𝟓. 𝑮ł𝒐𝒘ą 𝒎𝒖𝒓𝒖 𝒏𝒊𝒆 𝒑𝒓𝒛𝒆𝒃𝒊𝒋𝒆𝒔𝒛
Łukasiewicz był wściekły i zdezorientowany. Czuł, że znajduje się na polu walki, gdzie jest zmuszony walczyć 1 na 1, jednak żaden z nich nie chce zrobić pierwszego kroku. Przeciwnik siedział przed nim, uśmiechając się sarkastycznie i patrząc na niego z zainteresowaniem. Łukasiewicz próbował odczytać jego intencje, ale był bezradny.
Po chwili milczenia, intruz odwrócił się do niego plecami i zaczął przeglądać książki Feliksa, które ten powinien dzisiaj zabrać do szkoły. Łukasiewicz poczuł się jeszcze bardziej bezradny przez lekceważące zachowanie tego.. kogoś.
Zaczął przeglądać swoje myśli, starając się znaleźć rozwiązanie. Wiedział, że musi zrobić coś, żeby dowiedzieć się o co tu chodzi. Ale co? Nie miał pojęcia
- Powiesz mi, jak żeś tu wlazł? - zapytał, nie zdejmując z chłopaka wzroku ani na sekundę. Czy on w ogóle mrugał? - To ty zhakowałeś mi telefon? Choć nie wyglądało mi to na zwykły atak hakerski. Odurzyłeś mnie? Wtedy w galerii? Czego ode mnie chcesz?
Chłopak odwrócił się w jego stronę. Już się nie uśmiechał, tylko patrzył z zaciekawieniem na oburzonego Feliksa.
Nastolatek cholernie Feliksa przerażał. Jebać fakt, że wszedł mu do domu i obserwował go gdy spał, przerażało go to, że intruz wyglądał jak on. Jak jego gorsza wersja, jak jakiś jego niedorobiony brat bliźniak. Gorzej wyglądający brat bliźniak.
Miał te same, blond włosy, jego jednak były o kilka centymetrów dłuższe i mniej zadbane. Miał też zielone oczy, jednak jego były ciemniejsze. Lekko ciemniejsza karnacja, choć nadal dość blada. Podobne u niego były również rysy twarzy, choć jego policzki były bardziej zapadnięte a oczy podkrążone. Ubierał się natomiast kompletnie inaczej niż Feliks, jednak nadal wyglądał w tych szmatach dobrze. Tą cechę dzielili akurat w stu procentach.
- Co? - odezwał się wreszcie, swoim wzrokiem mówiąc Feliksowi "pojebało cię?" - Nie. Oczywiście, że to nie ja.
- W takim razie łaskawie wytłumacz mi kto geniuszu. - rozkazał Łukasiewicz. Wzrokiem szukając swojego telefonu, który na jego niekorzyść znajdował się na biurku. Tuż obok niego.
- Dlaczego mam z tobą rozmawiać? - zapytał, powinien uśmiechając się jakby Feliks był jego suką, a on chorym psycholem, który lubi się znęcać nad bezbronnymi zwierzętami. Może to była prawda. Wyglądał na psychola i wyglądał na chorego. To musiało coś znaczyć.
- Bo jesteś kurwa w moim domu! Gapisz się na mnie w ciszy a kiedy już odpowiadasz unikasz odpowiedzi na moje pytania! JESTEŚ. W MOIM. DOMU! To oczywiste, że chce wiedzieć kim jesteś.
Wyraz twarzy z prześmiewczego po raz kolejny zmienił się w poważny. Swoim wzorkiem intruz egzaminował Feliksa od dołu do góry kilka razy aż w końcu zatrzymał się na jego szmaragdowych oczach.
Gdy nawiązał kontakt wzrokowy, a Feliks poczuł się widocznie zagrożony, prychnął i uśmiechnął się w jego stronę.
- Jestem twoją wróżką chrzestną, wasza wysokość. - odpowiedział sarkastycznie, czerpiąc chorą satysfakcję z wkurzania Feliksa.
- PRZESTAŃ SIĘ ZE MNĄ DROCZYĆ! - wykrzyczał po czym rzucił w chłopaka poduszką.
Ten jednak nie zareagował, a sama poduszka odbiła się od jego nogi i upadła na podłogę.
- Zabawne. - skomentował, podnosząc wzrok na trzęsącego się ze stresu Feliksa. - Franciszek.
Feliks spojrzał na niego jak na obłąkanego jednocześnie lustrując jego postawę i zachowanie.
- Moje imię. - zaznaczył, gdyby Feliks nadal nie rozumiał o co mu chodzi. - Możesz mi mówić Franciszek.
- Może być. Teraz mów czego ode mnie chcesz. - zarządził.
Bardzo krótki rozdział bo tak jakże gerpolem chce zobaczyć czy wgl warto to jeszcze kontynuować.
Moi mili, wakacje się już praktycznie skończyły więc nie mogę powiedzieć nic innego niż "błagam boże daj nam siłę"
Miłego dnia/nocy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro