyłam jak tak jak każdego ranka Lily i Noah wygłupiali się przy stole kompletnie zapominając o jedzeniu. Moja przyjaciółka miała tyle lat co ja, ale uwielbiała zapominać o wszystkim i zachowywać się jak dziecko. W sumie jak czasami się nad tym zastanawiałam to też chciałabym posiadać taką cechę. Kiedy Lily w końcu się ogarnęła Noah także powrócił do spożywania posiłku. Oczywiście nabrudził dookoła tak bardzo jak to tylko było możliwe nawet specjalnie nie zwracając na to uwagi.

- O właśnie, zapomniałabym na śmierć - przypomniała sobie nagle Lily nie siląc się na przełknięcie kawałka bułki, która miała aktualnie w ustach - Mam dzisiaj rozmowę o pracę.

- Co? - przerwałam nagle jedzenie posyłając jej zdziwione spojrzenie - Jak mogłaś o tym zapomnieć? I tym bardziej nic nie powiedzieć jak jeszcze pamiętałaś!

- Złożyłam kilka miesięcy temu formularz i nie wiedziałam czy zadzwonią - wzruszyła ramionami - Jak wszystko dobrze pójdzie to zostanę... uwaga, uwaga.... stewardessą!

Głośno przełknęłam swój kawałek kanapki łapiąc się za gardło i wracając wzrokiem do uśmiechniętej twarzy dziewczyny.

- Piloci - powiedziała na co przeszedł mnie dreszcz - Wiem, że nie masz z nimi dobrych wspomnień, ale będę tylko podawać kawę i zamykać półki. Będę stewardessą, a nie pilotem. Chyba dostałabym zawału jakby ktoś mi kazał kierować takim samolocikiem.

- Lily, to nie taka prosta sprawa - odezwałam się po dłuższej chwili kiedy początkowy szok minął - Musisz przejść szkolenie i w ogóle.

- Dostałam się na aplikację, to samo w sobie nie było prostą sprawą. Poradzę sobie - zapewniła - To idealna praca dla mnie. Jestem sama, odwieczna singielka. Dostanę się na loty krótkodystansowe, będę rano wychodzić, wracać wieczorem i będę miała wolne dni, żeby pomagać ci z małym. Zresztą muszę w końcu pójść do pracy, wiem ile wiszę ci za czynsz.

- Przestań - machnęłam ręką sięgając po parujący kubek z gorącą kawą

- Masz dziecko na wychowaniu, Hannah - spojrzała na mnie z wyjątkowo poważnym jak na siebie wyrazem twarzy - Muszę w końcu oddać ci za czynsz. W końcu wynajmujemy to mieszkanie razem, tak?

- Kochana jesteś - uznałam na co się zaśmiała

- Bo chcę zapłacić swoją część czynszu? - podniosła się rozbawiona z krzesła zaczynając przekładać rzeczy ze stołu do lodówki

Wstałam, żeby jej pomóc, dlatego nim się obejrzałyśmy kuchnia była czyściutka. Noah śpiewał w łazience myjąc zęby, a ja od razu do niego dołączyłam wiedząc, że jeśli go nie dopilnuję będę musiała zmusić go do ponownego wykonywania tej czynności, a to graniczyło z cudem.

- W jakich liniach masz tą rozmowę? - krzyknęłam do Lily jednocześnie nakładając pastę na szczoteczkę - Wystarczy, Noah.

Mój syn jak zawsze wziął te słowa za bardzo do siebie i wypluł całą pianę do umywalki przy okazji jak zawsze brudząc wszystko dookoła. W ostatnim momencie go złapałam dosłownie zmuszając by wypłukał i umył buzię. Odetchnęłam kiedy wybiegł z łazienki zostawiając mnie samą.

- W Air Travel! - odkrzyknęła nagle dziewczyna z pokoju obok - Kurde stresuję się ci powiem. Jak wyglądam?

Spojrzałam na nią ze szczoteczkę w ustach i pochylona nad umywalką.

- Super - powiedziałam z pewnością niewyraźnie, ale na potwierdzenie moich słów pokazałam jej uniesionego kciuka prawej dłoni po czym wyplułam pastę

Wypłukałam buzię a następnie oczyściłam twarz wycierając ją ręcznikiem. Opuściłam łazienkę gasząc za sobą światło po czym zajrzałam do pokoju przyjaciółki i zauważyłam, że Noah zajął się już klockami, które rozwalone były na całej podłodze.

- Nie jesteś zła? - spytała nagle brunetka na co zmarszczyłam z niezrozumieniem brwi

- Dlaczego miałabym być zła?

- No wiesz - westchnęła siadając na łóżku - Linie lotnicze, samoloty, uwierz mi, że szukałam innej pracy, ale nic nie pasuje do mojego trybu życia!

- Daj spokój, Lily - uśmiechnęłam się rozbawiona zajmując miejsce obok niej - To tylko praca.

- Obiecuję, że nie będę romansować z pilotami.

- Lepiej z pilotami niż ze stewardami - uznałam zdecydowanie

- Myślisz? - skrzywiła się - Za romans ze stewardem mnie nie zwolnią, a jak polecę z pilotem to wyleją mnie na zbity pysk.

- Najlepiej nie romansuj z nikim z branży - podsumowałam - Zresztą w liniach lotniczych chyba jest jakiś zakaz, nie?

- Prawdopodobnie jest - stwierdziła - Wszystkiego się dowiem.

- Daj koniecznie znać jak ci poszło.

- Oczywiście, że dam - wzruszyła ramionami jakby to było oczywiste - No i oczywiście będę dziesięć razy dzwonić jak zacznę się stresować. Wiesz, że nie musisz odbierać?

- Za długo cię znam, żeby odebrać - oznajmiłam z uśmiechem po czym opuściłam pomieszczenie zmierzając do swojego pokoju

Szybko się ubrałam następnie przebierając chłopca z piżamy w ubrania. Zaraz po tym ponownie rozsiadł się na dywanie zbierając wszystkie klocki rozłożone dookoła. Złapałam w dłoń leżącą za komodą torebkę i wrzuciłam do niej najważniejsze rzeczy w pośpiechu wracając do łazienki, żeby się pomalować i rozczesać włosy.

- Odprowadzę go do przedszkola, mam po drodze - oznajmiła Lily zaraz za mną wchodząc do łazienki by również się pomalować

Wspólne stanie przed lustrem i robienie makijażu było już naszym rytuałem. Zazwyczaj podczas wykonywania tej czynności miałyśmy najwięcej czasu na rozmowę, bo rano Noah zawsze był zajęty zabawą, a wieczorem kiedy wspólnie ten makijaż zmywałyśmy już spał.

Pół godziny później opuściłam mieszkanie szybko pokonując schody budynku i witając się po drodze ze skrzywioną prawdopodobnie krzykami mojego syna sąsiadką.

- Hannah Williams, trzy minuty spóźnienia - pielęgniarka oddziałowa jak zawsze ciepło przywitała swoich pracowników na samym wejściu

Bez słowa minęłam kobietę wpadając do szatni, gdzie szybko się przebrałam i zostawiłam rzeczy w swojej szafce. Związałam włosy w koka i wraz z najbliższą koleżanką z pracy ruszyłam na obchód pacjentów, którzy jak zawsze o poranku mieli przeróżne humory.





*****
Hej, hej ponownie!
W zasadzie to w poprzednim poście napisałam już wszystko co miałam do napisania, więc po prostu zostawiam pierwszy rozdział do waszej oceny.
Buziaki

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro